Jeszcze
szaro-buro-ponuro. Jeszcze na grządkach resztki zeszłorocznych liści.
Jeszcze trawa żółtawa, ale już tu i ówdzie widać przebijającą się
wiosnę.
Niektóre krokusy dopiero wychylają się z ziemi.
Niektóre mają już spore pąki.
A niektóre zakwitły.
Jest ich nawet całkiem sporo.
Wystawiają buzie do słońca. Łapią każdy jego promień.
Czasem potrafią zakwitnąć nawet na obrusie, w towarzystwie przebiśniegów.
Ten obrusik powstawał dość długo, etapami. Najpierw spodobał mi się wzór w Annie nr 2/2006. Potem szukałam odpowiedniego materiału. W oryginale był żółty, ale mój jest bardziej łososiowy (choć może nie widać tego na zdjęciu). Dość długo trwało haftowanie poszczególnych części i wreszcie gotowe części długo czekały na zszycie. Jedwabna lamówka nie zawsze chce się równo układać przy szyciu, ale nie bądźmy drobiazgowi. Wreszcie jakieś dwa lata temu obrusik doczekał się ukończenia i wiosną cieszy oczy. A skoro cieszy moje, to czemu nie ma ucieszyć Waszych.
Wiosenne pozdrowienia z Błękitnego Zamku.:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wizytę i za miłe słówko :)