Covid u Mamy odpuścił, jeżeli chodzi o klasyczne objawy, ale zostawił po sobie duże osłabienie i znaczny spadek kondycji. W tym tygodniu szukanie dobrych chwil było trudne i podobnie jak wiosną, były one bardzo nieoczywiste. Z utęsknieniem więc czekałam na sobotę i poranny spacer. W zeszłym tygodniu się nie udało i odczuwałam dotkliwy brak tego czasu dotlenienia się i zebrania myśli. Sobotni poranek był bardzo listopadowy - szary, mglisty, chłodny - ale i tak wracałam zadowolona i w znacznie lepszym nastroju, niż gdy wychodziłam z domu. To były dobre chwile. W drodze powrotnej natknęłam się na takie piękne dmuchawce, przywodzące na myśl majowe dni ;)
Niedzielne pozdrowienia :)