Jak już pisałam, szydełko poszło chwilowo w odstawkę (spokojnie, kocyka przybywa), a ja codziennie staram się wyhaftować przynajmniej kilka "różanych krzyżyków. Finał blisko, resztki muliny trafiają do słoiczka, mieszają się z kocykowym turkusem i coraz częściej błękitem. Trzeba je nawet ugniatać, żeby się mieściły.
Kocykowi brakuje jeszcze dwa i pół rzędu kwadratów (to znaczy, że za pięć tygodni Sylwester). Coraz trudniej zmieścić go w kadrze. Co to będzie za miesiąc?
Adwent tuż, tuż. Wieniec i świece kupione, przemyśliwam, jak ostatecznie połączyć te dwa elementy w spójną całość. Mam jeszcze kilka dni...
Pozdrawiam z listopadowym nowiem :)
Aaaa, jeszcze wieniec trzeba zrobić. Za dużo zwaliło się na ten tydzień stanowczo...
OdpowiedzUsuńZawsze możesz powiesić kocyk na ścianie i tak fotografować :D. Imponujący jest.
To jest myśl! U mnie też się za dużo zwaliło na ten tydzień. Nie wyrabiam...
Usuńjaki cudowny i już taki duży<3
OdpowiedzUsuńRośnie, rośnie...
Usuńpiękny kocyk :) A wieniec wygląda na prawie gotowy, ja bym te świeczki w środku zostawiła i dołożyła jakieś szyszki na wianku i już. Wyznaję zasadę, że co za dużo, to nie zdrowo :)
OdpowiedzUsuńJa też jestem za prostotą :)
UsuńBardzo ciekawie napisane. Fajny artykuł.
OdpowiedzUsuńJa również całkiem niedawno kupiłam kilka nowych akcesoriów i tkanin od https://dekoma.eu/pl/ więc czeka mnie pracowity grudzień. Zresztą ja bardzo lubię pracować z dobrymi materiałami więc jestem pewna, że akurat te tkaniny takie dojdą.
OdpowiedzUsuń