niedziela, 6 lipca 2025

Lipiec na Wilczych Dołach (1)

Zgodnie z zapowiedzią w tym tygodniu spacer przypadł na niedzielny poranek. Wyszłam z domu przed szóstą wiec z początku było rześko, a i na miejscu czuć było chłodny powiew. 

W planie było fotografowanie krwawników w odcieniach od bieli po ciemny róż.

Kwiatki tańczyły na wietrze, więc niektóre trzeba było przytrzymać, ale mimo to ostrość szwankuje.

Oprócz tego na potęgę kwitnie marchew zwyczajna tworząc malownicze kępy.

Kolorystykę przełamują omany.

W pudełku znowu kupione pieczywo i morele. Mandylion z obliczem Jezusa z XIV-wiecznego Graduału znajdującego się w zbiorach seminarium w Pelplinie.

Twojego oblicza zawsze pragnę szukać. (Ps 27,8b)

Na niebie cirrusy, cumulusy i stratusy.

Za dębem niewiele błękitu.

Gorąco zaczęło się robić, gdy już wracałam. 

Lipcowe pozdrowienia :)



poniedziałek, 30 czerwca 2025

Wilcze Doły w czerwcu





Ten ostatni to dwudziesty szósty kolaż - jestem na półmetku tegorocznych porannych spacerów. W lipcu prawdopodobnie zmieni się ich termin z sobotniego na piątkowy lub niedzielny. Mam nadzieję jednak, że utrzymam regularność :)

Półmetkowe pozdrowienia ;)

niedziela, 29 czerwca 2025

Raz na różowo czyli powitanie lata

Tak jak wspomniałam w wiosennym wpisie, obmyślanie szczegółów letniego pikniku rozpoczęłam już w marcu. Początkowo kolorem przewodnim miał być słoneczny żółty, ale ostatecznie padło na różowy - kolor wielu letnich kwiatów.

Zaczęłam od wizyty w ogrodnictwie i wyszukania nasion kwiatów, które można jeszcze posiać pod koniec czerwca.

Dorobiłam do nich etui wykorzystując resztki papierów, które wygrałam kiedyś w candy u Anetty z Jamiołowa. Rozlosowałyśmy je między siebie i mamy zamiar kwiatki posiać i dokumentować ich wzrost ;)

Obmyśliłam różowe menu (szczegóły poniżej) i udałam się do supermarketu z zamiarem zakupienia różowych serwetek i ewentualnie talerzyków i kubeczków. Jak na zmówienie na półce z akcesoriami urodzinowymi czekały na mnie różowe talerzyki, różowe serwetki w złote kropki i kubeczki z różowymi kwiatkami. 

Z sąsiedniej półki, plastikowe pojemniki z różowymi wieczkami wołały do mnie: "Kup nas, kup nas" - nie mogłam się oprzeć, podobnie jak całkiem niedrogim butelkom termicznym (jedna szara dla przełamania monotonii kolorystycznej). Jeszcze tylko różowe wstążeczki dla szklanych butelek i można było zabrać się za działalność kuchenną.

Co znalazło się w różowych (i zielonych, pozostałych po powitaniu wiosny) pojemnikach? 

Tarta z botwinką, rzodkiewki i ogórki, szynka, dwa rodzaje twarożku - z cebulką i z malinami oraz maliny solo. W szklanych butelkach kompot z rabarbaru, którym wzniosłyśmy toast na cześć lata, w metalowych kawa i herbata (rabarbarowo-porzeczkowa). Do tego jeszcze arbuz, czereśnie i pyszne piernikowe ciasteczka przywiezione przez uczestniczki pikniku.

Pogoda dopisała cudnie. Słońce raz po raz chowało się za chmury, wiatr przyjemnie chłodził, więc moje obawy, że nie wytrzymamy zbyt długo bez cienia okazały się płonne. Przygotowane kapelusze okazały się zupełnie nieprzydatne, tym bardziej, że wiatr próbował je porwać. Spędziłyśmy w piątkę wspaniały czas rozmawiając, śmiejąc się, ciesząc swoją obecnością i ładując akumulatory pozytywną energią.

Oczywiście jesteśmy już umówione na kolejne, tym razem jesienne spotkanie.

Niech  żyje lato!

Czerwiec na Wilczych Dołach (4)

Poranek wstał dziś pochmurny i, jak na czerwcowe lato, dość chłodny. Stopniowo jednak chmury znikały, ukazywało się coraz więcej błękitu i słońce poczynało sobie coraz śmielej.

Już w zeszłym tygodniu zaplanowałam, że sfotografuję dzisiaj pachnące groszki. W zeszłym roku też zrobiłam im zdjęcie, umieściłam jako tapetę w komputerze i całą zimę tęsknie spoglądałam, czekając, kiedy zakwitną. Doczekałam się!

Z psalmami, kubkiem z kakao oraz pudełeczkiem z czereśniami i rogalikiem rozłożyłam się dziś na wielkim kamieniu.

Panu zaufałem. (Ps 26,1b)

Tyle napisałam wczoraj. Zaczęłam wybierać zdjęcia i coś mnie odciągnęło od komputera na tyle skutecznie, że dopiero po 23. przypomniałam sobie, że nie dokończyłam wpisu. Miałam jeszcze wspomnieć, że obok różowych i białych groszków wyrosły żółte kępy komonicy.

Że za dębem widać było urocze białe obłoczki.

Że nad Wójtowianką wyrosły już i zakwitły tegoroczne pałki wodne.

Gdybym to wszystko wczoraj napisała i zabrała się za wstawianie zdjęć, skończyłabym pewnie około północy. Obiecałam sobie, że będę wcześniej się kładła, więc odpuściłam, tym bardziej, że dzisiaj chciałam być w formie, gdyż urządzałam planowany od początku wiosny piknik na powitanie lata (to właśnie przygotowania do tej imprezy tak mnie pochłonęły, że nie dałam rady siąść wcześniej do komputera). Szczegóły w następnym wpisie.

Letnie pozdrowienia :)

sobota, 21 czerwca 2025

Czerwiec na Wilczych Dołach (3)

Pierwszy letni spacer zapowiadał się na chłodny. Na termometrze o 6 rano było około 10 stopni, słońce jednak stanęło na wysokości zadania i błyskawicznie przegoniło poranną rześkość.

Letni kocyczek, zgodnie z zapowiedzią został zainaugurowany. W pudełku, jak na lato przystało, czereśnie i kawałek bochna orkiszowego. Zamiaru upieczenia focacci niestety nie udało się zrealizować. Może za tydzień...

Do Ciebie, o Panie, wznoszę moją duszę.

(...) i w Tobie tylko me nadzieje pokładam. (Ps 25,1.5c)

Również, jak na lato przystało, wszystko kwitnie na potęgę, tworząc malownicze gąszcze, które jednak w naturze wyglądają znacznie lepiej niż na zdjęciach.

W zbliżeniu kolejno: żmijowiec, rumian barwierski, rumianek pospolity i len.

Dziś oprócz flory udało mi się zdybać nadspodziewanie dużo fauny. 

Na następnym zdjęciu jest zając, trzeba tylko dobrze poszukać. To pewnie ten, którego spłoszyłam dwa tygodnie temu.

Dąb jak zawsze majestatyczny...

A tak wygląda dziś ta miedza na polu rzepaku.

Letnie pozdrowienia :)