Dzierga się, haftuje się, szuka się desperacko chwil na robótkowanie, choć ostatnio jest to coraz trudniejsze. W słoiczku przybyło trochę szarości z ametystem, trochę różu i zieleni, na nowo pojawił się kocykowy błękit i całkiem sporo, jak na październik, kocykowej zieleni.
Po czteromiesięcznej przerwie kocyk wrócił do wnętrza i pojawił się problem, gdzie ma pozować do zdjęć. Tapczanu już nie wystarcza, przeniósł się więc na podłogę.
Żeby pokazać go trochę z innej perspektywy trzeba było wskoczyć na wyżej wspomniany tapczan.
Dzisiejsza aranżacja skomponowana na szybko z tego, co pod ręką. Bukiet zeszłorocznych zasuszonych hortensji, niezawodne malinówki i kilka lampioników, gdyż zaczyna się okres deficytu światła.
Pozdrawiam z październikowym nowiem :)
Kocyk imponujący. A malinówki jakie piękne!
OdpowiedzUsuńNo, trochę go przybyło...
UsuńPiękny przepiękny ♡ i pogoda mu służy:)
OdpowiedzUsuńkolorystycznie służy :)
UsuńSzykuje się coraz więcej błękitu :)
UsuńOstatnie zdjęcie zrobisz uwieszona u sufitu :D
OdpowiedzUsuńNa to wygląda ;)
UsuńBardzo ładny słoiczek, a kocyk kiedyś zaczełam i lezy.. Twój mi sie podoba :)
OdpowiedzUsuńDziękuję w imieniu słoiczka ;) Mojego kocyka systematycznie przybywa i muszę przyznać, że jestem z tego dumna ;)
Usuń