sobota, 29 grudnia 2018

Rok z Amigurumi (12) - Jemiołuszka Judyta

 
- Uff! Nareszcie na miejscu - Judyta zmęczona długą podróżą z ulgą przysiadła na gałązce wysokiej lipy. Nie przypadkiem wybrała właśnie to drzewo. Wśród jego nagich gałęzi widać było charakterystyczne kule jemioły. Jemiołuszka miała nadzieję, że znajdzie wśród jasnozielonych owalnych listków pyszne białe kuleczki, które tak lubiła.
Coroczna podróż z Dalekiej Północy nad Wisłę była długa i tym razem obfitowała w liczne niespodzianki pogodowe. W Skandynawii mróz trzymał mocno i trudno było znaleźć cokolwiek do jedzenia, ale im dalej na południe, tym robiło się cieplej. Nad Bałtykiem złapał Judytę gwałtowny sztorm, na szczęście była już wtedy blisko brzegu. Deszcz nie ustawał i przemoczył jemiołuszce wszystkie piórka. Najgorsze było jednak to, że jej piękna czapeczka w norweskie wzory, z pomponem i nausznikami, która zazwyczaj skutecznie chroniła ją przed mroźnym powietrzem, pod wpływem nieustającej wilgoci rozciągnęła się i teraz spadała ptaszkowi na oczy. Dodatkowo kolory okazały się mało trwałe i gdzieniegdzie pojawiły się brzydkie, żółte zacieki.
- Przydałoby mi się nowe nakrycie głowy – westchnęła Judyta. – Najpierw jednak muszę rozejrzeć się za czymś do jedzenia.
Nadzieje jemiołuszki co do pysznych białych kuleczek na szczęście nie okazały się płonne. Jemioły nadzwyczaj obficie obrodziły tego roku i bez kłopotu dawało się znaleźć mnóstwo smakołyków. Większym problemem był nieprzerwanie padający deszcz.
- Mam tego dość, muszę znaleźć jakieś suche schronienie – zaświergoliła Judyta i ruszyła w drogę.
 
 
Przelatując nad małym miasteczkiem zauważyła w kilku oknach wielkie świecące gwiazdy. Bardzo ją zainteresowały, ostrożnie więc przysiadła na jednym z parapetów. Przez szybę, w której odbijały się refleksy światła, niewiele było widać, ale to co udało się jemiołuszce dostrzec, sprawiło, że podskoczyła z radości. Na blacie przykrytym turkusowym obrusem w złote gwiazdki stał szklany wazon, a w nim … pęk jemioły obsypany białymi jagodami. Szczęście sprzyjało ptaszkowi. Okno było uchylone i Judyta bez problemu wślizgnęła się do pokoju. Było tu zacisznie, ciepło i, co najważniejsze, sucho. Pod ścianą stała duża drewniana komoda, pod którą można było sobie urządzić przyjemną kryjówkę. Jemiołuszka postanowiła zostać tu kilka dni. Na kolację wybrała kilka najdorodniejszych owocków, a potem zaszyła się w najciemniejszym kącie pokoju i czując, że jej piórka nareszcie schną, a nie mokną, z ulgą zasnęła.
Dom, w którym zatrzymała się Judyta okazał się nad wyraz gościnny i przyjazny dla ptaszków. Każdego dnia jemiołuszka znajdowała na stole zostawione tam niby przypadkiem suszone żurawiny, pestki dyni i słonecznika. Gospodarze udawali, że nie słyszą odgłosów dochodzących spod komody, zawsze też zostawiali uchylone okno, tak, że Judyta mogła wylatywać na przechadzki, a potem wracać do swojego zacisznego kącika.
Któregoś dnia obudziło ją szuranie miotły. Ktoś krzątał się po pokoju przesuwając sprzęty i wymiatając kurze ze wszystkich zakamarków pomieszczenia. Gdy odgłosy sprzątania wreszcie ucichły, jemiołuszka z zaciekawieniem wyfrunęła spod komody. Wystrój pokoju się zmienił. Pęk jemioły został zastąpiony świerkowymi gałązkami, pośród których bieliła się szydełkowa gwiazdka, obok zaś pojawiły się tajemnicze paczuszki owinięte w błyszczące papiery i przewiązane pasmami czerwonej i zielonej rafii. Na jednym z pudełeczek leżała karteczka.
 
 
- Dla Judyty – przeczytała ze zdumieniem jemiołuszka. – Dla mnie? Ciekawe, co jest w środku. – Już chciała pociągnąć za koniec tasiemki, gdy usłyszała zbliżające się kroki i natychmiast spłoszona umknęła pod komodę.
 
 
- Czas położyć prezenty pod choinką i siadać do wieczerzy – do pokoju weszła młoda kobieta, zabrała wszystkie pakuneczki i spojrzała z uśmiechem w stronę komody. – Dla każdego, nawet najmniejszego stworzenia, znajdzie się jakiś drobiazg.
Przez cały wieczór Judyta bała się opuścić swoją kryjówkę. Z sąsiedniego pomieszczenia słychać było śmiechy, radosne okrzyki, wyśpiewywane głośno kolędy i pastorałki. Jemiołuszce najbardziej przypadła do gustu ta o pstrej kaczce i innych ptaszkach umilających czas małemu Jezusowi. Gdy wreszcie przed północą wszyscy wyszli na Pasterkę i w domu zapanowała cisza Judyta odważyła się w końcu wychylić spod komody. Gnana ciekawością pofrunęła do drugiego pokoju i zachwycona przysiadła na kredensie.
 
 
W kącie stała choinka przystrojona w gwiazdki, pierniki i małe rożki wypełnione słodyczami. Pośród kilku nierozpakowanych jeszcze paczuszek jemiołuszka dostrzegła tę z napisem „Dla Judyty”.
 
 
Na stole, na honorowym miejscu leżała wiązka sianka, a na niej figurka Dzieciątka. Małemu Jezusowi towarzystwa dotrzymywały dwa porcelanowe aniołki. Obok stał talerz pełen prześlicznych pierniczków.
 
 
Jemiołuszka chwyciła w dziobek zaadresowane do niej zawiniątko i przeniosła się z nim na stół.
 
 
- Chyba teraz mogę je otworzyć, jak myślisz Dzieciąteczko? – ćwierknęła cichutko. W blasku migoczących lampek choinkowych wydało jej się, że mały Jezus kiwnął przyzwalająco paluszkiem. Judyta pociągnęła za sznureczek i z pewnym trudem odwinęła złocisty papier.
 
 
- Jaka śliczna! Jaka zgrabna! Jaka ciepła! – z dzióbka jemiołuszki wydobywały się kolejne okrzyki zachwytu. W pudełeczku leżała czerwona czapeczka z gwiazdkowym szlaczkiem i białym pomponem.
 
 
Judyta natychmiast zerwała z głowy starą czapę i przystroiła się w nową. Uradowana latała po całym pokoju przysiadając to na choince, to przy stajence, ciesząc się pięknym prezentem.
 
 

 
 
 
Wreszcie wróciła na stół i skubnęła kilka okruszków piernika.

 
Potem usiadła blisko małego Jezuska i zaśpiewała na całe gardło na melodię swojej ulubionej pastorałki:
Na sianku
Jezusek.
Słucha śpiewu jemiołuszki
Zaciska małe paluszki
Z radości, z radości.
 
 
  
 
PS Ulubiona pastorałka Judyty brzmi tak:
 


4 komentarze:

  1. Jak to dobrze, że ta długa i trudna podróż Jemiołuszki skończyła się tak szczęśliwie :-) Ptaszek śliczny, a w tej nowej czapeczce wygląda jeszcze piękniej. Pastorałka o "pstrej kaczce" to ulubiona mojego Taty. Pozdrawiam serdecznie i wszystkiego dobrego życzę na nadchodzący rok :-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wszystko dobre, co się dobrze kończy! :)
      Z radością odwzajemniam życzenia noworoczne :)

      Usuń
  2. Czapusie!!!!
    dobrze, że ta świeczka, na której siedziała nie paliła się....
    Mój Tato też b. lubił tę pastorałkę ;)

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i za miłe słówko :)