Dzisiaj skromniutko. Od rana lało ja z cebra i chociaż wczesnym popołudniem przestało, to ołowiane chmury (kilka razy próbowało przedrzeć się przez nie słońce, ale z marnym skutkiem), wszechobecna wilgoć i dość niska temperatura odczuwalna nie zachęcały do spacerów. Jest skromniutko, ale dość wiosennie. Dominuje leszczyna, a dla przełamania monotonii kilka gałązek z zeszłorocznymi kwiatami lipy.
Minęło pół roku zbierania i fotografowania bukietów. W ciągu dwudziestu siedmiu tygodni pojawiło się ich dwadzieścia trzy. Myślę, że to całkiem niezły wynik.
Przedwiosenne pozdrowienia :)
Bardzo dobry wynik. Śliczny ten bukiet.
OdpowiedzUsuń