Powoli zbliżam się do końca haftu. Jeszcze brakuje dwóch różanych pączków szkicu i konturów. Jest szansa, by do marca rozkwitły, ale wolę nic nie obiecywać, bo różnie może być.
Dziś poetycka róża króciutka:
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska
Róża
W tym parku pobladłym bez śmiechów
i gości
przy róży rozkwitłej stoję.
Otośmy jedynymi świadkami
piękności
ja jej a ona mojej
(1927)
Różane pozdrowienia :)
Oj coś mi się zdaję, że mamy podobne tęsknoty, obie kochamy róże i obie myślimy o nich. Twój haft jest zachwycający bardzo bym chciała go kiedyś wyszyc:)
OdpowiedzUsuńPrzepiękny jest ten haft.
OdpowiedzUsuńPodziwiam cierpliwość i wytrwałość - nie umiem sobie wyobrazić siebie z taką pracą (tym bardziej podziwiam).
I zdjęcia tak ładnie zakomponowane!
Przepiękne ❤🌹
OdpowiedzUsuńPrzepiękny haft. Pozdrawiam:)
OdpowiedzUsuń