Śniła mi się Lawendowa Dama. Miała szeroką lawendową spódnicę, szydełkowaną tunikę w eleganckim odcieniu ecru, dopasowany kolorystycznie kapelusik z niewielkim rondkiem, całości dopełniała koronkowa parasolka.
Śniła mi się odkąd, dzięki jej kuzynce, Pannie Fiołkowej trafiłam do Chranny. Lawendowa Dama pochodzi z bardzo dystyngowanej rodziny Panien Ziołowych. Część z nich to szlachta zaściankowa, ale jest też dworska gałąź rodu.
Śniła mi się tak długo, że w końcu zamówiłam drewniane kulki, kupiłam lniane nici i czekałam aż zakwitnie lawenda.
Lawendowe żniwa były obfite. Poniżej krzak już po ścięciu kwiatków do suszenia.
Starczyło na sutą spódnicę, mały bukiecik, a oberwane listki, które też pachną może znajdą się w jakichś saszetkach.
Mając już wszystkie potrzebne materiały chwyciłam za szydełko i, co rusz zaglądając do Chranny, zaczęłam kopiować Damę. Wyszła prawie identyczna.
Tu mała dygresja. Wszystko, co tworzy Chranna jest przepiękne: hafty, frywolitki, koronki. Dodatkowo, robótki zawsze są przepięknie sfotografowane. Zachwycam się, ilekroć do niej zaglądam.
Taka dama wymaga odpowiedniego entourage'u, na przykład w klimatach prowansalskich. Lawendowe ściany, rozbielone meble, delikatne firanki.
Przedsionek dawno już prosił się o remont. Ponad trzydziestoletnią szafkę na buty i wieszak na ubrania można było albo wyrzucić, albo spróbować z nimi coś zrobić. Wybrałam to drugie wyjście. Jak na kompletny brak doświadczenia w dziedzinie odnawiania mebli wyszło chyba nie najgorzej, szczególnie jeśli porówna się stan "przed" i "po".
Nie obyło się bez rozmaitych wpadek. A to kolor ścian okazał się nie do przyjęcia dla niektórych domowników, a to podczas malowania szafki w ogrodzie nagle zaczął padać deszcz i na świeżo pomalowanych drzwiczkach zostały całkiem niemalownicze ślady kropli, a to firanka okazała się za długa i trzeba było na szybko improwizować jakieś zakładki. Ostateczny efekt widać poniżej. Jak to wygląda? - oceńcie sami.
Pozdrawiam lawendowo :)
Śniła mi się odkąd, dzięki jej kuzynce, Pannie Fiołkowej trafiłam do Chranny. Lawendowa Dama pochodzi z bardzo dystyngowanej rodziny Panien Ziołowych. Część z nich to szlachta zaściankowa, ale jest też dworska gałąź rodu.
Śniła mi się tak długo, że w końcu zamówiłam drewniane kulki, kupiłam lniane nici i czekałam aż zakwitnie lawenda.
Lawendowe żniwa były obfite. Poniżej krzak już po ścięciu kwiatków do suszenia.
Starczyło na sutą spódnicę, mały bukiecik, a oberwane listki, które też pachną może znajdą się w jakichś saszetkach.
Mając już wszystkie potrzebne materiały chwyciłam za szydełko i, co rusz zaglądając do Chranny, zaczęłam kopiować Damę. Wyszła prawie identyczna.
Tu mała dygresja. Wszystko, co tworzy Chranna jest przepiękne: hafty, frywolitki, koronki. Dodatkowo, robótki zawsze są przepięknie sfotografowane. Zachwycam się, ilekroć do niej zaglądam.
Taka dama wymaga odpowiedniego entourage'u, na przykład w klimatach prowansalskich. Lawendowe ściany, rozbielone meble, delikatne firanki.
Przedsionek dawno już prosił się o remont. Ponad trzydziestoletnią szafkę na buty i wieszak na ubrania można było albo wyrzucić, albo spróbować z nimi coś zrobić. Wybrałam to drugie wyjście. Jak na kompletny brak doświadczenia w dziedzinie odnawiania mebli wyszło chyba nie najgorzej, szczególnie jeśli porówna się stan "przed" i "po".
Nie obyło się bez rozmaitych wpadek. A to kolor ścian okazał się nie do przyjęcia dla niektórych domowników, a to podczas malowania szafki w ogrodzie nagle zaczął padać deszcz i na świeżo pomalowanych drzwiczkach zostały całkiem niemalownicze ślady kropli, a to firanka okazała się za długa i trzeba było na szybko improwizować jakieś zakładki. Ostateczny efekt widać poniżej. Jak to wygląda? - oceńcie sami.
Widok w miarę ogólny |
Zasłonka z motywem lawendy |
Szafka na buty... |
...zyskała nowy szyldziki i kluczyk. |
Na szafce idealnie dopasowany prezent od Przyjaciół... |
... i serwetka, na razie tymczasowa, bo tworzy się coś większego. |
Pozdrawiam lawendowo :)
Podziwiam za metamorfozę mebelków! Dla mnie ten temat jest trudny, bo przyznam, że dotąd nie próbowałam tej sztuki, a też by się przydało...
OdpowiedzUsuńJest mi niezmiernie miło, że moja damulka stała się inspiracją :) Wyszła ślicznie i wpisała się świetnie w otoczenie :) A najzabawniejsze jest to, że właśnie w tej chwili kończę jej sobowtóra w prezencie dla pewnej blogowej koleżanki. Za chwilę będę montować rączki :)))
Dziękuję za przemiły list :)
Serdecznie pozdrawiam!
Dla mnie to też był trudny temat (mebelki). Zabierałam się do tego bardzo długo, zastanawiałam, szukałam porad w sieci, ale w końcu się odważyłam. Pierwsze koty za płoty i już są następne pomysły. Zobaczymy, jak będzie z realizacją. Pozdrawiam nową lawendową damę :)
UsuńWyszlo swietnie:)No prosze, lawenda przyczynkiem do zmian:)
OdpowiedzUsuńNie tylko lawenda, także pewne czasopismo, które dostałam z Alzacji :)
Usuń