"Każdy chyba ma swój Błękitny Zamek - rzekła Cesia w zadumie - tylko każdy nazywa go inaczej."
Ten z książki LMM najpierw istniał tylko w marzeniach Joanny i znajdował się w Hiszpanii.
"Od kiedy pamiętała - duszą żyła zawsze w Błękitnym Zamku. Była jeszcze
małym skrzatem, gdy ją to opętało. Ilekroć zamykała powieki, mogła go
oglądać zupełnie wyraźnie. Oto był, najeżony basztami i wieżyczkami,
wznoszący się na szczycie urwistego wzgórza i owiany błękitną tajemniczą
mgłą na tle zaróżowionego nieba dalekiej czarodziejskiej krainy.
Wszystko, co było pięknego i cudownego na świecie, znajdowało się w tym
zamku. (...) Wspaniałe zabawy i uczty, jakie przeżywała po nocach w
wyobraźni, były dla Joanny jedynym urozmaiceniem, które dodawało jej sił
do znoszenia beznadziejnej nudy szarego monotonnego życia."
Ale potem Błękitny Zamek stał się rzeczywistością. Przybrał postać
drewnianej chatki na małej wysepce jeziora Mistawis. Joanna spędziła w
niej cudowny rok, a potem wracała każdego lata (choć to nie było już
opisane).
Co mnie tak urzekło w tej książce? Pewnie, jak to nastolatkę, bajkowa
historia miłosna wzbogacona dodatkowo uroczą scenerią. Historia Joanny i
Edwarda stała się moją ulubioną odskocznią od codzienności, moim
Błękitnym Zamkiem, do którego się chroniłam, gdy było mi źle. Do dziś
lubię do niej od czasu do czasu wracać.
Nie można żyć w wymyślonym świecie, ale można z niego czerpać siłę do mierzenia się z rzeczywistością. Książki nie raz pomogły mi przetrwać trudne chwile. Mój Błękitny Zamek to książki, muzyka, robótki, ogród, kuchnia - okruchy piękna, które dają wytchnienie i nastrajają pozytywnie do nie zawsze łatwej rzeczywistości.
Nie można żyć w wymyślonym świecie, ale można z niego czerpać siłę do mierzenia się z rzeczywistością. Książki nie raz pomogły mi przetrwać trudne chwile. Mój Błękitny Zamek to książki, muzyka, robótki, ogród, kuchnia - okruchy piękna, które dają wytchnienie i nastrajają pozytywnie do nie zawsze łatwej rzeczywistości.
A dla Was, co jest Błękitnym Zamkiem?
Moja ukochana Lucy Maud Montgomery. Wspaniały pomysł na nazwę bloga. Dawno nie czytałam tej książki.
OdpowiedzUsuńOch, ja też kocham "Błękitny zamek"! Mam tę książkę od dzieciństwa i regularnie do niej wracam. Choć w mojej wersji główna bohaterka ma na imię Valancy :)
OdpowiedzUsuń