Ananas berżenicki luty 2015 |
...zaś tydzień później po prostu oniemiałam wróciwszy z pracy. W przedsionku zastałam podłużny karton wysokości około półtora metra, ale na szczęście dość lekki. Na szczęście, bo Mama mogła bez problemu odebrać tę nietypowych rozmiarów przesyłkę.
Po jej otwarciu oczom moim ukazała się... sadzonka drzewka. Na dnie paczki była książka pt. "Pani na Berżenikach" oraz przemiły liścik z jabłuszkiem na kopercie. Z listu wynikało, że drzewko to jabłonka odmiany ananas berżenicki, który tak oto jest opisany we wspomnianej książce:
"Po odzyskaniu niepodległości [profesor Adam Hrebnicki] wrócił do ojczyzny. Miał dość wykładów i naukowych rozważań, chciał urzeczywistnić swoje marzenia i wykorzystać doświadczenia. Na 25 hektarach ziemi, które dostała żona, zbudował domek i założył sad pomologiczny z tysiącami odmian drzew owocowych. Sadzał te ukochane drzewa między świerkami, modrzewiami i drzewami liściastymi. Chciał je pomieszać – jak Pan Bóg w raju – i dlatego nazwał swój folwark Rajem. Był to prawdziwy raj stworzony przez nauczyciela , człowieka o wielkiej wiedzy, dobroci, kulturze i szlachetności.
Najsłynniejszym gatunkiem wyhodowanym przez niego był ananas berżenicki, który widnieje w atlasach jabłek na całym świecie. Pewnego razu wybrał się do klasztoru Bernardynów pod Wilnem, ze słynną szkółką jabłoni. Gdy przywiózł do Raju szczepy, zauważył, że jeden miał napisane na tabliczce „Bóg zapłać” zamiast łacińskiej nazwy gatunku. Spytał więc braci, co to za gatunek, ale żaden nie umiał wyjaśnić, skąd się wziął ten napis. I właśnie z tego nieznanego szczepu wyhodował ananasa berżenickiego. Jabłko smakowało jak ananas, było ogromne, dorodne i soczyste. Skórka gładka, błyszcząca, ze słabym rozmytym pomarańczowoczerwonym rumieńcem. Niestety, nie bardzo dobrze się przechowywało i najlepiej smakowało prosto z drzewa pod koniec sierpnia albo na początku września. Było bardzo kruche i łatwo można było je rozłupać palcami, a wówczas rozchodziła się oszałamiający egzotyczny zapach. Drzewo owocowało dopiero po dziesięciu latach.
Ilekroć Marszałek przyjeżdżał do Wilna, posyłaliśmy mu skrzynkę ananasa, a nieraz zawoziliśmy i do Belwederu. Na ogólnopolskiej wystawie Warszawskiego Towarzystwa Ogrodniczego w 1934, ananas berżenicki zdobył złoty medal."
Najsłynniejszym gatunkiem wyhodowanym przez niego był ananas berżenicki, który widnieje w atlasach jabłek na całym świecie. Pewnego razu wybrał się do klasztoru Bernardynów pod Wilnem, ze słynną szkółką jabłoni. Gdy przywiózł do Raju szczepy, zauważył, że jeden miał napisane na tabliczce „Bóg zapłać” zamiast łacińskiej nazwy gatunku. Spytał więc braci, co to za gatunek, ale żaden nie umiał wyjaśnić, skąd się wziął ten napis. I właśnie z tego nieznanego szczepu wyhodował ananasa berżenickiego. Jabłko smakowało jak ananas, było ogromne, dorodne i soczyste. Skórka gładka, błyszcząca, ze słabym rozmytym pomarańczowoczerwonym rumieńcem. Niestety, nie bardzo dobrze się przechowywało i najlepiej smakowało prosto z drzewa pod koniec sierpnia albo na początku września. Było bardzo kruche i łatwo można było je rozłupać palcami, a wówczas rozchodziła się oszałamiający egzotyczny zapach. Drzewo owocowało dopiero po dziesięciu latach.
Ilekroć Marszałek przyjeżdżał do Wilna, posyłaliśmy mu skrzynkę ananasa, a nieraz zawoziliśmy i do Belwederu. Na ogólnopolskiej wystawie Warszawskiego Towarzystwa Ogrodniczego w 1934, ananas berżenicki zdobył złoty medal."
Wojciech Wiśniewski "Pani na Berżenikach"
No, takiej niespodzianki to się zupełnie nie spodziewałam! Drzeweczko powędrowało do wiadra, by mogło w spokoju rozprostować korzonki po podróży, a ja po wyrażeniu wdzięczności Ofiarodawczyni zaczęłam zastanawiać się, gdzie posadzić ten drogocenny skarb.
***
Wiosna coraz bliżej. Z ziemi wychodzą przebiśniegi, krokusy, śnieżyce, widać już czubki tulipanów, hiacyntów. Drzewa powoli przygotowują się do wypuszczenia pąków. Cud odradzania się po zimie.
Malinówka luty 2015 |
I na koniec jeszcze zagadka, tym razem z kategorii "jabłko w poezji".
Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek,
A na tym stoliczku pleciony koszyczek,
W koszyczku jabłuszko, w jabłuszku robaczek,
A na tym robaczku zielony kubraczek.
Powiada robaczek: "I dziadek, i babka,
I ojciec, i matka jadali wciąż jabłka,
A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta!
Mam chęć na befsztyczek!" I poszedł do miasta.
Szedł tydzień, a jednak nie zmienił zamiaru,
Gdy znalazł się w mieście, poleciał do baru.
Są w barach - wiadomo - zwyczaje utarte:
Podchodzi doń kelner, podaje mu kartę,
A w karcie - okropność! - przyznacie to sami:
Jest zupa jabłkowa i knedle z jabłkami,
Duszone są jabłka, pieczone są jabłka
I z jabłek szarlotka, i kompot, i babka!
No, widzisz, robaczku! I gdzie twój befsztyczek?
Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek.
Co prawda poprzednia zagadka nie została rozwiązana, ale może tym razem ktoś tu zaglądnie i napisze w komentarzu, kto jest autorem tego wiersza. Upominek czeka.
A na tym stoliczku pleciony koszyczek,
W koszyczku jabłuszko, w jabłuszku robaczek,
A na tym robaczku zielony kubraczek.
Powiada robaczek: "I dziadek, i babka,
I ojciec, i matka jadali wciąż jabłka,
A ja już nie mogę! Już dosyć! Już basta!
Mam chęć na befsztyczek!" I poszedł do miasta.
Szedł tydzień, a jednak nie zmienił zamiaru,
Gdy znalazł się w mieście, poleciał do baru.
Są w barach - wiadomo - zwyczaje utarte:
Podchodzi doń kelner, podaje mu kartę,
A w karcie - okropność! - przyznacie to sami:
Jest zupa jabłkowa i knedle z jabłkami,
Duszone są jabłka, pieczone są jabłka
I z jabłek szarlotka, i kompot, i babka!
No, widzisz, robaczku! I gdzie twój befsztyczek?
Entliczek-pentliczek, czerwony stoliczek.
Co prawda poprzednia zagadka nie została rozwiązana, ale może tym razem ktoś tu zaglądnie i napisze w komentarzu, kto jest autorem tego wiersza. Upominek czeka.
Jan Brzechwa napisał :).
OdpowiedzUsuńPiękny prezent i ... jak dobrze, ze wiosna juz za progiem! Czuję się, jakbym i ja rozprostowywała korzenie :)))>
Jasne, że Jan Brzechwa. Brawooo! Jako się rzekło, mały upominek czeka. Bardzo proszę o podanie adresu, na jaki można go przesłać. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń