Resztki kataru i iście listopadowa aura (mokro, zimno, szaro-buro-ponuro) sprawiły, że nie poszłam dziś na spacer. Zamiast tego ścięłam w ogrodzie kilka gałązek cisu, wyjęłam z zeszłotygodniowego bukietu gałązki z owockami dzikiej róży i postawiłam obok dekoracji adwentowej.
Świeczki z zeszłego roku, jabłuszka nawiązujące do malowanej malinówki i ukochana lektura adwentowa.
Klasyczny wieniec też jest.
Przeglądnęłam adwentowe wpisy na blogu i okazało się, że brakuje zdjęć zeszłorocznego wieńca. Nie znaczy to, że go nie było. No cóż, to nie był łatwy czas. Dobrze, że minął i oby nie wrócił.
Adwentowe pozdrowienia :)
PS A tak się prezentują wszystkie listopadowe bukiety.
Ślicznie. I bardzo adwentowo.
OdpowiedzUsuńTak klasycznie adwentowo :)
OdpowiedzUsuń