Temperatura 5 stopni na plusie, wiatr, gęste chmury przepuszczające tylko blade promyki światła, resztki śniegu jeszcze bardziej smętne niż tydzień temu.
Styczeń na Wilczych Dołach kończy się pogodą raczej przedwiosenną niż zimową.
Początkowo wydawało się, że będzie ciekawie. Różowawa poświata na wschodzie pozwalała mieć nadzieję na interesujący spektakl.
Trochę ciekawych obłoków, a na ich tle cienkie gałązki.
Młode brzózki z kolei na tle starego dębu.
Dąb oczywiście bezlistny oprócz jednej gałęzi.
Po bliższym przyjrzeniu się okazało się, że gałąź jest odłamana, nie ma połączenia z centrum dowodzenia i nie dostała sygnału, że liście należy zrzucić.
Tańczącą na wietrze roślinkę ciężko było sfotografować, ale trochę się udało.
Wczoraj z kolei udało się namieszać i wstawić do piekarnika bułeczki z żurawiną. Kilka zamroziłam, więc będą na któryś spacer lutowy spacer.
O Panie, niech nam zajaśnieje oblicze Twoje! (Ps 4,7a)
Słońce w pełnej krasie pojawiło się dzisiaj już po moim powrocie do domu. W drodze powrotnej musiałam się zadowolić obserwacją szaro-błękitnych obłoków.
Dzięki za kolejną sobotę, proszę o następne ciocia Ada
OdpowiedzUsuńSą w planach! Przez cały tydzień czekam na to poranne wyjście :)
UsuńŁaaadnie. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńDzięęęki. Ja też :)
UsuńKlimatycznie. Te gołe drzewa wyglądają niezwykle na tle nieba. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTeż mi się niezwykle spodobały :)
Usuń