Wyzwanie książkowe 2016


Aga prowadząca blogi Kociemotki i Moja Buka już po raz drugi organizuje Wyzwanie książkowe. Postanowiłam się dołączyć. W zeszłym roku było 29 kategorii, w 2016, po dyskusjach i rozmowach, pojawiło się ich 32. Główne rozmowy na temat przeczytanych książek toczą się na Facebook'u, ja jednak tam nie zaglądam, bo nie mam konta, więc postanowiłam tu zamieszczać moje notatki dotyczące lektur. 
Jak pisze Aga, czytać można przez cały rok bez żadnej listy, ale wtedy po niektóre książki nigdy by się nie sięgnęło. To prawda, dlatego wybierając tegoroczne lektury, będę się kierowała zaproponowanymi kategoriami i czuję, że to może być ciekawa przygoda czytelnicza. Ogólnie czytam sporo, od kilku lat zapisuję przeczytane tytuły i w ciągu roku uzbiera się ich około 50-60, tak więc będę pewnie czytała także poza wyzwaniem. Tytuły i może krótkie refleksje (choć tego nie obiecuję) oprócz zapisywania w kajeciku będę umieszczała także tutaj. No to start!

1. Beata Kępińska "Sielsko i diabelsko"- kategoria "Autorem jest kobieta"


Taka sobie opowieść o żonie kochającego męża, której się wydaje, że mąż ją zdradza, więc sama o mało co nie ulega swojej dawnej miłości z liceum, matce bliźniąt przygotowujących się do matury i intensywnie dojrzewających do dorosłego życia, nauczycielce języka polskiego w prowincjonalnym gimnazjum, rozbudowującej małą chatkę w Górach Świętokrzyskich, by stworzyć swoje miejsce na ziemi. Dla wytrwałych.

2. Jacek Piekara "Alicja" - kategoria "W tytule jest imię"
 

Rzadko sięgam po fantastykę, ale ostatnio z zaciekawieniem przeczytałam kilka książek Andrzeja Pilipiuka. Książka Jacka Piekary stała w bibliotece na sąsiedniej półce, więc po nią sięgnęłam, ale nie był to szczęśliwy traf. Zaczęło się nawet ciekawie, niestety potem już było tylko gorzej. Bardzo mnie rażą wulgaryzmy w życiu codziennym, tym bardziej nie mogę ich znieść w literaturze, która według mnie z definicji powinna ciągnąć ku górze, a nie spychać w dół.

3. Wojciech Cejrowski "Podróżnik WC" - kategoria "Autorem jest mężczyzna"


Czyta się błyskawicznie, od czasu do czasu wybuchając głośnym śmiechem. Pierwsza książka Cejrowskiego, jak sam się zastrzega "dzisiaj piszę lepiej niż piętnaście lat temu" - to prawda, ale i tak miło przeczytać. 

4. Barbara Rybałtowska "Romanse w Paryżu"


I znowu zawód. Myślałam, że będzie do kategorii "Historia miłości" i niby pasuje, ale książka jest tak słaba, że poszukam ładniejszej miłosnej historii. Przeczytałam, bo staram się czytać do końca zaczęte książki, ale to była jednak strata czasu.


5. Olga Rudnicka "Martwe jezioro" - poza kategoriami


 Zachętę do sięgnięcia po książki Olgi Rudnickiej znalazłam na którym z blogów. Niestety "Martwe jezioro" do mnie nie trafiło. Pomysł na intrygę może i niezły, ale rozwiązanie trochę za bardzo wydumane. Poza tym odczuwa się braki warsztatowe, wynikające pewnie z młodego wieku autorki. Może jej następne książki są lepsze, dojrzalsze, ale chwilowo, nie mam ochoty po nie sięgać.

6. Wojciech Cejrowski "Rio Anaconda" - kategoria "Przeczytana w weekend"


Usłyszałam opinię, że jeżeli połowa tego, o czym pisze autor jest prawdą, to i tak nieźle. A ja mu jakoś wierzę, choć niektóre fakty wydają się niewiarygodne. Czyta się błyskawicznie, da się przeczytać te ponad 400 stron w jeden weekend (no, trochę mniej, bo jest sporo zdjęć).

7. Andrzej Pilipiuk "Zaginiona" - kategoria "Ma tylko jedno słowo w tytule"


Kolejna część cyklu "Kuzynki Kruszewskie" nie jest już tak wciągająca jak poprzednie, ale i tak dobrze się czyta. Podoba mi się, gdy fantazja, magia, niezwykłość płynnie wchodzi w rzeczywistość, gdy zacierają się granice między możliwym i niemożliwym, gdy niemożliwe wydaje się zupełnie prawdopodobne.

8. Karolina i Tomasz Elbanowscy "Ratuj maluchy! Rodzicielska rewolucja" - kategoria "Ma co najmniej dwóch autorów 



Czyta się jak najlepszą powieść sensacyjną z elementami horroru i komedii, z tym, że jest to śmiech przez łzy nad głupotą i niekompetencją ludzi decydujących o edukacji najmłodszych Polaków. Temat mi bliski, ze względu na moją pracę. Napisane świetnym, żywym językiem. Bogu dzięki za takich ludzi, jak Państwo Elbanowscy.

9. Elizabeth Gaskell "Ruth" - kategoria "Ma więcej niż 500 stron"


Anglia początku XIX w., niespiesznie prowadzona narracja, staranny język, piękne krajobrazy, uczciwi ludzie jasno oddzielający dobro od zła, ale jednocześnie nie potrafiący wybaczyć błędu młodości i chwilami okrutni wobec tych, którzy mieli nieszczęście takowy popełnić. Kończy się smutno, ale pozostawia miłe wrażenie po lekturze.

10. Connie Willis "Nie licząc psa" - kategoria "W tytule jest nazwa zwierzęcia"
 

Skoki w czasie, niekongruencje, poślizgi, zamykająca i otwierająca się sieć, kontinuum czasoprzestrzenne. Rok 2060 i epoka wiktoriańska. Poszukiwanie zagadkowej strusiej nogi biskupa i próby sterowania ciągiem zdarzeń. Ze strony na stronę bardziej wciągające, pełne aluzji literackich i historycznych. Chętnie sięgnę po inne książki tej autorki.

11. ELizabeth von Arnim "Elizabeth i jej ogród" - kategoria "Ma więcej niż 100 lat"


Tytułowy ogród znajdował się na Pomorzu Zachodnim wtedy należącym do Niemiec. Jego właścicielka był z pochodzenia Angielką i pięknie opisywała ukochane rośliny oraz swoje przygody związane z ich uprawą. Lektura w sam raz na wiosnę, żeby nabrać jeszcze większej ochoty do grzebania w ziemi (ja już nie mogę się tego doczekać :)

12. Fannie Flagg "Smażone zielone pomidory" - kategoria "Film oparty na książce"


Film widziałam dawno, dawno temu, już niewiele pamiętam. Książki jakoś nie mogłam spotkać w bibliotece, wreszcie się udało. Jak zawsze po lekturze książek Fannie Flagg do serca wkrada się odrobina nostalgii za minionym czasem. Poza tym czyta się przyjemnie, choć akurat w tej książce niektóre pomysły fabularne trochę mnie zaskoczyły.

13. Katarzyna Borys "Lawendowa czarownica" - kategoria "Dla dzieci"


Czytałam z bratanicą i bratankiem podczas ferii. Ciepła opowieść o dziecinnych (i nie tylko) problemach i o ich szczęśliwym rozwiązaniu, o tym, że dobro rodzi dobro. Poruszonych dużo ważnych kwestii (może trochę za dużo?).

14. Ałbena Grabowska "Lot nisko nad ziemią" - kategoria "Historia miłości"


Być może znajdę w końcu piękną historię miłości. Ta taka nie jest, ale na razie wpisuję do tej kategorii. To historia miłości niszczącej, miłości, która trwa po śmierci osoby kochanej i niszczy zupełnie osobę kochającą. To historia miłości, która stała się bożkiem i zdominowała zupełnie psychikę, zmieniła ją i zniszczyła. Nawiązanie w tytule do "Lotu nad kukułczym gniazdem" nie bez znaczenia. 

15. Carol Drinkwater "Oliwkowa farma" - kategoria "Literatura regionalna"


 

 
Południe Francji, Prowansja, zrujnowana oliwkowa farma. Para: aktorka i producent filmowy decydują się na szalony krok i kupują posiadłość, chcąc przywrócić jej świetność. Wszystkie obowiązkowe składniki w tego typu literaturze. Czyta się miło, tęskniąc chwilami do śródziemnomorskiego słońca, pól lawendy i gajów oliwnych. W perspektywie jeszcze kilka tomów kontynuacji. Po drugi pewnie sięgnę, zobaczymy, jak będzie dalej.

16. Connie Willis "Przewodnik stada" - kategoria "Polecona przez przyjaciela"


Skąd się biorą mody, trendy? Dlaczego im ulegamy? Czy da się nimi  sterować? Młoda pani socjolog pracująca w HiTeku prowadzi badania nad krótkimi fryzurami u kobiet i dochodzi do zaskakujących wniosków. Czy zachowujemy się jak stado owiec podążając za pojawiającymi się modami? Kto jest przewodnikiem naszego stada? Po książki Connie Willis sięgnęłam za namową zaprzyjaźnionej Księgi Gości i jak zwykle nie zawiodłam się. Kolejne pozycje tej autorki wpisuję na listę oczekujących na przeczytanie.

17. Régine Pernoud "Kobieta w czasach katedr" - kategoria "Historyczna lub polityczna"

Średniowieczne kobiety. Piękne, mądre, odważne, pełne namiętności, zmieniające bieg historii. Régine Pernoud prezentuje imponującą galerię królowych, dam, zakonnic, mieszczek, rzemieślniczek, poetek. Kobieta była w Średniowieczu równa mężczyźnie, choć różniła się od niego zasadniczo. Znamienne jest pytanie, które autorka stawia na zakończenie książki: " (...) czy podejmowane obecnie wysiłki na rzecz wyzwolenia kobiety nie mijają się z celem, jako, że naznaczone są pewną tendencją samobójczą: zaprzeczyć własnej kobiecości, zadowolić się kopiowaniem sposobu bycia swojego partnera, starać się naśladować go jako model idealny i doskonały, odrzucając niejako z góry całą swoją odrębność? (...) Czyż nie jest paradoksem, że ze spuścizny, której bogactwo jest bezsporne, pragniemy zachować właśnie ów zapis najzgubniejszy: tendencje totalitarne, polegające na dążeniu do ujednolicenia wszystkich osobników, akceptujące równość tylko w jednakowości?". Pytanie padło ponad 30 lat temu (książka została wydana we Francji w 1980r.). Dziś coraz wyraźniej widać te zgubne skutki tak pojmowanego wyzwolenia kobiet.

18. Joanna Olczak-Ronikier "Wtedy. O powojennym Krakowie" - kategoria "W tytule jest nazwa miasta"


Pamiętam swój zachwyt po przeczytaniu książki "W ogrodzie pamięci" tej samej autorki. To były bodaj pierwsze wspomnienia, które przeczytałam prawie jednym tchem, z ogromnym zainteresowaniem. Pani Joanna pisze pięknym językiem, który bardzo przyjemnie się czyta. A do tego Kraków, miasto związane z czasem moich studiów. A do tego przewijające się postaci poetów Dwudziestolecia. I tylko jedna chmurka na horyzoncie: poczucie smutku, że historia wojenna i powojenna tak mocno zniszczyła życie tak wielu ludzi.

19. Carol Drinkwater "Oliwkowe żniwa" 

 
Ciąg dalszy "Oliwkowej farmy". Zgodnie z zamiarem sięgnęłam po kolejny tom i ... na razie wystarczy. Może za jakiś czas pociągnie mnie znowu do Prowansji. Teraz czekają inne klimaty.

20. Irena Kika Szaszkiewiczowa "Podwójne życie Szszkiewiczowej" - kategoria "Biografia/Autobiografia/Dziennik/Reportaż"

 
I znowu powojenny Kraków, tylko z innej perspektywy. Wcześniej ziemiański dwór na Podkarpaciu, harcerska szkoła w Zakopanem, historie ludzi ocalonych z Zagłady. A potem krakowska Piwnica pod Baranami, krakowski "Przekrój", a jeszcze później norweskie fiordy i makaty szydełkiem malowane. Długie, barwne i momentami bardzo trudne życie opisane ze swadą i humorem. Książka zdecydowanie godna polecenia.

21. Emilia Kiereś "Haczyk" - kategoria "Została wydana w 2016".



Piękna, mądra, przemyślana w najdrobniejszych szczegółach książka. Tajemnicze zdjęcia, tajemniczy samochód, tajemnicze turkusowe szkiełko. Pozornie niezwiązane ze sobą elementy układanki nagle wskakują na właściwe miejsce i łączą się w zaskakującą całość. Do tego chwila zadumy i refleksji nad życiem. Książka przeznaczonej w zasadzie dla dzieci, ale dorośli zobaczą w niej pewnie więcej.

22. Monika Szwaja "Anioł w kapeluszu" - poza kategoriami


Typowa lektura odprężająca. Od czasu do czasu po taka sięgam, choć zastanawiam się, czy to nie jest marnowanie czasu.

23. J. R. R. Tolkien "Władca pierścieni" - kategoria "Literatura angielska"




Klasyka, po którą wypada w końcu sięgnąć. Czytałam bardzo długo, przeplatając innymi lekturami. Mam mieszane uczucia: zachwycona nie jestem, ale podziwiam konsekwencję w tworzeniu całego odrębnego świata z jego historią, zwyczajami, językiem oraz precyzję opisywania szczegółów. Chwilami dawałam się wciągnąć.

24. Monika Szwaja "Słońce świeci wszystkim" - poza kategoriami

 
To jednak była strata czasu.

25. Maryla Szymiczkowa "Tajemnica domu Helclów" - kategoria "Autor pod pseudonimem"



Świetnie odmalowane środowisko mieszczańskie Krakowa końca XIX w. w osobie profesorowej Szczupaczyńskiej, tajemnicze morderstwa, których zagadkę rzeczona profesorowa próbuje rozwikłać, sprawnie napisane - czegóż chcieć więcej od książki. Wielkie brawa dla... (sic!) autorów!

26. Gyorgy Spiro "Mesjasze" - kategoria "Zdobyła nagrodę Pulitzera/Nike/Angelusa/ inną"


Historia Towiańskiego i jego "religii" widziana oczami Węgra. Autor przeprowadził szeroko zakrojone poszukiwania śladów Towiańczyków (wśród nich pojawia się oczywiście Mickiewicz i jego rodzina, Goszczyński, Słowacki) i wszystko to koniecznie chciał opisać. Wyszło prawie 800 stron zapełnionych, moim zdaniem, dość chaotycznie, w silącej się na oryginalność formie (na przykład kompletny brak dialogów, chociaż przytaczane są rozmowy). Prawdę powiedziawszy nie wiem, jakie były w przypadku tej książki kryteria przyznania nagrody. Może wybrano najdłuższą pozycję?

27. Lars Mytting "Płyń z tonącymi" - kategoria "Wybrana po okładce".


Urzekła mnie kolorystyka tej okładki i kształt drzewa. Było warto! Tajemnica z przeszłości okazuje się o wiele bardziej złożona niż wydawało się na początku, historia jest wciągająca, opisana ładnym językiem, książkę czyta się bardzo dobrze. Lektura w sam raz na wakacyjny wyjazd.

28. Boris Akunin "Lektura nadobowiązkowa" - kategoria "Literatura rosyjska"



Narracja prowadzona dwutorowo, w epoce Katarzyny II i współcześnie, intrygi kryminalne ciekawe, wciągające. Szkoda tylko, że historie bardziej się ze sobą  nie zazębiają i że w którymś momencie ma się wrażenie jakiejś niespójności. Trudno mi zdefiniować, czego zabrakło, ale faktem jest pewien niedosyt na koniec. 

29. Ray Bradbury "451 Fahrenheita" - kategoria "W tytule jest cyfra bądź liczba"
 

Klasyka fantastyki. Świat, w którym posiadanie książek jest surowo karane (tytułowe 451 to temperatura, w której pali się papier). Strażacy zajmują się nie gaszeniem pożarów, a ich wzniecaniem. W domach telewizory zajmują całe ściany, filmy i programy są interaktywne. Ludzie ze sobą nie rozmawiają, w uszach noszą specjalne muszle, które ciągle emitują różne dźwięki. Samochody rozwijają taką prędkość, że billboardy wzdłuż autostrad trzeba było znacznie wydłużyć, żeby podróżujący zdołali przeczytać reklamy. Jednym słowem antyutopia napisana w latach 50-tych. Czy dużo nam jeszcze brakuje do jej zrealizowania? 

30. Schuiten i Peters "Mury Samaris" z serii "Mroczne miasta" - kategoria "Komiks"


Nigdy nie przepadałam za komiksami. Jakoś męczyło mnie jednoczesne czytanie i oglądanie obrazków. W dzieciństwie czytałam "Kajka i Kokosza", potem trochę "Asteriksa i Obeliksa", ale nie sprawiało mi to frajdy. Chcąc "zaliczyć" tę kategorię sięgnęłam w bibliotece na półkę (nawiasem mówiąc bardzo ubogą) z komiksami i najpierw wypożyczyłam dość gruby album. Nie byłam w stanie przeczytać go do końca. Historia tak miałka, że po jakichś 50 stronach zrezygnowałam - to byłaby zbyt wielka strata czasu. "Mury Samaris" w całości liczą sobie około 50 stron, więc dobrnęłam do końca, ale rozczarowana byłam potężnie. Moim zdaniem opowieść jest kompletnie niespójna, brak w niej ładu i składu, a zakończenie nic nie wyjaśnia. Nigdy więcej komiksów!

31. Diane Wei Liang "Papierowy motyl"
32. Yoko Ogawa "Miłość na marginesie" - kategoria "Literatura azjatycka"
    
        


Stanąwszy w bibliotece przed regałem z literaturą azjatycką nie mogłam się zdecydować, jaki kraj wybrać. Ostatecznie padło na Chiny i Japonię. Umieszczam obie książki razem, jako, że są z jednej kategorii.
"Papierowy motyl" jest kryminałem, ale pojawiają się w nim wątki historyczne i obyczajowe ukazujące współczesne Chiny. Autorka brała udział w wydarzeniach na Placu Tienanmen i to doświadczenie na pewno odcisnęło na niej piętno. Główna bohaterka jej powieści przyglądała się masakrze z boku, nie może sobie darować tej bierności. Pracując jako prywatny detektyw (nielegalnie zresztą, oficjalnie prowadzi firmę konsultacyjną) próbuje rozwikłać zagadkę zniknięcia młodej piosenkarki, w którą wplatany jest czynny uczestnik manifestacji. Zapłacił on za swoje zaangażowanie ośmioma latami pobytu w obozie pracy. Pod koniec książki wyjdzie na jaw, komu to zawdzięcza. Dość sprawnie poprowadzona intryga, choć powoli się rozkręca. 
"Miłość na marginesie" to typowa literatura kobieca. Trochę psychologiczna, trochę siląca się na oryginalność, nie najwyższych lotów, ale można przeczytać. Podoba mi się okładka.

33. Ewa Nowacka "Małgosia contra Małgosia" - kategoria "Wydana w roku urodzin czytacza"


Spośród książek wydanych w roku mojego urodzenia wytypowałam sobie do przeczytania dwie: widoczną powyżej "Małgosię" i "Miasteczko Salem" Stephena Kinga. Nie lubię horrorów, ale postanowiłam zapoznać się z klasyką tego gatunku. W połowie miałam jednak dość. Wampiry wysysające krew to stanowczo nie moja bajka. Odpuściłam. Natomiast historia współczesnej (no, takiej sprzed czterdziestu lat) nastolatki przeniesionej do XVII wieku wciągnęła mnie. Troszeczkę przypominała moją ukochaną w dzieciństwie "Godzinę pąsowej róży", choć pomysł był troszkę inny. Zauważyłam pewne niedociągnięcia, których pewnie nie dostrzegłabym, gdybym czytała tę opowieść dwadzieścia pięć lat temu. Ogólnie wrażenie pozytywne.

34. Leopold Tyrmand, Monika Dyrlica, Dagmara Klein "Wędrówki i myśli porucznika Stukułki" (powieść dokończona) - kategoria "Akcja rozgrywa się w czasie wojny"


Powieść Tyrmanda została dokończona w wyniku konkursu ogłoszonego przez Wydawnictwo MG. Prawdę powiedziawszy nie bardzo wiem, co mam napisać o tej książce. Jest specyficzna i sama nie wiem, czy to komplement czy zarzut. Czytało się dość dobrze, ale niektóre pomysły fabularne trochę mnie raziły. Nie do końca druga część pasuje mi do pierwszej.

35. Marek Krajewski "Koniec świata w Breslau" - kategoria "Kryminał"


Intryga kryminalna ciekawie poprowadzona, choć raczej makabryczna. Dobrze uchwycone tło obyczajowe, choć  zawsze mnie zastanawia, czy prawie sto lat temu ludzie rzeczywiście posługiwali się z taką łatwością wulgaryzmami, jak robią to dzisiaj. Śmiem twierdzić, że raczej nie, nawet jeżeli pracowali w policji. Niewykluczone, że wrócę jeszcze do Wrocławia lat dwudziestych.

36. Krzysztof Mazurek "Podróż na liściu bazylii" - poza kategoriami


Czego tu nie ma? Jest piękna Toskania i kurs kulinarny, jest tajemnicza szesnastowieczna książka kucharska i związany z nią wątek kryminalny (łącznie z zabójstwem), jest romantyczna historia z przeszłości i tajemnica rodzinna, jest rejs przez Morze Śródziemne w poszukiwaniu miłości z okresu studiów, jest wreszcie w finale własna restauracja. Jest Florencja, Genua, Sycylia, greckie wyspy, Kraków, Wiśnicz, Bochnia i wszystko to w ciągu trzech tygodni. Chyba trochę za dużo jak na jedną powieść. A szkoda, bo pomysł na książkę był ciekawy. 

37. Aleksandra Marinina "Kolacja z zabójcą" - poza kategoriami

 
Inteligentny, dobrze napisany kryminał. Kolejne kawałki układanki wskakują na miejsce sprawiając frajdę czytelnikowi. Chętnie poczytam jeszcze o spostrzegawczej, świetnie łączącej fakty, zwracającej uwagę na najmniejsze szczegóły Anastazji Kamieńskiej.

38. John Steinbeck "Na wschód od Edenu" - kategoria "Autor jest laureatem Nagrody Nobla"


Niemal 850 stron, a przeczytałam je w ciągu niecałego tygodnia. Wspaniała opowieść inspirowana biblijną historią Kaina i Abla, opowieść o człowieku, o tym, co w nim dobre i złe i o tym, że tylko od nas zależy którą drogę wybierzemy.  Steinbeck został laureatem Nagrody Nobla całkowicie zasłużenie. Jakoś nie zapoznałam się dotąd z jego twórczością, i muszę to koniecznie nadrobić.

39. Janusz Szuber "Pianie kogutów" - kategoria "Tomik poezji"


No nie zachwyciła mnie ta poezja bazująca na przerzutniach (chwilami miałam wrażenie, że to jedyny zastosowany środek stylistyczny), pisana potocznym językiem, opisująca szarą rzeczywistość. Nie tego oczekuję po poezji. W ogóle mam problem z większością współczesnych wierszy. Zupełnie się w nich nie odnajduję.
40. Katarzyna Bonda "Florystka" - poza kategoriami
 
Poprzednie śledztwo Huberta Meyera, o którym czytałam ("Tylko  martwi nie kłamią") było znacznie ciekawsze, wciągające i trzymające w napięciu. We "Florystce" jeden wielki galimatias, coraz bardziej nudny, tu i ówdzie można znaleźć błędy językowe. Mam wrażenie, że termin oddania książki do wydawnictwa zbliżał się wielkimi krokami i autorka nie miała czasu powieści dopracować.

41. Aleksandra Marinina "Śmierć i trochę miłości" - poza kategoriami
 


Całkiem przyzwoity kryminał, choć poprzednie śledztwo Anastazji Kamieńskiej wydawało mi się ciekawsze.

42. Sigrid Undset "Olaf syn Auduna" - kategoria "Literatura skandynawska"

 


Wspaniała, napisana z ogromnym rozmachem opowieść o Człowieku. O jego namiętnościach, konfliktach wewnętrznych, sprzecznych uczuciach, które nim targają i z którymi nie zawsze potrafi sobie poradzić. To, że żyje w określanym czasie i miejscu (średniowieczna Norwegia) nie ma wielkiego znaczenia. Natura ludzka pozostaje niezmienna. Przepiękne opisy przyrody, króciutkie, trzy-, czterozdaniowe, ale pozwalające sobie plastycznie wyobrazić surowy skandynawski krajobraz. 

*****************************************************************************************************************

I tak tuż przed końcem wakacji udało mi się zakończyć wyzwanie czytelnicze 2016. Wszystkie 32 kategorie zaliczone. Na początku starałam się dopasować, to co akurat czytałam do jakiejś kategorii. Pod koniec szukałam już brakujących tytułów. W ten sposób wreszcie sięgnęłam po Steinbecka, który od dawna był na liście lektur do przeczytania i zachwyciłam się. Było kilka rozczarowań, jednak ogólnie jestem bardzo zadowolona, że wzięłam udział w tym przedsięwzięciu. Wyzwanie zakończone, ale oczywiście nie oznacza to przerwy w czytaniu. Jest tyle pięknych książek, które czekają. Oto one.

43. Anna Kamieńska "Świat się ciągle zaczyna"

 
Świat i trudne uczenie się tego świata pokazane z perspektywy dziecka, siedmioletniej Marianny. Dziecka czującego się bardzo często samotnie i nie umiejącego nikomu o tym powiedzieć. Pisane oszczędnymi, krótkimi, ale jakże pięknymi i wiele znaczącymi zdaniami. Na przykład takimi:
"Nowa radość napełnia serce. Radość jest zawsze nowa. To tylko smutki bywają stare, zasiedziałe, zleżałe. Czają się gdzieś w środku, w ciemnych zakamarkach. Radość rwie się na świat jak ptak. Od razu chce się pędzić, lecieć. Rozkładać szeroko ręce i biec pod wiatr choćby z zamkniętymi oczami. (...) A przede wszystkim wołać i szukać innych. Nie być samemu ja palec. Mieć koło siebie kogoś bliskiego, obejmować się ramionami, iść razem, nachylać się ku sobie, szeptać, wybuchać śmiechem."
Piękna to książka, choć bardzo smutna.
"Życie jest bardzo trudne - myśli Marianna. - Nigdy się  go nie nauczę. Ciągle się tylko na coś czeka i czeka. Każdy jest sam i każdy jest osobny. " 

44. John Steinbeck "Tortilla Flat"


Historia kilku przyjaciół, ludzi pogubionych w życiu, outsiderów, pijaków, złodziei, którzy mieszkają w domu odziedziczonym przez jednego z nich po dziadku. Ludzi, którzy mimo to mają swój kodeks honorowy, troszczą się o siebie nawzajem i wiedzą, co to prawdziwa przyjaźń.  

45. Gianrico Carofiglio "Świadek mimo woli"

 
To nie jest klasyczny kryminał, choć jest morderstwo i jest podejrzany. To raczej historia procesu opartego na nie do końca prawdziwych dowodach. Adwokat broniący podejrzanego, którym jest czarnoskóry imigrant dokonuje wydawałoby się niemożliwego i doprowadza do uniewinniającego wyroku. Jednocześnie próbuje poukładać swoje życie osobiste, które rok wcześniej legło w gruzach. Napisane oszczędnym językiem, nieprzegadane, jednym słowem świetna lektura.

46. Tracy Chevalier "Dziewczyna z perłą"


Najpierw obejrzałam film, potem sięgnęłam po książkę. I jedno i drugie nastrojowe, w interesujący sposób ukazujące siedemnastowieczny Delft, postać Vermeera, jego obrazy i proces ich tworzenia. Tym bardziej interesujący, że wszystko widziane z perspektywy prostej dziewczyny, służącej, która teoretycznie nie powinna mieć pojęcia o malarstwie. Ciekawa jestem innych książek tej autorki.

47. L.M.Montgomery "Czary Marigold"


Przynajmniej raz w roku muszę sięgnąć po jakąś książkę LMM. Sentyment z dzieciństwa pozostał i zawsze z przyjemnością zanurzam się w pełen czaru i czarów świat mieszkanek Wyspy Księcia Edwarda. Tak się złożyło, że z Marigold nie zawarłam wcześniej znajomości. Teraz to nadrobiłam. Sympatyczna z niej osóbka, ale Ania zawsze będzie miała pierwsze miejsce w moim sercu.

48. Harper Lee "Zabić drozda"


Ameryka lat trzydziestych XX w., małe miasteczko w Alabamie, głębokie podziały rasowe. W takiej rzeczywistości przychodzi dojrzewać rodzeństwu osieroconemu przez matkę, wychowywanemu przez ojca, który twardo trzyma się swoich szlachetnych zasad. Uczy on swoje dzieci, że zawsze trzeba być wiernym sobie i bronić słabszych, choćby cały świat był innego zdania. 

49. Antonina Żabińska "Ludzie i zwierzęta"


Wspomnienia z lat 1939-1949 żony dyrektora warszawskiego zoo. Mimo trudnego czasu, z jakiego pochodzą, pełne ciepła, pogody ducha i wiary w dobro tkwiące w człowieku. Do tego pięknie napisane. Mała próbka uchwycenia słowem ulotnego piękna chwili:
"Perłowoszarą mgłę kończącego się już listopada rozbieliła nagle zima, sypnąwszy z nieba garść zwiewnych śnieżynek. Zaroiły się, zakotłowały, unosząc się nad miastem i popłynęły ku dołowi delikatnym miarowym ruchem w bezwietrznej ciszy jesiennego dnia. Gwiaździste puszki dotknęły nieśmiało nie ostygłej jeszcze ziemi i osiadając natychmiast, zrosiły ją kropelkami chłodnych łez, rozpłynęły się w nikłe kałuże na asfaltowych chodnikach i ściekały wilgotnymi pasemkami po szybach okien zamkniętych na głucho."

51. Anna Kamieńska "Małe wielkie rzeczy"
 


Pierwsza część historii Marianny, jeszcze przed jej pójściem do szkoły. I znowu świat widziany oczami dziecka. Świat, w którym pojawia się choroba, śmierć, bieda, głęboka przepaść między bogatymi i ubogimi. Jak trudno ten świat pojąć, jak trudno w nim żyć. Do tego kolejny raz cudowne ilustracje Leonii Janeckiej. Jestem ich wielką admiratorką.

51. Arturo Perez-Reverte "Szachownica flamandzka"


Niby wszystkie składniki dobrej powieści sensacyjnej są: zagadkowy obraz kryjący w sobie tajemnicę z przeszłości, partia szachowa rozgrywana do tyłu, morderstwa związane z ruchami figur na szachownicy, najmniej spodziewana osoba okazuje się mordercą i jeszcze kilka elementów, które powinny przykuć uwagę czytelnika. Niestety mojej jakoś nie przykuły. Nie umiałam się wciągnąć w historię, czytałam bez przekonania i po skończeniu nie mam ochoty na następne książki tego autora.

52. Gianrico Carofiglio "Ponad wszelką wątpliwość"


Drugie spotkanie z mecenasem Guerrierim. Tym razem historia trzyma trochę mniej w napięciu i kończy się niestety tragedią. Mimo to cieszę się na kolejny tom, który zapowiada się interesująco. 

53. Gianrico Carofiglio "Ponad wszelką wątpliwość" 

 
Tym razem zapowiedź się sprawdziła. Było bardzo ciekawie. Po raz kolejny z pozoru niemożliwe okazało się możliwe. Fabuła została skonstruowana podobnie jak w pierwszej części, choć dotyczyła tym razem przemytu narkotyków, a nie morderstwa. I znowu z zapartym tchem czytałam mowę obrończą, dzięki której zapadł niespodziewany, przynajmniej na początku, wyrok. Przede mną kolejny tom. Jak na razie niestety ostatni.

54. Gianrico Carofiglio "Ulotna doskonałość"


No i koniec. Niestety! Tym razem mecenas Guerrieri "bawi się", jak sam to określa, w detektywa. Świetnie mu to wychodzi. Rozwiązuje zagadkę zniknięcia młodej dziewczyny, nad którą przez pól roku biedziła się bezskutecznie policja. Po raz kolejny udowadnia, że drobne, wydawałoby się, nic nie znaczące szczegóły mogą mieć kolosalne znaczenie. Trzeba je tylko zauważyć i właściwie wykorzystać.

55. Ks. Adam Boniecki "Abonent chwilowo nieosiągalny"


Wspomnienia o przyjaciołach, znajomych, bliskich, którzy są już po tamtej stronie. Wspomnienia, jak sam autor pisze we wstępie, bardzo niejednolite w formie. Mnie osobiście trochę to przeszkadza. Książka robi wrażenie nieprzemyślanej, złożonej na szybko z różnych notatek. Po głównym redaktorze  "Tygodnika Powszechnego" spodziewałabym się jednak czegoś więcej.

56. Emma z Jeleńskich Dmochowska "Dwór w Haliniszkach"


Koniec XIX w., litewskie kresy i Rzym, panna na wydaniu i jej perypetie zakończone szczęśliwym zamążpójściem. Książka może nie najwyższych lotów, ale lubię takie klimaty, więc z przyjemnością przeczytałam.

57. Terry Pratchett "Straż nocna"


Przeczytałam dużo bardzo pozytywnych opinii o twórczości Pratchetta, wręcz zachwytów nad jego prozą. Naprawdę chciałam się wciągnąć w Świat Dysku, ale nie udało się. Książka po prostu mnie znudziła. Doczytałam do końca tylko siłą woli. Po kolejne tomy na pewno nie sięgnę.

58. Marta Kisiel "Dożywocie"

 
Stara willa Lichotka z gotycką wieżyczką zagubiona gdzieś w lesie, a w niej anielskie Licho, widmo zakochanego panicza Szczęsnego, pradawny stwór Krakers, kotka Zmora i cztery utopce. Wszystko to otrzymuje w spadku trzydziestodwuletni Konrad Romańczuk, typowy mieszkaniec wielkiego miasta. Czy przyzwyczai się do życia "na końcu świata" i co z tego wyniknie? 
Nie jestem pewna, czy podobało mi się to dzieło, czy nie. Jest sporo debiutanckich niedociągnięć, historia się miejscami rozłazi, język ciekawy, ale chwilami przeszarżowany. Najbardziej ujmujące w całej książce jest Licho i dla tej postaci warto sięgnąć po "Dożywocie".

59. Hanna Mortkowicz-Olczakowa "Bunt wspomnień"


Twarze, sceny, wnętrza, słowa, gesty wydobyte z zapomnienia i pięknie opisane. Autorka znała osobiście większość postaci środowiska artystycznego Międzywojnia, przyjaźniła się z nimi, czasem kłóciła. Chciała, by pamięć o nich była żywa. Czyta się te wspomnienia z zachwytem i chciałoby się, żeby nie miały końca. 

60. L. M. Montgomery "Błękitny Zamek"

 
Zdecydowałam się sięgnąć po moją ukochaną książkę w nowszym tłumaczeniu. Skusiła mnie zapowiedź, że jest to pełna, nieskrócona wersja, wierna oryginałowi. Rozczarowanie było wielkie (choć za dużo sobie nie obiecywałam). Fragmentów, których nie ma w moim wydaniu z 1985 r (opartym z kolei na wydaniu z 1926r.) jest niewiele i nie wnoszą one niczego nowego do historii. To że Joanna w oryginale miała na imię Valancy, a Edward Barney przyjęłam do wiadomości, natomiast nie przyjmuję zupełnie języka i stylu tłumaczenia - topornego, pełnego dziwnych zdań-nie-zdań bez orzeczenia, pozbawionego zupełnie lekkości i finezji. Mój "Błękitny Zamek" jest uroczo staroświecki i wolę, by taki pozostał.

61. Marta Kisiel "Nomen omen"


Druga książka Marty Kisiel jest zdecydowanie lepsza. Pomysł bardzo ciekawy, sprawnie poprowadzona akcja, interesujące nawiązania historyczne, mimochodem wprowadzone mądre przemyślenia. Język został ujarzmiony, humor rozsądnie dawkowany. Tak mnie wciągnęło, że przeczytałam książkę w ciągu dwóch dni, nie poświęcając bynajmniej całego czasu na czytanie (gdyby tak było, uporałabym się z nią w ciągu jednej doby). Z niecierpliwością czekam na kolejną pozycję autorki (już zamówiona, powinna wkrótce dotrzeć), w której ma się pojawić moje ulubione Licho.

62. Jennifer L. Scott "Lekcje madame Chic"


Typowy amerykański poradnik, jak żyć stylowo. Nie przepadam za tego typu książkami, ale tu jest kilka cennych spostrzeżeń, jak choćby to, że należy żyć tu i teraz, ciesząc się każdą chwilą i każdą celebrując. Takie podejście do życia jest mi bardzo bliskie, co nie znaczy, że zawsze udaje mi się je realizować. Ta książka przypomniała mi, że trzeba codziennie się o to starać.

63. Astrid Lindgren "Zwierzenie Britt-Mari"


Lubię od czasu wracać do książek ukochanych w dzieciństwie. Sięgam też do tych, które wtedy były niedostępne. Astrid Lindgren kocham miłością wielką i dużą przyjemnością jest przeczytanie czegoś, czego jeszcze nie miałam okazji poznać. Tak właśnie było ze "Zwierzeniami Britt-Mari". Urzekające. 

64. Kazuo Ishiguro "Okruchy dnia"


Opowieść "kamerdynera doskonałego". Takiego, który nie ma własnego życia, uczucia zawsze kontroluje i nigdy ich nie okazuje, jest w każdej chwili do dyspozycji swojego pana. I nagle okazuje się, że życie minęło i nie bardzo wiadomo, co zostało. Poruszające i bardzo, bardzo smutne. 

65. Lars Mytting "Porąb i spal. Wszystko, co mężczyzna powinien wiedzieć o drewnie"

 
Nie zawadzi, żeby kobieta też wiedziała. Opowieści o ludziach, dla których ogrzewanie domu drewnem i wszystko, co jest z tym związane jest ważnym elementem życia. Oprócz tego sporo informacji "technicznych", a mimo to czyta się tę książkę jak fascynującą powieść. Nie darmo stała się światowym bestsellerem.

66. Astrid Lindgren "Kerstin i ja" 

 
Z półki w bibliotece zgarnęłam od razu pięć nieczytanych w dzieciństwie książek kochanej Astrid. Tym razem szesnastoletnie bliźniaczki przenoszą się wraz z rodzicami na wieś i znajdują wielkie upodobanie w gospodarskich zajęciach. Oprócz tego świetnie bawią się w gronie rówieśników, zakochują w przystojnych chłopakach i korzystają z uroków młodości. Nic dodać, nic ująć.

67. Bohdan Urbankowski "Adam Mickiewicz. Tajemnice wiary, miłości i śmierci"


Trochę inne spojrzenie na życie naszego największego poety. Autor rozprawia się z nieprawdopodobnymi koncepcjami i hipotezami, sam jednak nie rości sobie pretensji do wyjaśnienia wszystkich tajemnic. Próbuje je rozwiać, ale w niektórych momentach potrafi przyznać: "Tego się już nie dowiemy". Nie jest to takie oczywiste u innych mickiewiczologów. Ponad pięćset stronicowe dzieło czyta się powoli, ale z wielkim zainteresowaniem. 

 68. Marta Kisiel "Siła niższa"


Zmieniło się otoczenie, doszli nowi bohaterowie, pojawiły się bardzo życiowe problemy, a Licho nadal jest ujmująco sympatyczne. Chwilami bardzo mi się podobało, chwilami autorka chyba znowu dawała się za bardzo ponieść barokowemu językowi i wpadała na zbyt surrealistyczne moim zdaniem pomysły. Mam mieszane uczucia. 

69. Camilla Läckberg "Księżniczka z lodu"

 
Klasyczny kryminał. Zaczyna się od znalezienia trupa, a kończy na wyjaśnieniu zagadki, która sięga dzieciństwa ofiary. Sprawnie poprowadzona intryga, czyta się dość dobrze, ale niektóre postacie są za bardzo papierowe i schematyczne. Zastanawiam się, czy czytać dalsze części.

70. Astrid Lindgren "Kati w Ameryce"


Ameryka lat 50-tych widziana oczami młodej Szwedki. Ciekawe spostrzeżenia, dla nas już dzisiaj zupełnie anachroniczne. Miło się czyta, jak wszystko, co wyszło spod pióra Astrid.

71. Maria Nurowska "Mój przyjaciel zdrajca"


Postacią pułkownika Kuklińskiego zainteresowałam się po obejrzeniu filmu "Jack Strong". W bibliotece trafiłam akurat na taką  pozycję, którą nie jestem zachwycona. Ni to powieść, ni to biografia, wygląda, jak spisana słowo w słowo z dyktafonu. Myślę, że o takim człowieku można napisać dużo lepszą książkę.

72. Astrid Lindgren "Kati we Włoszech"


Miło znowu wyruszyć w podróż z Kati, tym bardziej, że kierunek bardzo atrakcyjny. Można sobie przypomnieć swoje własne włoskie przygody i kibicować uczuciu, które rozwija się pod niebem Italii.

73. Ks. Grzegorz  Ryś "Brat Albert. Inspiracje"


Lektura adwentowa. Zupełnie przypadkowo (a może nie?) zbiegła się z rozpoczęciem roku Brata Alberta.

74. Maryla Szymiczkowa "Rozdarta zasłona"


Drugie śledztwo profesorowej Szczupaczyńskiej trochę się ciągnie, nie jest tak interesujące, jak pierwsze. Sama profesorowa jest nie do końca autentyczna w tym, co robi. Tylko Kraków fin de siecle'u pozostaje specyficznie uroczy i, przynajmniej na mnie, jak zawsze działa pociągająco.

75. Alfred Einstein "Mozart"



Monumentalne dzieło przedstawiające genialnego kompozytora i jego utwory w dość specyficzny sposób - bardziej tematycznie niż chronologicznie. Trzeba już mieć pewną wiedzę o Wolfgangu, by swobodnie czytać tę książkę. Mnie tej wiedzy jeszcze trochę zabrakło, ale i tak obcowanie z tym dziełem dało mi sporo satysfakcji. Czasami warto sięgnąć po coś "na wyrost". To taki rodzaj intelektualnego snobizmu. Nie jest on chyba zbyt naganny.

76. James Herriot "Jeśli tylko potrafiłyby mówić"


Zmagania wiejskiego weterynarza na angielskiej prowincji lat 30-tych XX w. Chwilami zabawne, chwilami lekko przerażające. Lekka lektura, dobra na zakończenie roku.

To był zdecydowanie dobry rok, jeśli chodzi o czytanie. Ciekawe, czy kolejny mu dorówna.

3 komentarze:

  1. Ale super! Cieszę się, że mogłyśmy zainspirować :) I już pierwsza pozycja! Będę zaglądać regularnie i podczytywać, co masz "na tapecie" :) Udanego tygodnia :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Olu, jestem pod wrażeniem. Pięknie ci idzie to czytanie, kilka pozycji mnie zaciekawiło i muszę je dopisać do swojej listy "Książek do przeczytania". Zainspirowałaś mnie też do tego, by sworzyć na Mojej Buce podsumowanie wyzwania, bo pół roku minęło. Może mi się uda przed urlopem, bo nie mam aż tyle pozycji, co ty ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Olu, gratuluje ukończenia wyzwania! Moja lista powiększyła się o kilka pozycji, a książkę Sigrid Undset (choć inną, niż ty przeczytałaś) już zamówiłam w bibliotece, by dobrze zacząć rok. Życzę Ci jak najwięcej perełek czytelniczych w 2017 roku, a jak najmniej bubli. Uściski!

    OdpowiedzUsuń

Dziękuję za wizytę i za miłe słówko :)