"Cacko" Emilii Kiereś pojawiło się u mnie w połowie listopada. Czytałam sobie powolutku wieczorami przed snem, zachwycałam się, a po skończeniu... zaczęłam czytać od początku, bo żal było mi się rozstawać z uroczą, srebrną ozdóbką. Opowieść jest piękna, mądra, pełna staroświeckiego wdzięku. Tę staroświeckość (w najlepszym tego słowa znaczeniu) widać szczególnie na prześlicznych, jak sama Autorka określa, andersenowskich ilustracjach.
Wszystko to sprawiło, że książka zdobyła pierwsze miejsce w plebiscycie "Najlepsza książka na zimę" w kategorii dla najmłodszych czytelników.
Dziękując Autorce mailowo za przesyłkę, obiecałam się odezwać po lekturze listownie (miło od czasu do czasu napisać i dostać tradycyjny, papierowy list :). Do koperty oprócz wrażeń spisanych na kartce włożyłam srebrne cacko z papieru, ozdobione haftem matematycznym, koroneczką i gwiazdką.
Daleko mu oczywiście do książkowej srebrzystej kuli z cienkiego, dmuchanego szkła, ale zdarza mu się odbijać światło i na pewno jest w nim wiele życzliwości i serca.
Zachęcam do zapoznania się z pięknym "Cackiem", szczególnie teraz, w tym świąteczno-noworocznym okresie.
Pozdrowienia w okresie Oktawy Bożego Narodzenia:)
Piękną niespodziankę przygotowałaś Olu. Tytuł książki zapisałam na później. Pozdrawiam cieplutko.
OdpowiedzUsuńŻyczę miłej lektury i równie cieplutko pozdrawiam :)
UsuńEch, już tyle czasu zbieram się by zamówić...
OdpowiedzUsuńDużo ludzi wydają książek, reklamują i nawet są zgrabne. Ale od czasu do czasu trafia się na takie, o których człowiek mówi, że to, to jest literatura :)
A Twoje cacko na pewno sprawiło radość.
Do książek Emilii mam duży sentyment i uważam, że mają w sobie to coś :)
Usuń