Podczas zeszłosobotniej wizyty w ogrodnictwie upatrzyłam sobie już
bratki. Takie, które najszybciej znikają z asortymentu, różowo-bordowe. Zaraz w
poniedziałek podjechałam samochodem i zakupiłam dziesięć sztuk, a we wtorek
posadziłam do skrzynek. To były dobre chwile. Zlikwidowałam jesienne wrzosy
przetykane bożonarodzeniowymi gałązkami jodłowymi, wymiotłam pająki ze szpar i
poczułam wiosnę. I chociaż towarzyszy temu dość znaczne zmęczenie wiosenne, to
staram się bardziej zwracać uwagę na wiosenną radość.
Wiosenne pozdrowienia :)
Piękne bratki, chyba pierwszy raz widzę taki kolor. Pozdrawiam serdecznie Olu.
OdpowiedzUsuńMój ulubiony kolor, a nie zawsze się trafia. Serdeczności :)
OdpowiedzUsuń