wtorek, 3 grudnia 2024

Kolekcja na lata 20-te - Le Grand ABC botanique (25)


Werbenę haftowałam wiosną. Na początku maja kupiłam sadzonki do skrzynek i wtedy wyglądały one tak:


Wtedy też sfotografowałam kartkę po raz pierwszy, jeszcze bez dopasowanej kolorystycznie serwetki. 


Sesję powtórzyłam pod koniec czerwca. Kwiatów przybyło.


Pojawiła się jasnoróżowa serwetka.


Roślinki kwitły bujnie (z małymi przerwami) prze całe lato i cieszyły oczy np. podczas altankowych obiadów.


Kwiaty wyglądały dokładnie jak te na kartce.


Z werbenowym wierszem nie było łatwo, ale znalazłam tomik zatytułowany "Korzeń werbeny", a w nim jeden z wierszy, gdzie ów korzeń się pojawia.

Teresa Rudowicz,
rubin (jedyny taki)

zrymuj mnie – prosisz – więc dobieram słowa
które pasują do naszego razem
nie ma ich dużo dopiero się rodzą
dopiero wstają i chcą się wydarzyć

od czego zacząć – może od Stawiska
tam cię znalazłam w parkowej alei
W szumie brzeziny w tataraku iskrach
nagłego bólu a jednak istniejesz

jesteś realny – nie muszę cię zmyślać
ścierać na proszek korzenia werbeny
mamrotać zaklęć sypać do ogniska
ziół wielorakich i kręgów kamieni

nie muszę tworzyć – wszystko się zamyka
w dwóch słowach prostych – znasz je doskonale
piąta esencja piąta tajemnica
wszechrzeczy
                    Fauście - właśnie ją dostajesz

Dziś taki wpis przywołujący letnie wspomnienia, który, mam nadzieję, rozświetli trochę grudniowe ciemności.

Kwiatowe pozdrowienia u progu grudnia :)


niedziela, 1 grudnia 2024

Kalendarz Dobrych Chwil (49)


Grudzień. Początek Adwentu. W kończącym się tygodniu kupowałam wieńce, planowałam ich przystrojenie, przygotowywałam kalendarz adwentowy do klasy. Dziś zapaliłam pierwszą świecę i przy jej blasku razem z Przyjaciółką zjadłyśmy niedzielny obiad, który był poprzedzony spacerem w pięknym, grudniowym słońcu. To były dobre chwile. Niech cały Adwent będzie ich pełen, czego Wszystkim z całego serca życzę.
Adwentowe pozdrowienia :)

wtorek, 26 listopada 2024

Z czystej wełny

W zeszłym roku pod choinkę dostałam elegancki szalik z czystej wełny. Po przeglądzie całej mojej kolekcji czapek stwierdziłam, że żadna tak do końca do niego nie pasuje. Dokonałam więc przeglądu zapasu włóczek i znalazłam kilka motków również czystej wełny, które są pamiątką po mojej E. Zaczęłam od mitenek z tego wzoru

Poszło szybko, więc przeszłam do czapki

Zrobiłam kilka rzędów i utknęłam. Robiło się coraz cieplej, więc odłożyłam robótkę na bliżej nieokreśloną przyszłość. W październiku dostałam w prezencie kolejny szal, do którego mitenki i tworząca się czapka świetnie dopasowały się kolorystycznie. 

Wróciłam do robótki i tym razem udało mi się skończyć. 

Sporo zrobiłam 11 listopada, kiedy to planując dobrą chwilę do Kalendarza usiadłam w fotelu przy zapalonej świecy i podjadając rogala z białym makiem oraz popijając go herbatką, spokojnie sobie szydełkowałam. 

Ostatecznie do Kalendarza trafiła inna chwila, ale czapka na tym zyskała.

Sesję fotograficzną postanowiłam zrobić w plenerze, wykorzystując pierwszy tej jesieni śnieg, który zasypał Wilcze Doły. Gdy pojawiłam się tam w ostatnią listopadową sobotę przed 8 rano, niebo było szczelnie zasnute ołowianymi chmurami.

Niezrażona szarością położyłam czapkę i mitenki na stoliczku pokrytym warstwą śniegu i w tym momencie przez chmury zaczęło przedzierać się słońce.

Z chwili na chwilę widać było więcej błękitu.

Wracałam może nie w pełnym słońcu, ale jak na listopad to przy pięknej pogodzie.

Poranek wcale tego nie zapowiadał. Jak w życiu. Szara codzienność od czasu do czasu zostaje rozświetlona niespodziewanymi rozbłyskami światła.

Jesienno-zimowe pozdrowienia :)

niedziela, 24 listopada 2024

Kalendarz Dobrych Chwil (48)

Listopadowy, sobotni poranek. Niebo szczelnie zasnute szarymi chmurami, temperatura około zera, drugą noc z rzędu prószył śnieg, więc wokół sporo bieli. Prognozy przewidują przejaśnienia dopiero około 9, mimo to mam nadzieję, że słońce przedrze się przez ołowiane chmury trochę wcześniej. Idę na Wilcze Doły i po drodze trochę tę nadzieję tracę. Przed 8 jestem na miejscu i po chwili widać pierwsze fragmenty błękitu. Wypiłam kawę, sfotografowałam nową czapkę i mitenki, snując paralele pomiędzy aktualną pogodą, a codzienną szarą rzeczywistością w najmniej spodziewanych momentach rozświetlaną krótkimi rozbłyskami słońca. To były dobre chwile, pełne wdzięczności. 

Niedzielne pozdrowienia :)

środa, 20 listopada 2024

Na stół i do zdjęć


Od pewnego czasu lubię na środku stołu kłaść jakąś szydełkową serwetkę, na której stawiam świecę lub kwiaty. Zazwyczaj jest ona biała lub beżowa (takich mam kilka), ale ostatnio coraz bardziej podobają mi  się kolorowe akcenty szydełkowe. 

Dodatkowo do fotografowania kartek z kolekcji na lata 20-te staram się dobrać pasującą kolorystycznie serwetkę. Miałam tu pewne braki i tak do chabrów powstała serwetka niebieska, a do werbeny - jasnoróżowa. 

Obie miały swoją inaugurację podczas sesji zdjęciowych odpowiednich kartek (chabrową z chabrami już pokazywałam, różowa pojawi się w grudniu), obie też debiutowały na środku stołu. 


Różowa towarzyszyła jednemu z wakacyjnych niedzielnych obiadów zdobiąc zabytkowy już prawie obrus, pochodzący z jeszcze z wyprawy ślubnej mojej Babci (1938). Tkanina trzyma się świetnie, jakiś czas temu musiałam tylko podszyć tzw. fabryczny brzeg, bo zaczął się strzępić. Poza tym żadnej dziurki, dobrze się go prasuje, a widniejące na nim róże mają staroświecki wdzięk i urodę.


Błękitny obrus nie jest taki stary, ale równie uroczy. Na zdjęciach towarzyszy wrześniowemu podwieczorkowi.



Tym razem obyło się bez żadnych przygód, podobnych do tej, która przydarzyła się serwetce miodowej.


W kolejce czeka jeszcze kordonek ciemnozielony i w kolorze fuksji. Wzór też już wybrany, ale jak na razie co innego mnie zajmuje. 

Serwetkowe pozdrowienia :)

niedziela, 17 listopada 2024

Kalendarz Dobrych Chwil (47)

 

W tym tygodniu planowałam uwiecznić starannie wyreżyserowaną dobrą chwilę, a właściwie całe świąteczne popołudnie spędzone na szydełkowaniu, ze świeczką, dobrą herbatą i rogalem z białym makiem w tle. Nieoczekiwanie jednak w środę dostałam wiadomość, że w paczkomacie czeka na mnie przesyłka, a w niej prawdziwe cacko. Kolejny raz dostaję od autorki jej nową książką z dedykacją i za każdym razem tak samo mnie to cieszy i wzrusza. "Cacko" leży teraz na stoliku nocnym i wieczorami podczytuję sobie po fragmencie. To są dobre chwile.
Niedzielne pozdrowienia :)

czwartek, 14 listopada 2024

Kolekcja na lata 20-te - Le Grand ABC botanique (24)

Wyhaftowaną jako ostatnią watsonię sfotografowałam w jesiennej scenerii, więc pokazuję ją w listopadzie, choć miała kończyć kwiatowy alfabet. W kolejce czekają jeszcze dwie kartki.

Poszukiwania naturalnego okazu spełzły na niczym, cebulki w sklepach internetowych były niedostępne. Ścięłam więc przekwitające rudbekie i dołączyłam pomarańczową dynię, żeby zachować gamę kolorystyczną. 

Trawnik zasłany opadającymi liśćmi jabłoni stworzył odpowiednie tło.

Również poszukiwania wiersza z watsonią zakończyły się fiaskiem (czego raczej należało się spodziewać), zamieszczam więc w zastępstwie wiersz z dynią, w nawiązaniu do sesji fotograficznej.

Halina Poświatowska

***

jestem jak gwiazda
gotowa w każdej chwili
zsunąć się z nieba
runąć we wszechświat
jestem jak owoc dyni
dojrzały gotów rozpęknąć
i wydać ze swego wnętrza
plon ziarna
jestem jak rozdeptany ptak
w agonii
rozczesujący dziobem skrzydła
podziwiający ich wietrzną konstrukcję
jestem jak błysk słońca
na ciemnym metalu drzwi
które prowadzą we wszechświat

Pozdrowienia tym razem dyniowe ;)