poniedziałek, 30 września 2019

Błękit w Błękitnym Zamku (9)


Nowy rok szkolny to nowe wyzwania. Tym razem nowa klasa 1 i kolejny raz nowe podręczniki. W ciągu piętnastu lat pracy w klasach 1-3 nie zdarzyło mi się pracować dwa razy z tym samym podręcznikiem. Czasem zmiany były niewielkie (nowa wersja tej samej książki), ale na ogół mam do czynienia z czymś zupełnie innym. 
Prawie w każdym cyklu wydawniczym jest jakaś postać, która prowadzi dzieci przez kolejne etapy nauki. Aktualnie jest to Noni - laleczka na kłopoty. Należy do pierwszoklasisty Henia, jest wielkości paznokcia i gdy się jej powierzy swój problem, ten natychmiast znika. Noni ćwiczy z dziećmi przed sprawdzianami, uczy, jak radzić sobie w trudnych sytuacjach i ogólnie jest bardzo przyjazna i pomocna.




Ze zdjęć wynika, że jest wykonana z filcu, a ponieważ jest to bardzo przyjazny materiał do szycia, pokusiłam się o wykonanie swojej wersji. 


Moja Noni jest oczywiście o wiele większa od paznokcia, nie udało mi się wiernie odtworzyć sympatycznej buźki, ale Dzieciaki orzekły, że jest identyczna, jak ta w książce. Mam nadzieję, że będzie pomagać nie tylko Uczniom, ale również ich Pani.



Dziś wzięła się za pisanie. Najpierw z zainteresowaniem spoglądała na pióro.



Potem wzięła je pod pachę,...



... i próbuje coś napisać.



Ciekawe, czy jej się uda :)

Znowu trzy wpisy w ciągu trzech dni. Mam nadzieję, że takie hurtowe relacje z poczynań rękodzielniczych nie staną się tradycją ;)

Błękitne, wrześniowe pozdrowienia :)

niedziela, 29 września 2019

Jesienny remanent


Zgodnie z wczorajszą zapowiedzią dziś przegląd wrześniowej działalności. Początek roku szkolnego nie obfituje w wolny czas, mimo to starałam się, na ogół z powodzeniem, wygospodarować codziennie parę chwil na relaks z szydełkiem lub igłą. Czasem, a raczej na ogół, odbywało się to kosztem snu... Niestety.


To miał być wrześniowy błękit i niewiele brakuje mu do końca. Dałoby się zdążyć przed końcem miesiąca, jednak ponieważ po drodze trafiły się inne niebieskości (prezentacja jutro) odłożyłam chwilowo szydełko tunezyjskie. Wrócę do niego na pewno w październiku.


Krzyżykowa praca posuwa się do przodu. Mam niemal całą pierwszą stronę wzoru wyhaftowaną (w sumie są cztery, ale dwie z nich niepełne). Bardzo chciałabym skończyć te róże przed Nowym Rokiem.


I wreszcie najnowszy projekt, który odciągnął mnie od krzyżyków. Do zaczęcia tej pracy zmobilizowała mnie ReniaZawsze marzył mi się długi, ciepły, wełniany kardigan, który można by nosić również jako jesienny płaszczyk. Gdy zobaczyłam to cudo:


stwierdziłam, że spróbuję. Wełnianki to blog zamknięty, ale można prosić Autorki o zaproszenie. Wszystkie szczegóły tutaj. Dziewczyny zapewniają wsparcie merytoryczne, będziemy się również wzajemnie mobilizowały do dziergania. Jestem już co prawda spóźniona, ale może uda mi się odrobić spóźnienie.


Kolorystykę wybrałam trochę inną, bo nie bardzo odpowiada mi czerń. Ametyst ma przełamać szarość. Zobaczymy, jaki będzie efekt. Na razie zrobiłam na próbę trzy rodzaje kwadratów.


Tych z ametystowym brzegiem mam już kilka.


Tak wyglądają rozłożone w wachlarzyk.


Jeden jest nawet obrobiony ciemniejszą szarością, która będzie dominować.


Dziergam szydełkiem nr 4, włóczka to Merino Extra Fine Dropsa (100% wełny - jak szaleć, to szaleć).
Jestem ogromnie ciekawa, jak to będzie ostatecznie wyglądać. Trzymajcie kciuki, żeby praca posuwała się do przodu.

Jesienne, ciepłe pozdrowienia :)

sobota, 28 września 2019

Z wrześniowym nowiem


Prawie miesiąc ciszy na blogu. Dopiero kolejny nów zmobilizował mnie, żeby coś napisać. Nie oznacza to jednak, że w słoiczku nic nie przybyło. Wręcz przeciwnie. Sporo się dzieje, wszystko to jednak są projekty długofalowe, lub takie które im musiały ustąpić. Jutro postaram się pokazać (sobie również ;), że we wrześniu nie próżnowałam. A na razie wrześniowa odsłona TUSAL-owa.


W słoiczku i włóczka, i mulina, i nawet filc. Są w dalszym ciągu zielenie, jednak te bliższe turkusu, pojawiają się błękity, różne odcienie różu i szarości.


W kocyku wracamy do turkusowego błękitu, który ostatnio pojawił się w maju (temperatura poniżej 15 stopni w dzień). Wtedy to skończyłam motek, musiałam dokupić i niestety dokupiona włóczka, mimo tego samego numeru i miejsca zakupu, ma zupełnie inny odcień. Szkoda, bo ten poprzedni podobał mi się bardziej.


Na jesienne pikniki kocyk też będzie się nadawał. Plony w większości nie z mojego ogrodu, ale wyglądają bardzo malowniczo. Cukinię dostałam od Przyjaciółki, dynie i paprykę kupiłam, moje są tylko tradycyjne malinówki i dojrzewające powolutku pomidorki.


Pozdrawiam z wrześniowym nowiem :)