poniedziałek, 29 czerwca 2015

Jabłkowa opowieść (6)

Ananas berżenicki czerwiec 2015


Co można zrobić z jabłkami, gdy jest na nie szczególny urodzaj ? Można oczywiście zjadać na surowo (i takie są najlepsze). Można próbować przetwarzać (o tym w którymś kolejnym odcinku "Jabłkowej opowieści"). Można rozdawać Rodzinie, Przyjaciołom i Wszystkim Dalszym i Bliższym Znajomym. A można również zorganizować jabłkowe przyjęcie.
Kilka lat temu, na inaugurację nowej kuchni zaprosiłam Przyjaciółki na wspólne gotowanie. Bardzo miło spędziłyśmy czas i obiecałyśmy sobie, że na pewno to powtórzymy. I co? I minęły dwa lata, a my nic. Na szczęście w piwnicy leżało całkiem sporo dorodnych malinówek, które nie są zbyt trwałymi owocami i właśnie te malinówki zmobilizowały mnie do otwarcia "Kuchni pełnej jabłkowych niespodzianek". Termin był zmieniany kilka razy. Wiecie pewnie, jak to jest, gdy pięć kobiet ma znaleźć jeden wspólny wolny wieczór. W końcu się udało i przystąpiłyśmy do produkcji jabłkowych specjałów.
Dwie godziny plotkowania, popijania herbatki i intensywnej kuchennej twórczości zaowocowały następującym menu:
- jeżyki jabłkowe
- sałatka z porów, jabłek i zielonego groszku
- ciasteczka owsiane z jabłkami
- jabłka pieczone.


Zdjęcia zostały zrobione podczas deseru, dlatego nie widać na nich sałatki.
 
Przepisy zostały wyszperane w Internecie lub po prostu wymyślone. By zachować je dla potomności postanowiłam Uczestniczkom przyjęcia wręczyć pamiątkowe książeczki. Tworząc do nich okładki, wykorzystałam świeżo wówczas nabyte umiejętności z zakresu techniki "iris folding" (bardzo miłe warsztaty dla nauczycieli edukacji wczesnoszkolnej, dzięki którym, nota bene, udało mi się wymigać od nudnej konferencji w macierzystej szkole ;). Treść stanowiły receptury na dania z jabłkami, ale również znalazł się tam rozdział pt. "Jabłko w literaturze" (tak, tak, to stamtąd pochodzą jabłkowe zagadki literackie). Jeżeli ktoś byłby zainteresowany zawartością tego unikatowego wydawnictwa, zapraszam do rozwiązania kolejnej zgadywanki.

***
Malinówka czerwiec 2015

Czerwiec upłynął tak szybko (koniec roku szkolnego to zawsze gorący okres i to wcale nie pod względem temperatury powietrza), że trochę mi się udało zapuścić ogród, tym bardziej, że właśnie trwają prace nad zmianą płotu dzielącego nasz ogród od ogrodu Sąsiadów (stare ogrodzenie miało prawie 60 lat!). Oprócz tego mamy w planie jeszcze jedną inwestycję ogrodową. Mam nadzieję, że w lipcu będzie gotowa i będą mogła Wam ją pokazać.
A jak się ma jabłonka Ola? Chyba nieźle, choć ostatnio jest atakowana przez... mszyce. W ogóle w tym roku szkodniki, przynajmniej u mnie, pojawiły się zdecydowanie w ilościach hurtowych.  

Rajska jabłoń Ola czerwiec 2015



I na koniec obiecana zagadka:
„Tymczasem koło południa Jane bywa głodna, a nic jej tak nie smakuje jak pieczone jabłka, a to przecież takie zdrowe. (…) Często słyszałam, jak pan Woodhouse doradzał jedzenie pieczonych jabłek. Zdaje się, że to jedyny sposób ich przyrządzania, który pan Woodhouse uważa za nieszkodliwy dla zdrowia. My jadamy jednak bardzo często jabłka w cieście. Patty robi doskonałe jabłka w cieście. (…) A kiedy przyniosłam pieczone jabłka ze spiżarni i wyraziłam nadzieję, że nasi goście zechcą ich skosztować, „Ach – zawołał od razu – to najlepszy sposób przyrządzania jabłek, jaki widziałem w życiu”. (…) I jestem pewna, z tonu, jakim to powiedział, że to wcale nie był komplement. Rzeczywiście są to wyśmienite jabłka i pani Wallis. wydobywa ich wszystkie zalety, ale my prosimy, żeby je piekła tylko dwa razy, choć pan Woodhouse nalegał, abyśmy obiecały, że damy je upiec trzy razy (…).Jabłka same przez się są niewątpliwie w gatunku najlepiej nadającym się do pieczenia, wszystkie pochodzą z Donwell, pan Knightley tak hojnie nas nimi obdarzył. Przysyła nam co roku cały worek i jestem pewna, że nigdzie nie ma tak trwałego gatunku jak w jego sadzie; zdaje się, że są tam dwa takie drzewa. Mama powiada, ze sad ten słynął już za jej młodych lat. Toteż raz było mi strasznie wstyd: pan Knightley odwiedził nas któregoś ranka, kiedy Jane jadła właśnie te jabłka, zaczęłyśmy o nich mówić i powiedziałyśmy, jak bardzo jej smakują, a on zapytał czy nam się czasem zapas już nie kończy. „Jestem pewien, że tak – powiedział – przyślę więc paniom nową partię, mam ich znacznie więcej niż mi potrzeba na własny użytek. Wiliam Larkins. namówił mnie, żebym zostawił dla siebie większą ilość niż poprzednich lat. Przyślę paniom, zanim się zepsują.” Prosiłyśmy, żeby tego nie robił, bo choć mówiłam, że mamy jeszcze trochę, ale niewiele nam już zostało, może najwyżej z pół tuzina, i te chowamy tylko dla Jane, ale nie mogłam znieść tego, aby nam miał przysyłać nowy zapas, był już i tak dla nas taki hojny, a Jane nawet słyszeć o tym nie chciała. (…) Jednakże tego samego jeszcze wieczoru przyszedł Wiliam Larkins z dużym koszem jabłek, tych samych jabłek (…). Ale dowiedziałam się potem od Patty, bo Wiliam się przyznał, że była to już reszta jabłek tego gatunku, jakie miał jego pan, przyniósł je wszystkie i panu Knightley nie pozostało już ani trochę, takich do pieczenia czy na kompot. Wiliamowi osobiście to nic nie szkodzi, cieszy się, że jego pan tyle sprzedał jabłek w tym roku, (…) ale pani Hodges, gospodyni, była bardzo niezadowolona, że się wysyła z domu wszystkie jabłka. Nie może się z tym pogodzić, że jej pan nie będzie miał już w tym roku ani razu placka z jabłkami.”
Zapraszam do zgadywania (także zagadki majowej) i pozdrawiam Wszystkich wakacyjnie. :)

niedziela, 28 czerwca 2015

Niedzielne desery

Składniki: kisiel ananasowy, ananas, czereśnie od Sąsiadki, poziomki z ogrodu, listki mięty

wtorek, 23 czerwca 2015

Poduszkowo

Po afrykańskich kwadratach przyszedł czas na te babcine. Najprostszą instrukcję, jak je zrobić i, co najważniejsze, połączyć znalazłam tu i tu. Z kolei tutaj spodobała mi się poduszka w odcieniach niebieskiego i stwierdziłam, że muszę sobie taką zrobić. Wygrzebałam resztki włóczek, z których kiedyś powstała tunika dla Mojej Bratanicy, ze dwa moteczki dokupiłam i zabrałam się za produkcję kółeczek, a potem za łączenie.



W momencie, gdy zaczęłam się zastanawiać nad drugą stroną poduszki w Art - Piaskownicy pojawiło się wyzwanie kolorystyczne z taką paletą barw:


Kolory spodobały mi się od pierwszego wejrzenia i postanowiłam kolejną poduszkę zrobić właśnie na to wyzwanie. Porzuciłam błękity, turkusy i granaty, sięgnęłam do włóczkowych zapasów, dokupiłam żółty kłębek i można było szydełkować. Szło nawet szybko, ale po drodze wyskoczyły różne nieprzewidziane zdarzenia i nagle okazało się, że jest 24 maja, a poduszce troszeczkę brakuje do końca (nie miałam siły zarywać nocy). 

 
Tu już poduszka skończona, ale dopiero w czerwcu.

Kolejna gama  barw również mnie urzekła i tym razem udało się. 
 
Awers

 
Rewers

Kolejną poduszeczkę zgłaszam do majowej gry w kolory w Art - Piaskownicy.

 http://art-piaskownica.blogspot.com/2015/05/kolory-maja.html

Drugie strony poduszek prezentują się następująco: (ta w niebieskich barwach pozostaje w fazie produkcji.)

To jeszcze nie koniec poduszkowej kolekcji. W planie są kolejne egzemplarze. Mam nadzieję wkrótce Wam pokazać, gdzie owa kolekcja będzie eksponowana.


Pozdrawiam już prawie wakacyjnie :)

PS Zagadka z piątego odcinka jabłkowej opowieści pozostaje nierozwiązana. Może ktoś się skusi. Zapraszam serdecznie!

niedziela, 21 czerwca 2015

Niedzielne desery


Składniki: koktajl truskawkowy z miętą, truskawki, listek melisy

niedziela, 7 czerwca 2015

Ogrodowe kwiaty i afrykańskie kwadraty

 W tym roku podjechałam do ogrodnictwa bez żadnego planu. Kupiłam to, co mi się spodobało na pierwszy rzut oka. Dopiero później zaczęło się przeglądanie skrzynek, doniczek i innych pojemników, w których mogłabym posadzić moje zakupy. Kolorystyka wyszła różowo-bordowo-łosoiowo-fioletowa, przełamana bielą. Gdzieś tam we mnie tkwią te kolory i choć staram się przekonać do innych, to i tak większość ubrań mam właśnie w takiej tonacji. 
Po kilku przymiarkach powstały takie kompozycje rozstawione w różnych punktach ogrodu i przed domem.



 
 W tle widać fasolki ozdobne i groszek pachnący siane z moim Bratankiem. Przed wyjazdem do domu szepnął do mnie konspiracyjnie: "Podlewaj roślinki". Podlewam zatem i rosną jak na drożdżach :)




Z tą kolorystyką idealnie komponuje się skończona już jakiś czas temu robótka. Nie pokazywałam jej dotąd, bo bardzo trudno było zrobić  ładne zdjęcia. Te też nie są najlepsze, ale nie mam już cierpliwości próbować dalej.
Klasyczne afrykańskie kwiaty mają kształt sześciokąta. Są bardzo wdzięcznym motywem. Poduszki, pledy, torebki, zabawki, co tylko się zamarzy. Mnie bardzo przypadła do gustu skwadratowana wersja tego wzoru opisana w galeryjce za miastem . Poduszeczka nie jest duża, ale za to dwustronna. Kwiaty wniosą odrobinę romantyzmu do wnętrza, druga strona, z wzorem geometrycznym i dwoma guzikami jest bardziej nowoczesna. Wszystko zależy od nastroju. Mam nadzieję, że nowej właścicielce przypadnie do gustu taki prezent na nowe mieszkanie.  





Pozdrawiam bardzo słonecznie. Wakacje coraz bliżej :)

Niedzielne desery


Składniki: truskawki, śmietana, płatki czekoladowe, ciasteczko migdałowe, pałeczki czekoladowo-miętowe, listek mięty