piątek, 25 lipca 2025

Lipiec na Wilczych Dołach (4)


Coś nie mam szczęścia do słonecznych lipcowych poranków. Kolejny tydzień i niebo znów zasnute chmurami.


Całe szczęście tuż przy wejściu na Wilcze Doły powitała mnie urocza kępka czerwonych maków i od razu "pokolorowała" cały spacer. 


Dąb wygląda niemal identycznie jak w zeszłym tygodniu.


Schodząc, zgodnie z planem na dno zbiornika minęłam dorodny okaz kopru, wg aplikacji, włoskiego.



Na zboczu o wystawie słonecznej rozkwitły kolejne rośliny. 


Wśród nich macierzanka...



... i rozchodnik kaukaski. Mam w ogrodzie niemal identyczny, tylko mój kwitnie na biało.




Po drugiej stronie ścieżki, wśród schnących już traw wyrósł dwubarwny nachyłek barwierski.



Kakao piłam spoglądając na wilki.


W pudełku ponownie bułeczka twarogowa, którą tym razem ponacinałam i w nacięcia włożyłam śmietankowy serek, a obok wsypałam pyszne borówki od sąsiada.


I jeśli nawet płacze człowiek wieczorem, ranek przywraca mu radość. (Ps 30,6cd)

Rozkwitły już pierwsze wrotycze i nawet nawłocie, czyli nasze rodzime mimozy. A mimozami się zaczyna... No, jeszcze nie, ale niedługo połowa lata.



Lipcowe pozdrowienia :)

piątek, 18 lipca 2025

Lipiec na Wilczych Dołach (3)

Kolejny pochmurny lipcowy poranek. Co prawda po przebudzeniu widziałam na niebie przebłyski błękitu, ale na Wilczych Dołach trudno je było zauważyć. 

Dąb znowu na tle szarości.

Po nocnym deszczu ścieżki i ławki były mokre. Na szczęście kocyczek otrzymał wczoraj nieprzemakalną podszewkę, więc spokojnie można było usiąść i raczyć się owocami (borówki od sąsiada, agrestoporzeczka z własnego ogrodu, czerwone porzeczki dla ozdoby kupione) i wreszcie upieczonymi wczoraj bułeczkami twarogowymi (przepis czekał na wypróbowanie od... zeszłego lata).

O Panie, dodaj siły Twojemu ludowi, 

o Panie ześlij mu błogosławieństwo pokoju. (Ps 29,11)

Siedziałam, dumałam, cieszyłam oczy smukłą dziewanną.

Sfotografowałam też driakiew żółtą i sadźca konopiastego.

Wracając dnem zbiornika wyszukiwałam kolejne roślinki, którym mam zamiar zrobić zdjęcia za tydzień.

Ostatecznie się rozpogodziło i w ciągu dnia było całkiem sporo słońca.

Lipcowe pozdrowienia :)

niedziela, 13 lipca 2025

Duc de Wellington (1)

Mam pozaczynanych kilka robótek, ale żadna nie komponuje mi się z czasem wakacyjnym. Ani ostatni element Zimowego Zestawu Spacerowego, ani bieżnik wielkanocny z pisankami, ani bożonarodzeniowa makatka. Nie pozostaje nic innego, jak zacząć kolejną pracę (wiem, niezbyt dobrze się to kończy - trzeba robić co jakiś czas remanenty, by mobilizować się do skończenia poszczególnych projektów). 

Od skończenia poprzedniej róży minęły już prawie dwa lata, czas najwyższy, by zacząć haftować kolejną.

Mulina dawno skompletowana.

Poduszeczkę do igieł ze starych zapasów udało się dopasować - nie trzeba było szydełkować nowej.

Zaczynam jak zwykle od środkowego krzyżyka.

Spróbuję utrzymać rytm cotygodniowego, niedzielnego haftowania i comiesięcznego pokazywania efektów. W przypadku poprzedniej róży bardzo się taki system sprawdził.

Różane pozdrowienia :)

sobota, 12 lipca 2025

Lipiec na Wilczych Dołach (2)


Wczoraj wieczorem niespodziewanie okazało się, że na poranny spacer zamiast w niedzielę mogę iść dziś, z czego skwapliwie skorzystałam. Pogoda jest mało lipcowa, rano było 13 stopni, a niebo pokrywały szare chmury, które jednak wyglądały bardzo dekoracyjnie. 


W związku z tym, że spacer miał być niedzielny planowałam w sobotę upiec bułeczki twarogowe, by wziąć je ze sobą. Plany się zmieniły, więc w pudełku wylądował kupiony bajgel i mieszanka letnich owoców.


Pan jest moją siłą i tarczą. (Ps 27,7a)

Dość trudno było zrobić dobre zdjęcie dębowi na tle szarości.


Na szczęście kwiaty zapewniły trochę kolorów.

Fioletowy ostrożeń.




Niebiesko-fioletowy przetacznik.



Żółte wiesiołek.



Żółty jest również jeden spóźnialski łubin.


Reszta już z dawno przekwitła i zbrązowiała.


Miejmy nadzieje, że przyszły tydzień okaże się łaskawszy pogodowo.


Nominalnie letnie pozdrowienia :)