piątek, 31 grudnia 2021

Zimowa poczta

Podczas przedświątecznych zakupów nie mogłam przejść obojętnie obok bloku z motywami świątecznymi i drugiego z przezroczystymi, idealnymi na witrażowe prace kartkami. Leżały sobie te bloki na biurku i dopiero w przerwie świąteczno-noworocznej doczekały się, że po nie sięgnęłam. 
Powstały cztery skromne karteczki w technice iris folding. Nie wiem, kiedy uda się je posłać w świat, ale że jest to pierwsza od bardzo dawna praca pokazuję je tutaj jeszcze w tym roku.




Na nowy, mocno dwójkowy rok (2022) życzę Wszystkim zdrowia i odnajdywania radości w najmniejszych codziennych drobiazgach.

Bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa i myśli, które do mnie docierają. 

Noworoczne pozdrowienia :)

sobota, 25 grudnia 2021

Boże Narodzenie

 


"A nadzieja [niech] znów wstąpi w nas..."

Niech Ten, który się narodził wciąż wlewa ją w nasze serca.

Radosnych Świąt!

poniedziałek, 30 sierpnia 2021

Kociołkowy wachlarz opowieści

Minęły trzy miesiące od ostatniego wpisu... Nie planowałam takiej przerwy, tak jakoś wyszło i prawdę powiedziawszy, nie wiem, z czego to wynikało, ani co będzie dalej. Przez te trzy miesiące powstała tylko jedna praca (a właściwie zestaw, o którym za chwilę). Całe wakacje minęły bez robótkowania i bez chęci na nie. Było za to sporo spacerowania, porządkowania różnych zakamarków domu, czytania. I tak na razie jest dobrze. Nie chcę zamykać bloga, ale też nie chcę nic robić na siłę. Jeżeli będzie coś do pokazania, pewnie to zrobię, ale kiedy, trudno mi powiedzieć. Dziękuję Wszystkim, którzy jednak tu zaglądają i czekają na jakiś znak życia. To bardzo miłe :)

Pierwszy wachlarz powstał dwa lata temu, gdy żegnałam się z moją poprzednią klasą. Był błękitny. Na każdej jego części prościutkie "przesłanie". Trochę tych wydrukowanych słów zostało i sięgnęłam po nie, by tuż przed zakończeniem roku wykonać ekspresowo zakładki do książek, które wręczyłam moim Drugoklasistom. 

Dla każdego ten sam "Kociołek opowieści", z którego będziemy korzystać w klasie 3. 

Można w nim znaleźć wiedzę o różnych gatunkach literackich poczynając od baśni i opowiadania, poprzez kryminał, reportaż aż do eposu, a wszystko ilustrowane konkretnymi przykładami napisanymi przez znanych autorów literatury dziecięcej. Wszystko to dostosowane do wieku młodego czytelnika. Chciałabym, żeby udało nam się podczas zaczynającego się wkrótce roku szkolnego przeczytać, omówić, a także stworzyć swój własny klasowy Kociołek opowieści. Mam nadzieję, że zakładki (wstążeczki, w które są zaopatrzone zostały przymocowane do tylnej okładki) będą w ciągłym użyciu.

Najserdeczniejsze, kociołkowe, wakacyjno-szkolne pozdrowienia :)

niedziela, 30 maja 2021

Plony szarej majówki (3)

 

Kończąc ten sweterek poważnie zastanawiałam się, czy dorabiać mu rękawy. Bez wydawał się równie atrakcyjny i bardziej odpowiedni na letnie upały. Ostatecznie rękawy powstały, ale nosząc go podczas poprzednich wakacji doszłam do wniosku, że mogłaby powstać bardziej letnia wersja, tym bardziej, że włóczka Alize Diva Batki Design ma jeszcze wiele niewypróbowanych zestawów kolorystycznych. Zamówienie motków było spontaniczne i bardzo szybkie, ale troszkę musiały odleżeć, żebym po nie sięgnęła.

Bluzeczka powstała w kilka długich zimowych wieczorów w lutym, gdy tęsknota za słońcem była szczególnie dojmująca. I znowu na ostateczne wykończenie musiała trochę poczekać - aż do szarej w tym roku majówki.

Sesję zdjęciową też odkładałam, najpierw czekając na zamówioną do kompletu lnianą spódnicę, potem na słoneczną pogodę. Tej ostatniej się nie doczekałam, tak więc fotografowanie odbyło się w szarek scenerii ostatniego majowego weekendu.


Roślinki w doniczce starają się trochę tę szarość rozproszyć, ale jaka pogoda, takie zdjęcia. Miejmy nadzieję, że czerwiec będzie w tym roku dla nas pogodowo łaskawszy.

Majowe pozdrowienia :)


Dane techniczne:

włóczka Alize Diva Batki Design 5944 (350m/100g) 2 motki, szydełko nr 4,5;

wzór "Mała Diana Na szydełku" nr 9/2011 model nr 1  bez rękawów.

niedziela, 16 maja 2021

Étude à la rose (10) vel Plony szarej majówki (2)

Skończyłam róże! Już dwa tygodnie temu, w deszczową, majówkową niedzielę. Miałam zamiar sfotografować je w ogrodzie i nawet były sprzyjające warunki pogodowe. Były również inne zajęcia i gdy sobie przypomniałam o zaległej sesji zdjęciowej, ogród najpiękniejszą chwilę miał już za sobą, a wczorajsza i dzisiejsza  ulewa dokonała reszty. Słońce co prawda wyjrzało zza chmur, ale trudno było znaleźć odpowiednie tło do zdjęć. Tak więc ukończone róże Pierre Ronsard prezentuję w tym samym miejscu, co poszczególne etapy.

Jeszcze nie oprawione, ale ze wszystkimi konturami. Dla przypomnienia, bez konturów wyglądały tak:


Tak wygląda słoiczek z resztkami nitek,


A tyle muliny jeszcze zostało. Starczyłoby jeszcze na niejedną różę. 

I na koniec jeszcze trochę poezji. Tym razem Pierre Ronsard, któremu wyhaftowane róże są dedykowane.

Pierre Ronsard

Do Kassandry

Pieszczotko, spójrz, to ta róża,
Co o poranku odurza
W słońcu szkarłatne liczko...
Czy teraz, w zmierzch, błyśnie przed nami
Gorejącymi płatkami
Jak skóra twoich policzków?
Biada! Spójrz na nią, opada!
Pieszczotko, to jej zagłada,
Choć tego nikt nie przeczuł...
Natury zbrodniczy szał
Sprawił, że kwiatek trwał
Od ranka tylko po wieczór...
A więc posłuchaj, pieszczotko,
Póki twa młodość tak słodko
Kwitnie młodymi laty,
Szczęśliwość niech w tobie gości,
Zwarzy cię tchnienie starości,
Niby szron kwiaty...

Pierre de Ronsard

Sonet

Spójrz, majowa gałązka rozkwitła różami
W krasie najpierwszych pąków, w urokach młodości,
Żywego rumieńca i niebo zazdrości,
Kiedy ledwo zbudzony świt zrosi ja łzami.

W płatkach jej czarujących miłość gniazdko wije,
Zapach odurza cały ogród, poi drzewa,
Lecz gdy rozszaleje się burza, grad ulewa
Róża opada, listek po listku, nie żyje.

Tak zgaśnie świeżość twoja, jutrzenkowe lata,
Kiedy hołd ci składają wszystkie moce świata,
W pył się rozwiejesz, Parki wiernie śmierci służą.

A gdy cię grzebać będą, wraz z żalem i łzami
Przyjm mleka pełęn puchar i dzbany z kwiatami,
Żebyś, różo, po śmierci także była różą.

Przełożyła Jadwiga Dackiewicz

Różane pozdrowienia :)

poniedziałek, 3 maja 2021

Plony szarej majówki (1)


Maj w tym roku przywitał nas zimnem, szarością i deszczem. Prognozy zapowiadające około 30 stopni  (w sobotę 10 stopni, w niedzielę 11 i w poniedziałek 10 ) mniej więcej się sprawdziły. Spacery w zimowej kurtce z kapturem chroniącym od wiatru i deszczu zostały zaliczone, ale już na prace ogrodowe nie starczyło samozaparcia. Udało się za to zakończyć aż trzy robótki, które od dawna czekały na odrobinę chęci. Doczekały się! Pokażę je w trzech kolejnych wpisach, bo może choć jedną z nich uda się sfotografować w prawdziwie majowym plenerze.

Dziś odsłona pierwsza. Przedstawiam Państwu Elwirę i jej kota Don Pedro.


To znajomi Ling-Ling i jej pandy Lin-Lin. Tym razem jesteśmy w gorącej Hiszpanii, choć Elwira i Don Pedro pozują na tle całkiem swojskich, wiosennych tulipanów. Nie, nie są z mojego ogrodu. Te ogrodowe kulą się z zimna i bardzo powoli rozchylają płatki.


Opowiastki znów brak, ale nie tracę nadziei, że coś się kiedyś urodzi.

Elwira i Don Pedro pozdrawiają serdecznie :)


niedziela, 18 kwietnia 2021

Étude à la rose (9)

 

Straciłam ostatnio rytm coniedzielnego haftowania róż i w związku z tym do końca jeszcze trochę brakuje. Dwie strony i część trzeciej mają już kontury.


Dziś zdjęcia w bardzo kiepskim oświetleniu, za wiele nie widać, ale może za miesiąc będzie lepiej. Może uda się wyjść z aparatem do ogrodu i sfotografować róże na tle majowej zieloności... Rozmarzyłam się :)

Różane pozdrowienia :)


Stanisław Trembecki

 Do róży

Różo nadobna, kochanko Flory,

Przyjemne oczu pieścidło,

Jakże cię żywe kraszą kolory.

Nad wszelkie milsza barwidło.

 

Każda jutrzenka staraniem pilnym

Upięknia twoje wzrastanie,

Szczęśliwy, komu losem przychylnym

Twój się kwiatuszek dostanie.

 

Szczęśliwy zefir, któremu wolno

Twoje rozwiewać odzieży,

Szczęśliwy motyl, który swawolno

Tyle powabów przebieży.

 

Ach, czemuż i mnie ta kolej mija,

Czemu się i mnie nie godzi?

Twój się dopiero pączek rozwija,

A moje słońce zachodzi.

 


niedziela, 11 kwietnia 2021

W Oktawie Wielkanocy


Nie było w tym roku wielu dekoracji wielkanocnych. Zakupy układane tak, by jak najmniej czasu spędzać w punktach handlowych, stąd ograniczony asortyment kwiatów i innych roślin dekoracyjnych. W ogrodzie zabrakło bukszpanów (przegrały z panującą zarazą, która dotknęła te krzewy - trzeba było wszystkie trzy krzaki wykarczować). Na szczęście gałęzie forsycji zakwitły w wazonie na czas (widzieliście je we wpisie z życzeniami), a gałązki różnych innych krzaków wypuszczające pierwsze listki utworzyły całkiem dekoracyjne mini-drzewko wielkanocne. 


W ostatniej chwili powstał też minimalistyczny wianek na drzwi. 


Kupiony kiedyś krążek ze słomy, dwa jajeczka i na szybko wyszydełkowane trzy kwiatki z lnianego sznurka. Chyba może być ;) Niebieskie niebo piękne odbija się w szybie.


Kartek w tym roku znowu nie wysłałam, mailowo też w bardzo ograniczonej ilości, tym bardziej wdzięczna jestem wszystkim, którzy o mnie pamiętali. Śliczny zajączek przyfrunął od Agaty. Bardzo, bardzo dziękuję!


Dziękuję też wszystkim, którzy tu zaglądają i zostawiają ciepłe słowa mimo mojego milczenia. Jesteście kochani!

Pozdrawiam Was w Oktawie Wielkanocy :)




sobota, 3 kwietnia 2021

niedziela, 21 marca 2021

Étude à la rose (8)

 

Wiosna jakoś zawsze jest  u mnie kiepska robótkowo, a w tym roku to już szczególnie, co widać na blogu. I nawet nie mogę napisać, że coś się dzieje, tylko brak czasu na publikację, bo nie dzieje się prawie nic. Udało się tylko rozkwitnąć dwóm brakującym pączkom różanym i tym samym mogę ogłosić koniec różanych krzyżyków. Zostały jeszcze kontury, które bardzo opornie się wyłaniają.


Ale nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Jak już praca zostanie skończona, będzie można porównać efekt bez konturów i z.

Dziś poetycka dzika róża.

Jan Kasprowicz

Krzak dzikiej róży w ciemnych smreczynach


W ciemnosmreczyńskich skał zwaliska,

Gdzie pawiookie drzemią stawy,

Krzak dzikiej róży pąs swój krwawy

Na plamy szarych złomów ciska.


U stóp mu bujne rosną trawy.

Bokiem się piętrzy turnia śliska,

Kosodrzewiny wężowiska

Poobszywały głaźne ławy… 


Samotny, senny, zadumany,

Skronie do zimnej tuli ściany,

Jakby się lękał tchnienia burzy. 


Cisza… O liście wiatr nie trąca,

A tylko limba próchniejąca

Spoczywa obok krzaku róży. 

(1898)


Różane pozdrowienia :)


niedziela, 21 lutego 2021

Étude à la rose (7)


Powoli zbliżam się do końca haftu. Jeszcze brakuje dwóch różanych pączków szkicu i konturów. Jest szansa, by do marca rozkwitły, ale wolę nic nie obiecywać, bo różnie może być.


Dziś poetycka róża króciutka:

Maria Pawlikowska-Jasnorzewska

Róża

W tym parku pobladłym bez śmiechów i gości

przy róży rozkwitłej stoję.

Otośmy jedynymi świadkami piękności

ja jej a ona mojej

(1927)



Różane pozdrowienia :)

niedziela, 14 lutego 2021

Musztarda czy miód?


Które określenie bardziej pasuje do tego koloru? W rubrykach remanentowych robótka figurowała jako chusta musztardowa, ale może miodowy szal jest milszy dla ucha i wyobraźni.

Jeden z dłużej leżących projektów, wreszcie ujrzał światło dzienne i to w pięknej zimowej scenerii. Od dawna marzyło mi się takie tło do zdjęć. 

Szal w zamierzeniu miał być dodatkiem do popielatej sukienki, którą w tzw. międzyczasie nosiłam z innymi chustami. Z miodowo-musztardowym dodatkiem wygląda tak:

  

Chusta ma dość ciekawy kształt wynikający z dodawania oczek co drugi rząd, jest też trochę ażurów. Miała być jeszcze bordiura, ale ostatecznie z niej zrezygnowałam. 


Na drutach robię rzadko, z bliska widać ten brak wprawy, dlatego fotografowałam z pewnej odległości. Zostały mi ponad dwa motki włóczki (100% wełna), przemyśliwam, jak je zagospodarować.

Zimowe pozdrowienia :)

Dane  techniczne:
Włóczka: Drops Fabel Uni Colour(50g/205m) kolor 111 - niecałe 4 motki (chyba)
Druty nr 4
Wzór: Sierra by DROPS Design (darmowy wzór stąd)

 

niedziela, 31 stycznia 2021

Kolejny remanent styczniowy i coś jeszcze

Bardzo dziękuję za wszystkie ciepłe słowa pod poprzednim wpisem i życzenia urodzinowe dla Błękitnego Zamku.

Przeprowadziłam małe losowanie wrzucając do puli te osoby, które wytypowały swoją ulubioną lub ulubione kartki i po przemieszaniu losów wyciągnęłam ten:


Basiu, daj znać, proszę, który miesiąc jest Twoim urodzinowym :)

Minął rok od pierwszego remanentu. W ciągu ostatniego miesiąca znikła jedna pozycja (wczoraj skończyłam, właśnie schnie po blokowaniu - mowa o musztardowej chuście, której osobna prezentacja wkrótce). Porównanie po miesiącu nie wypada imponująco, ale... małymi kroczkami do przodu ;)



Znacznie lepiej wypada porównanie z poprzednim rokiem o tej porze.



Właściwie jestem zadowolona z postępów. Z dziewięciu robótek zostały cztery, w tym tylko jedna nieruszona. Nie wiem, czy będę dalej robiła takie miesięczne przeglądy, mam nadzieję jednak, ze pozostałe cztery projekty zostaną doprowadzone do szczęśliwego końca.

I jeszcze na koniec coś, co miało być tegorocznym cyklem. 


Szydełkując Marcjannę i Dionizego, zatęskniło mi się na amigurumi. W gazetkach We love Amigurumi jest seria małych breloczków przedstawiających mieszkańców różnych krajów świata i ich zwierzątek. Jaką pierwszą wyszydełkowałam Chinkę Ling-Ling i jej pandę Lin-Lin. 


W planach była opowiastka, zgromadziłam nawet stosowną bibliografię, dwie książki przeczytałam (takie bardziej dla dzieci, ta poważniejsza pozycja czeka w kolejce), zabrakło jednak weny i samozaparcia, by coś powstało. 


Tak więc Ling Ling i jej panda pojawiają się w kompletnie do nich nie pasującej zimowej scenerii i serdecznie Wszystkich pozdrawiają, żywiąc nadzieję, że może kiedyś zawitają tu raz jeszcze na tle odpowiedniejszej scenografii ;)