Słońce jakby lekko przymglone, ale przyjemnie grzejące, rozbrzmiewające zewsząd ptasie trele, coraz więcej zieleni oraz pierwsze kwitnące krzewy i kwiaty. Wiosna na Wilczych Dołach rozgościła się na dobre.
Na błękitnym niebie trochę chmur.
Dąb jeszcze bezlistny, ale jestem pewna, że soki już krążą i przygotowują listki do wypuszczenia.
Już w zeszłą niedzielę, kiedy to w deszczu wznosiłyśmy z przyjaciółkami toast za wiosnę, zauważyłam roślinki o ciemnych liściach z pierwszym rozkwitniętym, fioletowym kwiatuszkiem i licznymi pączkami. Dziś większość z nich była już rozwinięta, a aplikacja do rozpoznawania roślin podpowiedziała mi, że to miodunka.
Aparat niestety przerobił fiolet na ciemny błękit, ale przynajmniej uchwycił szczegóły.
Lecz ja zaufałem Twemu miłosierdziu. (Ps 13,6a)
Strawą duchową (Psalm 13) i cielesną (zachomikowane w zamrażarce ciasteczka owsiane) raczyłam się spoglądając na takie oto drzewko.
I z innej perspektywy.
Delikatne gałązki ładnie rysowały się na tle błękitnego nieba.
Widać było już wyraźne pąki i kwiaty, dzięki którym aplikacja zidentyfikowała drzewko jako grab.
W drodze powrotnej, już blisko domu zachwycałam się całymi połaciami krokusów, żonkilków i cebulic. Jesienią trawnik ciągnący się wzdłuż zabytkowej lipowej alei został przekopany na całej długości, dzięki czemu możemy się teraz cieszyć istną feerią barw (aparat konsekwentnie pomija fiolety).
Wiosenne pozdrowienia u schyłku marca :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wizytę i za miłe słówko :)