Ostatni nów w tym roku, ostatnia odsłona TUSAL-owego słoiczka. Jest wypełniony po brzegi, resztki "puchatej" włóczki, z której powstał królik Dominik ledwo się zmieściły. Na samym wierzchu oprócz jasnego i ciemnego błękitu całkiem sporo turkusu. Właściwie powinnam się już przyzwyczaić do ciepłych grudniowych temperatur, ale 15 stopni 20 grudnia jednak mnie zaskoczyło.
Kocykowi brakuje jeszcze czterech kwadracików i obramowania. Planuję go dokładniej obfotografować, jak już będzie całkiem gotowy.
Trudno było równomiernie oświetlić kocyk, więc kwadraciki leżące bliżej wydają się jaśniejsze. Różnica w kolorze jest (jak już wspominałam, dokupione motki mają troszkę inny odcień), ale nie aż tak duża.
Święta powoli mijają, cieszę się bożonarodzeniowymi dekoracjami w domu, tym bardziej, że dość trudno szło mi w tym roku ich przygotowywanie. Były chwile, że chciałam zrezygnować, udało się jednak. Kolejny dowód, że nie można się poddawać.
I na koniec mała podróż przez dwanaście miesięcy z TUSAL-owym słoiczkiem.
Pozdrawiam z grudniowym nowiem :)
Piękne podsumowanie :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Lubię takie podróże przez 12 miesięcy :)
UsuńJakie ładne podsumowanie.
OdpowiedzUsuńNo i kocyk super ;)
Jeszcze troszkę i będzie cały :)
Usuńno pięknie! tylko cztery kwadraciki, chociaż obramowanie też chwilkę zajmie. Piękna praca!
OdpowiedzUsuńPewnie zajmie, ale meta tuż, tuż.
Usuń