W październiku powstały dwie bliźniacze kartki. W oryginale kwiatki przypominające marcinki były żółto-pomarańczowe.
Postanowiłam nadać im bardziej marcinkowy kolor.
Towarzyszą im moje własne ogrodowe astry angielskie (fachowa nazwa dla marcinków), których w tym roku było bardzo mało. Do zdjęcia ścięłam wszystkie.
Werter więdnie z tęsknoty za Lottą.
Śliczne karteczki, a wiewiórka z "Tajemniczego ogrodu" wręcz mnie rozczuliła.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie
Śliczne są te hafty. Mam wielki sentyment do marcinków. Ale na razie cieszę się, że na nowo kwitną mi na balkonie drobne chryzantemki, białe i buraczkowe. Był jeszcze trzeci kolor, taki bardziej marcinkowy właśnie, ale na razie go nie widać...
OdpowiedzUsuńAle szaleństwo barw, ale taka jest jesień przynajmniej jej pierwsza część. Pięknie sie prezentuje ten fiolet z pomarańczą, śliczny haft astrow.
OdpowiedzUsuń