niedziela, 23 marca 2025

Zielono mi czyli powitanie wiosny

Cotygodniowe sobotnie spacery poranne natchnęły mnie do zorganizowania zielonego przyjątka z okazji rozpoczęcia wiosny. W planach był piknik na Wilczych Dołach, toast za wiosnę i odrobina poezji. Zostały poczynione odpowiednie przygotowania. Podszyłam kawałek materiału w zieloną krateczkę, pozostałą po szyciu "porte-tarte" i powstał wiosenny obrusik.

Zakupiłam papierowe talerzyki w zielone kropki, plastikowe kubeczki wielokrotnego użytku oraz okrągłe pojemniczki z zielonymi wieczkami, a szklane butelki dostały nowe wiosenne wstążeczki.

Zrobiłam wiosenne zakładki wykorzystując zalegające w szafce papiery w zielonej tonacji.

Wybrałam kilka wiosennych wierszy, które znalazły się na ich drugiej stronie.

Wymyśliłam zielone menu piknikowe (tarta z brokułem i cukinią, pieczone klopsiki z kalarepą i koperkiem, zielony ogórek i dwa rodzaje jogurtowych dipów - ze szczypiorkiem i z rzeżuchą) oraz obiadowe dla części rodziny zostającej w domu (to samo plus zupa-krem z zielonego groszku i sałata z winogronami).

Wszystko było dopięte na ostatni guzik, tylko wiosna postanowiła zrobić psikusa i ukryła się za zasłoną deszczu. Mimo to razem z dwiema przyjaciółkami przespacerowałyśmy się z parasolami po Wilczych Dołach, wzniosłyśmy toast za wiosnę pietruszkowym smoothie, przeczytałyśmy po jednym wiosennym wierszu i wróciłyśmy na piknikowy obiad do domu. Zajęta rozmowami i wspólnym spędzaniem czasu zapomniałam o dokumentacji fotograficznej. Zdjęcia widoczne powyżej zrobiłam już po zakończeniu imprezki ;)

A te przecudne tulipany dostałam od jednej z zaproszonych dziewczyn.

Wiosna, choć chwilowo ukryta, miłościwie (mam nadzieję) nam panuje, a ja już obmyślam, jak wspólnie powitamy lato (jesteśmy już umówione).

Wiosenne pozdrowienia :)

sobota, 22 marca 2025

Marzec na Wilczych Dołach (4)

Pierwsza wg kalendarza wiosenna sobota jaśniała słońcem na bezchmurnym niebie, rozbrzmiewała ptasimi trelami i cieszyła oczy coraz liczniejszymi pąkami zieleni.

 

W planie było obejście polderu górną alejką i rozłożenie się ze śniadankiem na ławeczce blisko dębu (dziś ponownie na tle czystego błękitu).

Jako roślinkę chciałam sfotografować krzaczek forsycji, który wpadł mi w oko w zeszłym tygodniu. 

Liczyłam, że jakiś pączek już się rozwinie, ale widocznie nocne przymrozki skutecznie przyhamowały rozkwit.

Zanim jednak dotarłam do upatrzonej ławeczki, zmieniłam trasę i jednak przeszłam przez dno zbiornika, gdzie mój wzrok przyciągnęły "plamy" nocnego szronu, pozostałe w cieniu leżących na trawie głazów.

A wszystko za sprawą pewnej kaczki (a właściwie kaczora), który tkwił nieruchomo (tylko przez chwilę;) na środku jednego z oczek wodnych. Sfotografowałam go z daleka.

Potem trochę przybliżyłam.

Kolejne zbliżenie wyszło już nieostro, więc ruszyłam ścieżką w dół, ale niestety zanim dotarłam na brzeg stawku, kaczorek rozłożył skrzydła i odleciał. Pozostało mi tylko zrobić zdjęcie odbijających się w wodzie zabudowań Sikornika.

Potem już szybciutko do góry, by wydobyć z plecaka kakao, kołocz i Psalmy. Wczoraj udało mi się zarobić i upiec ciasto drożdżowe z posypką, pod którą sypnęłam trochę cynamonu. Tak wyrosło, że nie zmieściło się do zazwyczaj zabieranego pojemnika. Całe szczęście kilka dni temu zakupiłam okrągłe pudełeczko z wiosennie zielonym wieczkiem, które okazało się idealne. Zmieniłam również zimowy kocyczek służący jako obrusik do zdjęć na ten, o bardziej pasujących do pory roku kolorach.

Ty nas ocalisz, o Panie. (Ps 12,8a)

Siedziałam sobie w słoneczku, zastanawiałam się, kiedy opadną liście z tych drzewek, które ich jeszcze nie zrzuciły i zbierałam siły na kolejny tydzień.

Sobotnie pozdrowienia :)

sobota, 15 marca 2025

Marzec na Wilczych Dołach (3)

Szaro, zimno - zeszłotygodniowa wiosna gdzieś się zapodziała. Chmury szczelnie zasnuły niebo, a wiatr wzmagał jeszcze odczucie chłodu.

Po wczorajszym deszczu teren na dnie zbiornika był mocno podmokły, ledwo udało mi się przejść groblą na drugą stronę Wójtowianki, za to kamienie rozrzucone wzdłuż potoku wyglądały malowniczo zanurzone częściowo w wodzie.

Na drzewach widać już zawiązki pierwszych listków, tu i ówdzie pojawia się nawet trochę zieleni, ale na zdjęciach dziś zeszłoroczne kępy trzcin i pałek wodnych - bardziej komponowały mi się z wszechobecną szarością.

W kubku ponownie kakao, a w pudełku bułeczki z żurawiną (ostatnia porcyjka z tych upieczonych w styczniu i zachomikowanych w zamrażarce).

U Pana znalazłem schronienie. (Ps 11,1a)

Dąb na tle ołowianych chmur - nawet aparat nie doszukał się w nich błękitu.

Marcowe, sobotnie pozdrowienia :)



sobota, 8 marca 2025

Marzec na Wilczych Dołach (2)

Wiosna, prawdziwa wiosna! Bezchmurne niebo, słońce ogrzewające powietrze po nocnym przymrozku, bazie, ptasie trele.

Pierwsze gałązki z baziami zauważyłam zaraz przy wejściu. Rosły w cieniu, więc widać było na nich resztki nocnego szronu.

Po zejściu na dno zbiornika okazało się, że jest ich całe poletko.

Kilka zbliżeń pojedynczych okazów.

Zbliżenie makro.

I jeszcze olchowe sznureczki.

Słońce przeglądające się w Wójtowiance.

Drzewko z zeszłorocznymi, suchymi liśćmi (z daleka trudno było rozpoznać jakie).

W pudełeczku oprócz ziołowej bułeczki wydobytej z zamrażarki wiosenny ogóreczek (skusiłam się w sklepie, bo podobno już nasz polski) i rzodkiewkowe kiełki.

(...) nie zapominaj o tych, co gną się pod ciężarem. (Ps 10,12b)

No i wreszcie dąb na tle czystego błękitu.

A po śniadaniu podjechałam do ogrodnictwa i kupiłam pierwsze bratki i stokrotki.



Sobotnie, marcowe pozdrowienia :)