Zapowiadane słońce nie dało rady przebić się przez dzisiejsze poranne mgły. Było szaro, wilgotno i mimo prawie połowy grudnia, bardzo listopadowo.
Aparat nie dodał nawet odrobiny błękitu w tle za dębem.
Od tej szarości odbijały się resztki zieleni, tu i ówdzie pożółkłej.
W zeszłym tygodniu tarnina udawała borówkę, a dziś coś, co przypomina agrest. Aplikacja twierdzi, że to niejaki bnin.
Końcówki płatków przekwitniętych chabrów dodają trochę koloru.
A tu kwiatek, który chyba nie zdążył rozkwitnąć.
Poza tym szarość.
W pudełku bułka rustykalna, daktyle, garstka orzeszków i upieczona w czwartek, ale jeszcze nie pomalowana piernikowa gwiazdka.
A gdy będziesz w ucisku, wezwij Mnie na pomoc. (Ps 50,15a)
Gdy zaczęłam się zbierać w drogę powrotną, mgła trochę odpuściła.
Grudniowe pozdrowienia :)


















































