czwartek, 30 sierpnia 2018

Rok z Amigurumi (8) - Nosorożec Norbert

 
- Znowu uciekł, zanim zdążyłem się odezwać! - zrezygnowany Norbert spuścił smętnie głowę i podreptał w stronę na wpół uschniętego drzewa.
 
Na sawannie mieszkało sporo zwierząt i Norbert bardzo chciał się z którymś z nich zaprzyjaźnić. Niestety, pełne gracji antylopy, zebry w pasiastych futrach, wysokie żyrafy, a nawet potężne bawoły i dobroduszne słonie na widok zbliżającego się nosorożca odwracały niepewnie wzrok i szybciej lub wolniej uciekały. Norbertowi nigdy nie udało się nawiązać bliższego kontaktu z żadnym z nich. Mama twierdziła, że swoim wyglądem wzbudza respekt i dlatego trudno mu znaleźć przyjaciół.
- To chyba ze względu na moje rogi- snuł rozważania nosorożec. - Wyrastają w dziwnym miejscu, zupełnie innym niż u większości zwierząt. No cóż, będę próbował dalej. Może wreszcie się uda.
 
 
Pora sucha na sawannie przeciągała się w tym roku ponad miarę. Bardzo trudno było znaleźć jakąś strugę wody, rośliny schły coraz bardziej, nawet przyzwyczajonym do wysokich temperatur mieszkańcom zaczynało być za gorąco. Kontynuując swoją przechadzkę Norbert trafił nagle na dziwnie wyglądający otwór. Był on spory i czuło się od niego…, tak, chłodny powiew wiatru. Zaciekawiony nosorożec podszedł bliżej i nagle poczuł, że piasek osypuje mu się spod łap, a on sam zaczyna szybko spadać w ciemną otchłań. Po kilku sekundach poczuł znowu twardy grunt pod nogami i ostrożnie otworzył oczy. 
 
 
Pozornie nic się nie zmieniło. Wokół rosły wysokie trawy, ale pośród nich widziało się sporo zieleni, drzewa miały inne kształty, dziwne, krótkie igiełki zamiast liści, no i było zdecydowanie chłodniej.
 
- Gdzie ja jestem? – zaczął zastanawiać się Norbert. – To przecież nie jest Afryka. Ale całkiem tu przyjemnie, zdecydowanie bardziej kolorowo. Trzeba ruszyć na rekonesans i dowiedzieć się czegoś więcej o tym terenie.

 
 
Zaciekawiony nosorożec zrobił kilka kroków, gdy nagle obok niego przeleciało dziwne stworzenie. Miało dwie pary przejrzystych, niebieskawych skrzydeł, długi odwłok i wielkie wyłupiaste oczy. Ujrzawszy Norberta zawisło jakby w powietrzu i odezwało się wibrującym głosikiem:
- Wyglądasz całkiem jak miniaturowy nosorożec. Skąd się tu wziąłeś?
Zaskoczony Norbert nie wiedział, co odpowiedzieć. Po raz pierwszy zdarzyło mu się, że ktoś go zagadnął i nie wyglądał na przestraszonego. Poza tym zawsze należał do dużych zwierząt, a tu słyszy, że wygląda jak miniaturka.
- Tak, jestem nosorożcem, nazywam się Norbert i pochodzę z Tanzanii – wyjąkał wreszcie otrząsając się ze zdumienia.
- Z Tanzanii??? –stworzenie popatrzyło na Norberta z niedowierzaniem. – Jak to możliwe?
- Sam nie wiem. Wpadłem do ciemnej dziury i wylądowałem tutaj. To nie Afryka, prawda? A ty, kim jesteś? Jak masz na imię? – nosorożec zadawał pytanie za pytaniem.
- Jasne, że nie Afryka. Jesteśmy w polskich Sudetach w okolicach Łabskiego Szczytu. Ja mam na imię Weronika i jestem ważką. Zazwyczaj wybieram wilgotne zakątki, ale dziś postanowiłam zrobić sobie górską wycieczkę. Chciałam pooglądać z bliska wrzosy, jagody i borówki.
 
 
- Wrzosy, jagody, borówki? Pierwszy raz słyszę o takich zwierzętach.
- Ależ to rośliny! Chodź, pokażę ci! – Weronika była bardzo przedsiębiorcza i nie czekając na odpowiedź Norberta poleciała przodem.
Nosorożec nie zastanawiał się ani chwili. Uszczęśliwiony, że w końcu ktoś chce z nim rozmawiać pognał za swoją przewodniczką. Nie było łatwo jej dogonić.
- Uwaga, przystanek pierwszy, jagodowisko! – Weronika znowu zawisła w powietrzu trzepocząc skrzydełkami i wskazując odwłokiem niewysokie krzaczki, na których rosły granatowe kulki.
 
 
 
Norbert podszedł bliżej i nagle poczuł, że jest bardzo głodny.
- Jak myślisz, czy te jagody nadają się do jedzenia? – zapytał swoją nową koleżankę.
- Z tego co wiem, to tak. Są podobno bardzo słodkie. Spróbuj!
Nosorożcowi nie trzeba było dwa razy tego powtarzać. Rzeczywiście, granatowe kulki były słodkie i pyszne.
- Lecimy dalej – ważka przerwała Norbertowi ucztę. – Spróbujesz jeszcze borówek brusznic. Są podobno bardziej cierpkie, ale mają interesujący aromat.
 
 
Rzeczywiście czerwone kuleczki nie były tak słodkie, stanowiły jednak miłą odmianę smakową.
- A teraz wrzosowisko. Wrzosy to kwiatki, nie mają owoców, ale może mogą zastąpić deser – Weronika nie potrafiła dłużej zatrzymać się w jednym miejscu.
 
 
 
Liliowe kwiatuszki nie za bardzo nadawały się do jedzenia, wyglądały jednak tak pięknie, że Norbert długo przyglądał się im z zachwytem. Pośród kęp wrzosów rozrzucone były wielkie głazy. Podążając za swoją przewodniczką, nosorożec wspiął się na jeden z nich i stanął jak urzeczony. Przed jego oczami rozpościerał się cudny widok. Przyzwyczajony do bezkresnych równin porośniętych trawą, Norbert nie mógł wyjść z podziwu, że krajobraz może być tak urozmaicony.
 
  


-Pięknie, prawda? – zabrzęczała Weronika. – Miło było cię poznać, ale muszę już lecieć. Trochę nieswojo się tu czuję. Za mało wilgoci. Cześć!
I zanim nosorożec zdążył coś powiedzieć, ważka zniknęła mu z pola widzenia.
- I znowu zostałem sam – westchnął ze smutkiem. – Jak ja teraz wrócę do domu?
 
 
Powoli zaczął schodzić z zielonkawego głazu. Nogi same poniosły go w stronę skalnej rozpadliny. Już z daleka zauważył ciemny otwór, całkiem podobny do tego na sawannie.
„To chyba droga powrotna” – pomyślał.
 
 
Nie mylił się. Tym razem z dziury buchało afrykańskie gorąco. Norbert przymknął powieki i wskoczył. Po chwili był już u siebie.
- Dzień dobry! Mam na imię Nikodem. Byłeś na drugim końcu świata? - Naprzeciwko Norberta stał bardzo podobny do niego nosorożec i z nieśmiałą miną pokazywał na otwór w piaszczystej ziemi. – Też tam kiedyś trafiłem. Zobaczyłem wiele ciekawych rzeczy, ale wolę naszą sawannę. A ty?
- Ja chyba też –odpowiedział Norbert i poczuł, że wreszcie znalazł przyjaciela.


piątek, 24 sierpnia 2018

Jeszcze trochę lawendy

Pamiętacie Lawendową Damę? Na jej tunikę, kapelusik i parasolkę kupiłam lniane nici (a właściwie sznureczek) w kolorze écru , a do kompletu szpulkę lawendową. Powstała z niej mała serwetka. Reszta leżała i czekała na lepsze czasy (czytaj przypływ weny). Te czasy właśnie nadeszły. Powstał mały owalny bieżniczek i cztery podkładki pod kubeczki.
 
 
Układając podkładki na bieżniku można zupełnie odmienić jego wygląd.
 
 
Jeżeli na jednej z podkładek postawi się na przykład słoiczek z cukrem lawendowym (zrobiłam i wykorzystuję do deserów lub ciast), a resztę zostawi na bieżniku efekt będzie jeszcze inny.
 
 
Jeden zestaw, a możliwości aranżacji kilka. Może Obdarowana tym lawendowym drobiazgiem zechce z nich skorzystać.
 
 
Lawendowe (po raz kolejny w tym roku) pozdrowienia :)

Dane techniczne:
Bieżnik: lniany sznurek (bez oznaczenia grubości), szydełko nr 2,5, wzór: Robótki Ręczne nr1/2003, model ze str. 23 (zmodyfikowany)
Podkładki: lniany sznurek (patrz wyżej), szydełko nr 3, wzór stąd

niedziela, 19 sierpnia 2018

Z różą

Róże w tym roku kwitną wyjątkowo obficie i są wyjątkowo dorodne. Jedna z nich zawędrowała na kartkę urodzinową, a kolorystycznie dopasowała się do pelargonii zdobiących altankę.
 

Jak zwykle minimalizm kompozycyjny, jedynie tło nie gładkie, ale odrobinę bardziej fantazyjne.
 

Jak się dobrze przyjrzeć między różami można wypatrzyć nutki, gdyż Adresatka kartki jest chórzystką.
Różane pozdrowienia :)

czwartek, 16 sierpnia 2018

Batik - odsłona druga

 
 
 Przy pierwszym spotkaniu z włóczką Alize Diva to właśnie ten zestaw kolorystyczny od razu mnie urzekł. Jest tak młodzieńczy, że nadaje się idealnie na tunikę dla pięknej młodej dziewczyny. Mam nadzieję, że moja Bratanica będzie usatysfakcjonowana. Wybrałam wzór złożony z szydełkowych kwadratów, co dało całkiem inny efekt, niż przerabianie rzędami. Ośmielę się stwierdzić, że niemniej ciekawy. Przód i tył mają dokładnie ten sam fason, można więc nosić ciuszek dowolnie, niewielka różnica jest tylko w układzie kolorów.
 


Kolejny, bardziej stonowany zestaw kolorystyczny będzie nosiła moja Mama. Chusta pozuje na tle cukinii, które, w tym roku posiane bardzo późno, nadspodziewanie wybujały. Jeśli dodać do tego fakt, że wykiełkowały już w torebeczce (zostawiłam nasiona na stole w ogrodzie i zapomniałam o nich, a w tzw. międzyczasie padał deszcz;) to po raz kolejny dochodzę do wniosku, ze natura jest nieprzewidywalna.
 


Wzór ten sam , co w pierwszej batikowej chuście, tyle, że frędzelki okazały się "non grata".



Na pierwszy rzut oka wydaje się, że wszystkie batikowe włóczki wykorzystane, ale... No właśnie, zawsze jest jakieś "ale".
 

Na tunikę trzeba było jeden motek dokupić, a przecież szkoda płacić za wysyłkę tylko jednej sztuki. Dwa kolejne motki czekają w kolejce, tak więc ciąg dalszy nastąpi...
 

Batikowo pozdrawiam :)

Dane techniczne:
Chusta:
włóczka Alize Diva Batki Design 3307 (350m/100g) 2 motki, szydełko nr 4,5;
wzór "Mała Diana lubię szydełkować" nr 6/2015 model ze str. 20
Tunika:
włóczka Alize Diva Batki Design 4538 (350m/100g) niecałe 3 motki, szydełko nr 5;
wzór "Mała Diana EXTRA Szydełkowa moda" nr 2/2015 model nr 14 z małymi modyfikacjami

sobota, 11 sierpnia 2018

TUSAL sierpniowy


W tym miesiącu jestem nawet zadowolona ze stopnia wypełnienia słoiczka. Przyczynił się do tego batikowy projekt, który jest już ukończony i czeka tylko na sesję zdjęciową. Projekt ten powstawał z łączonych elementów, tak więc co rusz, trzeba było ucinać nitkę, chować i resztkę wrzucać do słoiczka ;) Powstały też kolejne amigurumi. Szczepana i Selenę już znacie, w kolejce czekają Norbert i Zygfryd - ciekawe, czy zgadniecie, jakimi są zwierzakami :)
 

Lato powoli zmierza ku końcowi - jarzębina poczerwieniała, kwitnie wrotycz i nawłoć. Roślinki tworzące kompozycję towarzyszącą słoiczkowi zostały zebrane podczas wycieczki rowerowej. Świat jest cudowny z perspektywy dwóch kółek, zwłaszcza, gdy miało się sporą przerwę w jeżdżeniu i wątpliwości, czy uda się jeszcze przemierzać w ten sposób świat.


Sierpniowe pozdrowienia ślę :)