niedziela, 30 maja 2021

Plony szarej majówki (3)

 

Kończąc ten sweterek poważnie zastanawiałam się, czy dorabiać mu rękawy. Bez wydawał się równie atrakcyjny i bardziej odpowiedni na letnie upały. Ostatecznie rękawy powstały, ale nosząc go podczas poprzednich wakacji doszłam do wniosku, że mogłaby powstać bardziej letnia wersja, tym bardziej, że włóczka Alize Diva Batki Design ma jeszcze wiele niewypróbowanych zestawów kolorystycznych. Zamówienie motków było spontaniczne i bardzo szybkie, ale troszkę musiały odleżeć, żebym po nie sięgnęła.

Bluzeczka powstała w kilka długich zimowych wieczorów w lutym, gdy tęsknota za słońcem była szczególnie dojmująca. I znowu na ostateczne wykończenie musiała trochę poczekać - aż do szarej w tym roku majówki.

Sesję zdjęciową też odkładałam, najpierw czekając na zamówioną do kompletu lnianą spódnicę, potem na słoneczną pogodę. Tej ostatniej się nie doczekałam, tak więc fotografowanie odbyło się w szarek scenerii ostatniego majowego weekendu.


Roślinki w doniczce starają się trochę tę szarość rozproszyć, ale jaka pogoda, takie zdjęcia. Miejmy nadzieję, że czerwiec będzie w tym roku dla nas pogodowo łaskawszy.

Majowe pozdrowienia :)


Dane techniczne:

włóczka Alize Diva Batki Design 5944 (350m/100g) 2 motki, szydełko nr 4,5;

wzór "Mała Diana Na szydełku" nr 9/2011 model nr 1  bez rękawów.

niedziela, 16 maja 2021

Étude à la rose (10) vel Plony szarej majówki (2)

Skończyłam róże! Już dwa tygodnie temu, w deszczową, majówkową niedzielę. Miałam zamiar sfotografować je w ogrodzie i nawet były sprzyjające warunki pogodowe. Były również inne zajęcia i gdy sobie przypomniałam o zaległej sesji zdjęciowej, ogród najpiękniejszą chwilę miał już za sobą, a wczorajsza i dzisiejsza  ulewa dokonała reszty. Słońce co prawda wyjrzało zza chmur, ale trudno było znaleźć odpowiednie tło do zdjęć. Tak więc ukończone róże Pierre Ronsard prezentuję w tym samym miejscu, co poszczególne etapy.

Jeszcze nie oprawione, ale ze wszystkimi konturami. Dla przypomnienia, bez konturów wyglądały tak:


Tak wygląda słoiczek z resztkami nitek,


A tyle muliny jeszcze zostało. Starczyłoby jeszcze na niejedną różę. 

I na koniec jeszcze trochę poezji. Tym razem Pierre Ronsard, któremu wyhaftowane róże są dedykowane.

Pierre Ronsard

Do Kassandry

Pieszczotko, spójrz, to ta róża,
Co o poranku odurza
W słońcu szkarłatne liczko...
Czy teraz, w zmierzch, błyśnie przed nami
Gorejącymi płatkami
Jak skóra twoich policzków?
Biada! Spójrz na nią, opada!
Pieszczotko, to jej zagłada,
Choć tego nikt nie przeczuł...
Natury zbrodniczy szał
Sprawił, że kwiatek trwał
Od ranka tylko po wieczór...
A więc posłuchaj, pieszczotko,
Póki twa młodość tak słodko
Kwitnie młodymi laty,
Szczęśliwość niech w tobie gości,
Zwarzy cię tchnienie starości,
Niby szron kwiaty...

Pierre de Ronsard

Sonet

Spójrz, majowa gałązka rozkwitła różami
W krasie najpierwszych pąków, w urokach młodości,
Żywego rumieńca i niebo zazdrości,
Kiedy ledwo zbudzony świt zrosi ja łzami.

W płatkach jej czarujących miłość gniazdko wije,
Zapach odurza cały ogród, poi drzewa,
Lecz gdy rozszaleje się burza, grad ulewa
Róża opada, listek po listku, nie żyje.

Tak zgaśnie świeżość twoja, jutrzenkowe lata,
Kiedy hołd ci składają wszystkie moce świata,
W pył się rozwiejesz, Parki wiernie śmierci służą.

A gdy cię grzebać będą, wraz z żalem i łzami
Przyjm mleka pełęn puchar i dzbany z kwiatami,
Żebyś, różo, po śmierci także była różą.

Przełożyła Jadwiga Dackiewicz

Różane pozdrowienia :)

poniedziałek, 3 maja 2021

Plony szarej majówki (1)


Maj w tym roku przywitał nas zimnem, szarością i deszczem. Prognozy zapowiadające około 30 stopni  (w sobotę 10 stopni, w niedzielę 11 i w poniedziałek 10 ) mniej więcej się sprawdziły. Spacery w zimowej kurtce z kapturem chroniącym od wiatru i deszczu zostały zaliczone, ale już na prace ogrodowe nie starczyło samozaparcia. Udało się za to zakończyć aż trzy robótki, które od dawna czekały na odrobinę chęci. Doczekały się! Pokażę je w trzech kolejnych wpisach, bo może choć jedną z nich uda się sfotografować w prawdziwie majowym plenerze.

Dziś odsłona pierwsza. Przedstawiam Państwu Elwirę i jej kota Don Pedro.


To znajomi Ling-Ling i jej pandy Lin-Lin. Tym razem jesteśmy w gorącej Hiszpanii, choć Elwira i Don Pedro pozują na tle całkiem swojskich, wiosennych tulipanów. Nie, nie są z mojego ogrodu. Te ogrodowe kulą się z zimna i bardzo powoli rozchylają płatki.


Opowiastki znów brak, ale nie tracę nadziei, że coś się kiedyś urodzi.

Elwira i Don Pedro pozdrawiają serdecznie :)