niedziela, 27 maja 2018

Rok z amigurumi (5) - Pszczółka Patrycja

 
- Drobne, żółte kwiatki o charakterystycznym słodkim zapachu - powtarzała sobie Patrycja wskazówki starszej koleżanki. To był jej pierwszy lot po nektar i pszczółka czuła sporą tremę. Niby miały lecieć całą grupą, ale zaraz po wylocie z ula towarzyszki rozpierzchły się w różne strony i szybko zniknęły.
Był początek maja. Świat tonął w zieloności. Od kilku dni słońce przygrzewało aż miło i kwiaty, jedne po drugich otwierały swoje kielichy, wabiąc pszczoły słodkim zapachem nektaru. W sadach rozkwitały jabłonie, pola zażółciły się rzepakiem. Najlepszy czas na produkcję miodu rzepakowego, gatunku wysoko cenionego wśród miodowych smakoszy. Każdego roku cały rój z niecierpliwością wyczekiwał tego wyjątkowego czasu.

 
- Drobne żółte kwiatki? To chyba tu! – zadowolona, że tak szybko udało jej się odnaleźć cel swojej wyprawy Patrycja przysiadła na wątłej gałązce i z lubością zanurzyła głowę w żółtym kwieciu. Zebrała sporo pysznego nektaru, naładowała do pełna koszyczki na nóżkach i zadowolona udała się w drogę powrotną.
 

- Patrycjo, ależ to nie jest nektar rzepakowy! – starsza pszczoła zajmująca się kontrolą plastra załamała ręce. – Jeżeli mnie smak nie myli, zebrałaś nektar ze smagliczki. Nada się co najwyżej do miodu wielokwiatowego.
- Ale to były żółte, drobne kwiatki – mruknęła cicho Patrycja spuszczając ze wstydem główkę.
- Zbyt drobne. Rzepakowe są trochę większe i rosną w dużych skupiskach. Spróbuj poszukać jeszcze raz. A najlepiej, jak będziesz obserwowała starsze pszczoły, są bardziej doświadczone i bezbłędnie rozpoznają właściwe kwiaty.
Tm razem Patrycja postanowiła się nie tracić koleżanek z oczu. Po wylocie z ula wszystko zdawało się iść bardzo dobrze. Leciała w zwartej grupie, gdy nagle nad łąką stadko się rozproszyło. Część zaczęła przysiadać na różnych pąkach, część poleciała dalej. Pszczółka nie była pewna, do której grupki należy.

 
„Są żółte, są większe niż te, które odwiedziłam ostatnio, rosną w dużej kępie, niektóre robotnice na nich przysiadają – to musi być rzepak.” Doszedłszy do takiego wniosku, Patrycja obniżyła lot i zabrała się do pracy. „No, teraz chyba dobrze wykonałam zadanie” – pomyślała zadowolona i ruszyła z powrotem do ula.
 

- Patrycjo, miałaś zbierać nektar rzepakowy, a nie mniszkowy! Gdyby każda pszczoła sama decydowała, co ma przynosić do ula, zrobiłby się straszny bałagan! – kontrolerka plastra znowu była bardzo niezadowolona.
- Ale przecież były żółte, rosły jeden przy drugim… - zawstydzona pszczółka próbowała się tłumaczyć.
- Cała połać żółtego kwiecia, sięgająca po horyzont – tak wyglądają pola rzepaku. Kwiatki są znacznie mniejsze niż mniszkowe i rosną na wysokich, prawie metrowych łodygach. Patrycjo, postaraj się tym razem nie zawieść. Jeżeli znowu się pomylisz, będę musiała oddelegować cię do jakiejś innej pracy. Produkcja wosku, opieka nad larwami, wietrzenie lub sprzątanie ula – zajęć nie brakuje.
- Postaram się – szepnęła skruszona Patrycja, obiecując sobie w duchu, że zrobi wszystko, by tym razem przynieść właściwy nektar. Nie chciała być pozbawiona możliwości podziwiania majowej przyrody.

Następnego ranka pełna energii i optymizmu wyleciała wraz ze sporą grupą robotnic z ula. Poprzedniego wieczora zrobiła wywiad wśród swoich rówieśnic, którym udało się zebrać właściwy nektar. Wytłumaczyły jej, w którym kierunku powinna lecieć i jak daleko znajdują się pola rzepakowe. Tym razem nie zatrzymała się na pobliskiej łące, choć kusiły ją kwiaty koniczyny. Na chwilę przysiadła na gałązce drzewka obsypanego białymi kwiatkami. Pachniały tak słodko, że nie mogła się powstrzymać.

 

„Muszę znaleźć rzepak, muszę znaleźć rzepak” – powtarzała sobie w duchu. „Prawie metrowe łodygi” – kołatały jej się w głowie wczoraj otrzymane wskazówki.
- O, są! – ucieszyła się zobaczywszy przy drodze kilka dość wysokich roślin. Kwiatki były drobne, ale niestety białe i zdecydowanie było ich za mało.

Nagle poczuła wyraźny słodki zapach, podobny do tego, który unosił się w ulu znad plastra miodu rzepakowego. Jednocześnie zobaczyła bezkresną żółtą równinę. Jak okiem sięgnąć tylko żółty kolor.


Podleciała bliżej. Wszystko się zgadzało: prawie metrowe łodygi, drobne kwiatki, oszałamiający słodki aromat. Patrycja zabrała się do roboty.

 
Trochę biło jej serce, gdy oddawała miód, ale tym razem pszczoła pracująca przy plastrze szeroko się uśmiechnęła:
- Brawo, Patrycjo! Świetnie wykonałaś swoje zadanie. Jeszcze dwa, trzy loty i zostaniesz prawdziwą specjalistką od miodu rzepakowego. Będziesz mogła wtedy w nagrodę zobaczyć, jakie są ostateczne efekty naszej pracy. Zaglądniesz przez okno do domu, który stoi obok naszej pasieki i zobaczysz z jakim apetytem dzieci zajadają miód rzepakowy. Samo zdrowie!
 
 
***
A wy lubicie miód rzepakowy? Ja bardzo!
Miodowo-rzepakowo pozdrawiam :)
 

sobota, 19 maja 2018

Sobotnie muffinki


Muffinki cytrynowe z żurawiną
 
Składniki suche                                                                 Składniki mokre 

2 szklanki mąki                                                            1/2 szklanki oleju
3/4 szklanki cukru trzcinowego                                    3/4 szklanki mleka
2 łyżeczki proszku do pieczenia                                    2 łyżki jogurtu greckiego
szczypta soli                                                                2 jajka  
1 łyżeczka otartej skórki cytrynowej                            sok z połowy cytryny
cukier waniliowy     
żurawina suszona                                                

Składniki suche wymieszać ze składnikami mokrymi. Piec w temperaturze 190 stopni C około 25-35 min.
(12 sztuk + 12 sztuk mini)

wtorek, 15 maja 2018

TUSAL majowy


Nów majowy znowu deszczowo rozpłakany. Nitek w słoiczku powolutku przybywa. Są to głównie resztki włóczek z szydełkowania. Haftowanie czeka na lepsze czasy. 


Kwiatowy dodatek dziś prosto z mokrego ogrodu. I znowu kolorystyka różowo-fioletowa. Tak się jakoś składa, że te kolory towarzyszą mi najczęściej, mimo, że staram się innym też dać szansę.


Bujne majowe kwiecie przyciąga owady. Na bukiecie, w poszukiwaniu nektaru przysiadła jakaś pszczółka. To nie jej pierwsza wyprawa po nektar. Więcej w majowym odcinku "Roku z amigurumi".
 

Wraz z pszczółką pozdrawiam :)

niedziela, 13 maja 2018

Batikowy zawrót głowy

Do pasmanterii poszłam tylko po troszkę wełny do filcowania na bródkę Konrada. Oczywiście żadne nowe włóczki nie wchodzą w grę, przecież mam sterty pozaczynanych robótek, które w tym roku mają być skończone (marnie to idzie, oj marnie). Leżały tuż przy wejściu, w pierwszym koszyku z brzegu. Włóczki Alize Diva Batki Design. Obok takich kolorów nie da się, po prostu nie da się, przejść obojętnie.
 
 
Dobrze, jeden motek. Jak wymyślę, co z tego zrobić, przyjdę po kolejne. Niebieskości z brązami, czy niebieskości z różem, żółcią i pomarańczem? Dylemat nie do rozstrzygnięcia. Ostatecznie wyszłam z dwoma motkami i w domu natychmiast zaczęłam kombinować z wzorami i grubościami szydełek. Robi się cudownie, włóczka jest wydajna (350m na 100g), przy szydełku 4,5 na niewielką letnią chustę wystarczą dwa motki. Tydzień później (po drodze długi weekend, więc nie mogło być wcześniej) poszłam dokupić jeszcze po jednym motku z każdego koloru i oczywiście wróciłam do domu z czterema.
Niebiesko-turkusowo-piaskowo-brązowa chusta już gotowa.
 

 
Idealna do dżinsowej letniej sukienki.
 

 
Całkiem przypadkiem do zestawu pasuje kolorystycznie torba robótkowa, która w związku z tym awansuje na letnią torbę do wszystkiego.
 
 
Kolejna chusta powstaje, na niebieskości z różem, żółcią i pomarańczem też już jest pomysł, a następne zestawy kolorystyczne kuszą. Coś czuję, ze się nie oprę.
 
 
Batikowo pozdrawiam :)
 
Dane techniczne:
włóczka Alize Diva Batki Design 3243 (350m/100g) 2 motki, szydełko nr 4,5;
wzór "Mała Diana lubię szydełkować" nr 6/2015 model ze str. 20
 
 
PS Na moim bezcennym ananasie berżenickim zawiązało się w tym roku jedno jabłuszko. Trzymajcie kciuki, żeby udało mu się dojrzeć :)