Śnieg prószący w nocy pokrył Wilcze Doły tylko cieniutką warstewką, ale i tak było zimowo.
Słońce tym razem nie przebiło się przez chmury, zabarwiło je za to lekko na różowo.
Z chwili na chwilę widać było więcej błękitu, ale szarość jednak dominowała.
Na tle szaro-błękitnego nieba wyraziście rysowały się czarne pnie i gałęzie.
Dąb dziś w dwóch ujęciach - ze stałego miejsca i z trochę innej perspektywy.
Spod śniegu wychylała się między innymi taka krzewinka.
Zdjęcie roślinki w zbliżeniu jakoś nie chciało się udać.
Ponieważ uchowała się resztka niedzielnego keksa, zabłąkane pierniki, postanowiłam zachomikować na przyszły tydzień.
"Służcie Panu z bojaźnią, (...) szczęśliwi, którzy Mu ufają." (Ps 2, 11.12d)
Sobotnie pozdrowienia z Wilczych Dołów :)
Super zdjęcia.
OdpowiedzUsuńU nas przenikliwe zimno zniechęca do wystawiania nosa za próg.
Ja się bardzo ciepło ubieram. Nie pytaj, ile warstw mam na sobie ;)
UsuńPięknie. Podziwiam za "piknik" w takich okolicznościach, ja bym się chyba nie pokusiła. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTo taki mały pikniczek, przekąska właściwie, ale okoliczności przyrody sprawiają, że jest wyjątkowy :)
Usuń