sobota, 24 maja 2025

Maj na Wilczych Dołach (4)

Po chłodnym, szarym, z rzadka przetykanym przejaśnieniami tygodniu słońce od świtu próbowało przedrzeć się przez warstwę chmur. Tym razem się udało, i to na dłużej. 

Temperatura nadal niska (siedząc i popijając kakao tylko dlatego nie czułam chłodu, że byłam ubrana w tę samą kurtkę i kamizelkę, którą nosiłam zimą - jedynie ilość spodnich warstw się zmniejszyła;), ale słoneczna jasność nastraja optymistycznie.

Łubiny znowu musiały ustąpić, tym razem kosaćcom rosnącym wzdłuż Wójtowianki.

Zbliżenie makro nie jest w stanie objąć całego kwiatu, ale pięknie widać detale.

Padające w tym tygodniu deszcze zostawiły ślady w postaci urokliwych rozlewisk na dnie zbiornika, odbijających coraz intensywniejszy błękit nieba.

Zieleń też zyskała na intensywności, a kwiaty na bujności - zarówno te "dzikie", jak i posadzone. 

Do tych pierwszych należy na przykład udająca koniczynę komonica.

Do tych drugich z kolei niejaki limnantes z rodziny limnantesowatych. Jego ojczyzną jest Ameryka Północna, ale jak widać, w Polsce też czuje się całkiem dobrze.

W pudełku mleczna bułeczka (niestety planowane upieczenie focacci z czarnuszką nie doszło do skutku) i kilka suszonych moreli oraz śliwek, a w kubku nowy gatunek kakao pod nazwą "Spokój" (tym razem się nie rozchlapało, a zeszłotygodniowe plamy z kocyczka udało się sprać ;).

Ukaż się, Panie z Twoją mocą. (Ps 21,14a)

I na koniec obowiązkowe zdjęcie dębu.

Majowe pozdrowienia:)

6 komentarzy:

  1. Ależ bogactwo barw i kształtów w tym słonku.

    OdpowiedzUsuń
  2. Jak tam pięknie... Serdeczności Oleńko.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kwiaty i gra świateł jak zwykle zachwycają. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Mnie też zachwycają! A sobota już pojutrze...

      Usuń

Dziękuję za wizytę i za miłe słówko :)