piątek, 30 grudnia 2016

Historia przedmiotu (12)

Jeden z bardziej trafionych prezentów urodzinowych. Bardzo często w użytku, muszą być zawsze pod ręką. Kilkakrotnie pojawiały się już w Błękitnym Zamku na zdjęciach. Nożyczki do haftu.
 

Dostałam je od Cioci, która sama zajmuje się różnymi robótkami, wiedziała więc co ucieszy miłośniczkę rękodzieła. Prezent był nie tylko trafiony, ale i wymarzony. Marzenie pojawiło się dawno, dawno temu, gdy jako siedmio- czy ośmiolatka przeczytałam "Kukuryku na ręczniku" Marii Kownackiej.


 Książeczka bardzo mi się spodobała, często do niej wracałam, szczególnie do rozdziału pt. "O ciotce Klotce i o czapli z czerwonego pudełeczka"


Już chyba wiecie dlaczego. Wśród pięknych i osobliwych przedmiotów z czerwonego pudełeczka zapinanego na złoty guziczek (och, jaka to musiała być urocza skrzyneczka), były nożyczki "dziw nad dziwy".
"Bo to nie są wcale zwyczajne nożyczki, tylko... taka malutka czapla. Ta czapla ma wysokie nogi, złocone skrzydełka i długi dziób. Ten dziób ma podniesiony do góry i tnie nim wszystko doskonale."


I proszę, po jakichś dwudziestu latach od pierwszej lektury "Kukuryku na ręczniku" stałam się szczęśliwą posiadaczką złoconej czapli. Wygląda niemal tak samo, jak ta z książeczki. Ciotka Klotka nie chciała pożyczać nożyczek dzieciom, żeby nie stępiły jej dziobka. Ja również bardzo dbam, by dziobek nie ciął byle czego. Musi się trzymać z daleka od papieru, plastiku, taśmy klejącej. 
Najlepiej, żeby obcinał nitki podczas haftowania lub szycia.


Ewentualnie  można się dziobkiem posłużyć podczas szydełkowania, gdy trzeba często zmieniać kolor włóczki, produkując na przykład kolorowe kwiatki. 


Nożyczkowa czapla musi być zawsze pod ręką, toteż zamieszkała w może nie do końca reprezentacyjnym, ale za to niezwykle praktycznym pojemniczku na spinacze, który stoi na biurku obok lampy. Za sąsiadkę ma poduszeczkę do igieł i drugi pojemniczek na różne różności (przyjechał ze mną po studiach z Krakowa, więc mam do niego również sentyment).

 

Czasami czapla wyrusza w podróż, towarzysząc jakiejś wakacyjnej robótce. Od niedawna podróżuje w komfortowych warunkach, w specjalnie uszytym igielniku.

 


Oprócz nożyczek, na owe urodziny dostałam jeszcze kupon białego materiału do haftowania. Bardzo długo nie mogłam się zdecydować, co ma z niego powstać. To miało być coś wyjątkowego. Wreszcie decyzję podjęłam, tylko wykonanie się przeciąga. 


Na razie wyhaftowałam jeden konwaliowy motyw. W planie jest kwadratowy szlak  wzdłuż brzegów obrusika, które mają być wykończone mereżką (czapla jest niezastąpiona podczas przecinania mereżkowych nitek). Obrusik powinien mieć swoją premierę w maju, gdy zakwitają konwalię. Ciekawe, czy się uda. 
W tym miejscu najserdeczniej pozdrawiam Kochaną Ofiarodawczynię tego ślicznego drobiazgu, która wiem, że tu zagląda. Ciociu, dziękuję! Zawsze o Cioci ciepło myślę, biorąc czaplę do ręki :)

***
Druga dwunastoodcinkowa opowieść zakończona. Przedmiotów wartych opisania jest jeszcze wiele, ale myślę, że nie ma co przedłużać. Na przyszły rok planuję nowy cykl, tym razem ściśle związany z robótkami. Trzymajcie kciuki, żeby się powiodło!
Bardzo dziękuję Wszystkim, którzy czytali moje historie, zgadywali, co będzie w kolejnym odcinku, zostawiali ciepłe komentarze. Każde słowo było dla mnie bardzo ważne i bardzo mnie cieszyło. 
A ponieważ Nowy Rok za pasem, życzę Wszystkim dobrych, pięknych, pełnych miłości i radości kolejnych 365 dni!

środa, 28 grudnia 2016

Prezenty, prezenty

Mimo, a może właśnie dlatego, że czas w Adwencie jak gdyby nabierał przyspieszenia, postanowiłam w tym roku znowu wykonać kilka prezentów własnymi rękami. I paradoksalnie, wydaje mi się, że dzięki temu przygotowania świąteczne nabrały jakiegoś spokoju. Chwile spędzone z szydełkiem, igłą czy przy maszynie wyciszyły mnie i pomogły zachować dystans.
Pod choinką znalazły się:
- Ciasteczka w słoiku


Pomysł zaczerpnęłam od Doroty na przedmieściach. Jestem nim zachwycona i zamierzam jeszcze kiedyś wykorzystać. Dziękuję, Dorotko! Słoik przyozdobiony maleńkim motywem wyhaftowanym krzyżykami.


- Gruszki w syropie


...które pracowicie produkowałam jesienią. Ktoś kiedyś wspomniał mi o takim sposobie utrwalania tych owoców, nie znał jednak przepisu. Parę lat temu, wtedy z własnych ogrodowych gruszek, zrobiłam na wyczucie i wyszły wyśmienite. Świetnie nadają się jako dodatek do różnych deserów. Od kilku lat moja grusza choruje, więc w tym roku musiałam się zadowolić owocami ze sklepu, ale mam nadzieję, że będą równie dobre.  

- Zeszyt Mamy i Córki oraz Zeszyt Taty i Syna

 

Można w nich rysować, grać w różne gry na kartce papieru, wpisywać ulubione przepisy, wyniki meczów, sposoby na nudę. Tworzyć pamiątkę lat dzieciństwa. Mam nadzieję, że będą się wypełniały. 
Okładka zeszytu dla Dziewczyn nawiązuje kolorystyką i stylem do pewnej torebki.


Okładka męska w założeniu miała przypominać murawę piłkarską, kółeczka zaś piłki. Nie wiem, czy się to udało.

 
- Opaska kapitana

Zrobiona w ostatniej chwili, nie została sfotografowana. Mam obiecane zdjęcia na ręce właściciela. Od razu przetestowana, test przeszła chyba pomyślnie.

- Czapka z kuponem na dopasowany szaliczek


 
  
Na ten szaliczek zabrakło już czasu, ale dzięki temu został zrobiony w drugie święto, dokładnie zgodnie z zamówieniem. Udało się wykorzystać prawie do końca kupioną na czapkę włóczkę.


(Dane techniczne: włóczka Himalaya Everyday (100g/250m) kolor 70045 - 1 motek (robione podwójną nitką), włóczka Merino Bulky YarnArt (100g/100m) kolor 570 - prawie 1 motek, szydełko nr 5,5 czapka i nr 7 szaliczek)


Oprócz tego już nie pod choinkę, ale na urodziny, powstał zimowy zestaw prezentowy


Niektóre jego części były już gotowe. Inne trzeba było dokupić lub dorobić.

Saszetka zapachowa goździkowo-cynamonowo-anyżowa

W pudełku ciasteczka cynamonowe z cytrusową nutką. Przepis stąd.
 
Wkrótce czeka mnie kolejna okazja "prezentowa". Już rozmyślam nad stosownym zestawem.

Międzyświątecznie pozdrawiam :)

poniedziałek, 26 grudnia 2016

Piernikowe szaleństwo

...było w tym roku kilkuetapowe. Pierwszy etap, mikołajowy, nie doszedł do skutku, bo czas na początku Adwentu jakoś podejrzanie galopował. Drugi etap, zarabianie ciasta, przebiegł w miarę spokojnie, bez żadnych niespodzianek. Natomiast potem się zaczęło...
Podczas pieczenia miałam dwóch pomocników. Bratanica cierpliwie towarzyszyła mi w wykrawaniu foremkami i lepieniu pierników "z wolnej ręki". Powstały między innymi żółwiki, myszka, sowy, domki, aniołek, krowa, nutki. Bratanek natomiast rozgrywał w tym czasie sam ze sobą mecze, informując nas co jakiś czas, jaki jest wynik. Wycięcie z ciasta bramek, piłek i koszulki Lewandowskiego zlecił cioci. Dopiero pod koniec pieczenia dał się namówić na zrobienie kilku dzwonków, kaczek i aniołków. Na pytanie, dlaczego nie chciał się wcześniej włączyć do piernikowych prac odpowiedział, że owszem, chciał, ale rozgrywki ligowe nie mogły czekać :)
Tydzień później miało się odbyć wielkie malowanie. Do dyspozycji było jedenaście par rąk. Dzień wcześniej, patrząc na ilość upieczonych pierników, stwierdziłam, że może to trochę za mało i upiekłam jeszcze parę blach. Pierniki przed lukrowaniem przedstawiały się następująco:

Pierniki "z wolnej ręki"
Pierniki wielkoformatowe i piłkarskie
Pierniki foremkowe (zdjęcie uparcie odwraca się o 90 stopni)
Pierniki z drugiej tury

Pierniki z drugiej tury c.d.

W czwartą niedzielę Adwentu szaleństwo osiągnęło apogeum. Warsztat pracy gotowy:
  
 

Jako podkładki do malowania specjalne serwetki z sugestiami, jak udekorować ciasteczka:
 

Żadne podpowiedzi nie były jednak konieczne. Koncepcji artystycznych było mnóstwo i większość z nich została zrealizowana. Hasłem przewodnim okazały się słowa "na bogato". Wszystkie przygotowane ozdoby zostały zużyte, wręcz trzeba było sięgnąć do schowanych zapasów. Po raz pierwszy wszyscy dekoratorzy wytrwali do końca pracy i z zawodem jęknęli: "To już wszystko? Tak szybko?"

Wszystkich tac i talerzy z gotowymi piernikami naliczyliśmy dwanaście.


Tutaj niektóre z nich w zbliżeniu.







Warto przyjrzeć się szczególnie ciekawym okazom:

- Piernikowe przedszkole 


Proszę zwrócić uwagę na gwiazdę N (Nauczycielkę), gwiazdę D (Dyrektora) i serce S (czyżby Sprzątaczka?)

- Krowa, która stała się barankiem

 
 - Bliźniacze żółwiki

 

 - Dinozaur


-Domki (giną pod mnóstwem dekoracji :)

 

 - Sowa i sówka

 

- Myszka


- Bombki (każdy wykonał swoją)


- Bramki, koszulka Lewandowskiego i na koniec jego Anioł Stróż

 

Długość tego wpisu też zakrawa na szaleństwo. 
Wszystkich, którzy dotarli aż do tego miejsca piernikowo pozdrawiam :)