niedziela, 31 maja 2020

Remanent majowy

W maju robótkowo nawet trochę się działo. Zabrakło tylko czasu i przede wszystkim sił, by pokazywać na bieżąco to, co powstawało. Dziś udało mi się zmobilizować, by wszystko uwiecznić na zdjęciach i opisać. Tak więc dziś kilka wpisów. Każdy otwiera data, pod którą mniej więcej powinien się był ukazać.
Ostatni oczywiście wpis remanentowy. 

Tak było w kwietniu:


W maju po raz pierwszy widać dość znaczącą różnicę:


Zniknęło chabrowe bolerko. Już pod koniec kwietnia niewiele brakowało do końca i rzeczywiście zaraz na początku maja ów koniec nastąpił (szczegóły poniżej w "pierwszym" majowym wpisie).

Oprócz tego skończyłam pierwszą stronę lawendowego wzoru. Przybył trochę monotonny fragment tła.


Jak widać zaczęłam już stronę drugą. Może pójdzie szybciej niż pierwsza...

Pozdrowienia w ostatnim dniu maja :)

Kolekcja na lata 20-te (5, a właściwie 4)

sobota, 30 maja 2020


Kartka marcowa wciąż nie doczekała się swojej aranżacji, ale nie tracę nadziei, że w końcu to nastąpi. Majowy haft powstał dość szybko, odwlekało się tylko zrobienie kartki. Wreszcie udało się ją zrobić w ostatniej chwili.


Długo zastanawiałam się nad tłem dla tych delikatnych kwiatuszków (nie mam pojęcia, jak się nazywają, przypominają mi trochę pierwiosnki, ale to nie ten czas). W końcu zdecydowałam się na białe kropeczki na czerwonym tle (jedna z karteczek, którą dostałam od Agaty).


Trudno było znaleźć w ogrodzie coś podobnego do kwiatków z haftu, zresztą wybór niewielki, bo padający od wczoraj deszcz przyspieszył przekwitnięcie tego, co planowałam wykorzystać. Ostatecznie stanęło na kilku gałązkach wajgeli, dwóch orlikach i pierwszej rozkwitłej różyczce.


Brak słońca wyraźnie widoczny na zdjęciach. Kolory trochę podretuszowane, dalekie od oryginału. Poniżej trochę bliższe.


W moim kwiatowym kalendarzu majowe motywy prezentują się nastęująco:

         
  

Fragmenty literackie po raz kolejny z "Cierpień młodego Wertera" (pamiętam, że w szkole były dla mnie zmorą, choć lubiłam literaturę romantyczną - ciekawe, jak teraz bym je odebrała):



i z mojego ukochanego "Pana Tadeusza":



Kwiatowe pozdrowienia :)



Na różowo

niedziela, 17 maja 2020


Pierwsza niedziela od połowy marca, kiedy to wybrałam się na mszę do kościoła. Rano  przed siódmą było dość chłodno, włożyłam więc wyszydełkowany parę lat temu, jeszcze przed erą blogową, berecik. Przypomniało mi to, że w koszu z włóczkami leżą dwa różowe motki bawełny, z której miało powstać nakrycie głowy do tego szala.


Szale kocham miłością wielką, mam ich sporo na różne okazje, co nie przeszkadza mi od czasu do czasu kupić kolejnego, zwłaszcza, gdy spodoba mi się od pierwszego wejrzenia. Z tym właśnie tak było. 
Od jakiegoś czasu pokochałam również berety i czapki (nie zawsze tak było, we wczesnej młodości nie cierpiałam czapek) i teraz do każdego szala musi się znaleźć obowiązkowo coś pasującego na głowę.
Jako się rzekło, włoczka została zakupiona dawno i potrzeba było impulsu, by ją wykorzystać.


Ten model robiłam już dwukrotnie, więc poszło szybko. Wieczorem berecik był gotowy, a w kolejną sobotę został wypróbowany. Tegoroczna aura majowa sprzyja noszeniu takich akcesoriów.


I jeszcze berecik w komplecie z szalem w różnym oświetleniu. Niestety żadne zdjęcie nie oddaje rzeczywistego koloru jednego i drugiego.




Noszenie różowego beretu i szala pomaga patrzeć na świat przez różowe okulary, co w obecnej rzeczywistości jest bardzo pożądane.

Różowe pozdrowienia :)

Dane techniczne:
Włóczka: Giza 5 (50g/165m) kolor 864 - niecały motek
Szydełko nr 4,5
Wzór: Szydełkowe Trendy nr 3/2012 model 11

Chabrowa łąka

(niedziela, 3 maja 2020)


Sukienkę kupiłam już jakiś czas temu. Aż się prosiło do kompletu coś na ramiona. Udało się kupić włóczkę w dopasowanym kolorze, szybko znalazł się wzór, szybko przybywało kolejnych słupków. Na etapie dolnej bordiury wydawało mi się, że wzór trzeba by zmodyfikować, stwierdziłam jednak, że może w całości okaże się w porządku. Niestety myliłam się. Bolerko nie leżało tak jak powinno, w związku z tym przeleżało nie używane sporo czasu. Wyjęłam je do tegorocznego remanentu, sprułam bordiurę i znowu utknęłam
Dopiero pod koniec kwietnia coś mnie natchnęło i 1 maja skończyłam.


Trzeba było znacznie zredukować ilość oczek łańcuszka pomiędzy kolejnymi słupkami i wydaje się, że teraz będzie dobrze.



Myślę, że z sukienką prezentuje się całkiem nieźle.




Nie miałam jeszcze okazji sprawdzić, jak komplet sprawdzi się w noszeniu, ale mam nadzieję, że się nie rozczaruję. Dotychczas do sukienki wkładałam biały sweterek, teraz z bolerkiem, efekt będzie inny. Może nikt się nie zorientuje, ze sukienka ma już kilka sezonów ;)

Chabrowe pozdrowienia :)


Dane techniczne:
Włóczka: Yarn Art Jeans (50g/160m) kolor 47 - nie pamiętam ile motków
Szydełko nr 3,5
Wzór: Szydełkowe trendy nr 3/2012 model 16

niedziela, 10 maja 2020

Niedzielne desery


Od dawna nie gościły w Błękitnym Zamku, nie znaczy to jednak, że zaniechałam ich przygotowywania. Przestałam je tylko fotografować i zamieszczać. Dziś robię wyjątek, gdyż zadałam moim Dzieciakom na weekend przygotowanie czekoladowego deseru (CZ jak czekolada) i obiecałam, że pokażę swój. Skoro jest już zdjęcie, trzeba je wykorzystać :)

Składniki: krem czekoladowy z awokado wg przepisu z książki "Lunchbox na każdy dzień 2", melon, czekolada, mrożone maliny, wafle, listek melisy.