niedziela, 16 sierpnia 2020

Etude à la rose (1)

Gdy skończyłam w zeszłym roku Jesienne róże, postanowiłam sobie, że sięgnę po następny wzór z tej serii, ale dopiero w kolejne wakacje. Postanowienia dotrzymałam. Na razie nie zdradzę, którą różę haftuję, choć niektórzy się pewnie domyślą.

Paleta kolorystyczna prezentuje się przepięknie, niestety zdjęcia nie oddają w pełni tego piękna. Jakiś czas temu przekonałam się do bobinek i zaczęłam przewijać moje zapasy muliny. W zestawie było praktyczne kółko, dzięki temu jest większy porządek z nitkami.

Nie mogłam się powstrzymać i wyszydełkowałam na szybko pasującą kolorystycznie poduszeczkę do igieł.

Tym razem haftuję na oryginalnym lnie prosto z Paryża. Przede mną cztery strony wzoru (ale dwie znowu niepełne).

Zaczynam jak zwykle od środka. Nie wiem, czy to profesjonalny sposób, ale dla mnie najwygodniejszy, nie muszę się zastanawiać, w jakiej odległości od brzegu zacząć.



No to start!

Niedzielne popołudnie minęło, za mną ponad setka krzyżyków. 

Mam zamiar na bieżąco pokazywać postępy, ale tym razem nie mam konkretnego terminu, do którego chcę skończyć. To będzie po prostu czysta przyjemność.

Różane pozdrowienia :)


5 komentarzy:

  1. To akurat ta, której nie wyszywałam :) Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  2. o, coś cudownego będzie. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak pięknie się zapowiada! A te wystudiowane zdjęcia tworzą fantastyczną u=ilustracjęi pięknie budują napięcie.

    Bobinki bardzo cenię i też przewijam na nie nici. Aczkolwiek trudno utrzymywać idealny porządek przy moim systemie pracy :( Mam zatem pudełka :D.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pudełka też zakupiłam. Na razie dwa i bardzo lubię je otwierać i cieszyć oko kolorami :)
      Miło mi, że podobają Ci się zdjęcia. Oświetlenie było kiepskie, bo słońce akurat było uprzejme zajść za chmury i nijak nie miało zamiaru wyjść. Trochę nadrobiłam filtrami ;)

      Usuń

Dziękuję za wizytę i za miłe słówko :)