sobota, 1 marca 2025

Marzec na Wilczych Dołach (1)

Marzec zaczął się iście "garncową" pogodą. Po nocy z przymrozkiem, który pozostawił po sobie szron na trawie i ławkach (nieprzemakalna podszewka kocyczka bardzo się przydałą;) kula wschodzącego słońca pojawiła się na błękitnym niebie. 

Pół godziny później na Wilczych Dołach zdążyła się jeszcze przejrzeć w jednym z oczek wodnych, ale potem coraz trudniej było jej się przedzierać przez gromadzące się szare chmury. 

Na zachodzie błękitu i białych obłoczków było nawet sporo, szarości jednak przybywało.

Słońce początkowo dzielnie walczyło, co dawało spektakularne efekty, w końcu musiało skapitulować, a z nieba zaczął prószyć drobny śnieżek pomieszany z kroplami deszczu.

Jako roślinka do zdjęć wytypowana została kępka zeszłorocznego krwawnika.

W drodze powrotnej jednak natknęłam się na żółte pączki podbiału - pierwsza wyraźna oznaka wiosny na Wilczych Dołach.

W pudełku "śniadaniowym" znalazł się dziś tradycyjny śląski kołocz z posypką. Do jego upieczenia zainspirował mnie Remigiusz Rączka, który raz w tygodniu gotuje, a właściwie "warzy" w Telewizji Katowice.

Dzięki Ci chcę składać całym sercem, Panie,
o wszystkich Twoich cudach opowiadać pragnę! (Ps 9,2)

Dąb już na tle zachmurzonego nieba (aparat dodał od siebie trochę błękitu).

Pozdrowienia w pierwszą marcową sobotę :)

2 komentarze:

  1. Piękne zdjęcia Olu, a kołocz wygląda bardzo apetycznie. Dobrych dni Olu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muszę przyznać, że wyszedł naprawdę smaczny. Tobie, Lenko, również dobrych chwil :)

      Usuń

Dziękuję za wizytę i za miłe słówko :)