Kiedy w sierpniu tego roku zebrałam i sfotografowałam ostatni bukiet "z łąk i pól", zaczęłam się zastanawiać, jak wykorzystać powstałe zdjęcia. Pomysł właściwie był już w momencie rozpoczęcia cyklu, musiał tylko dojrzeć. Ostatecznie skrystalizował się podczas pewnego listopadowego, niedzielnego spaceru. Zastanawiałam się wówczas, co mnie dobrego spotkało podczas minionego tygodnia (staram się to robić regularnie i wyłuskiwać z codzienności nawet najmniejsze okruchy dobra), myślałam o bliskich mi osobach, które akurat przeżywają trudniejszy okres w życiu i tak powstała koncepcja Kalendarza Dobrych Chwil. Jeszcze tego samego popołudnia znalazłam odpowiedni program do stworzenia terminarza i zaczęłam przenosić do niego zdjęcia. Potem była chwila przerwy i już myślałam, że w ferworze końca trymestru, rozpoczynającego się Adwentu i przygotowań świątecznych zarzucę pomysł. Na szczęście zmobilizowały mnie zbliżające się urodziny mojej bratanicy. Kalendarz jednak powstał.
Oczywiście mógł być bardziej dopracowany, można było pokusić się o dodanie jakichś mądrych, dobrych słów na każde dwa tygodnie, można było...
Jest jak jest, bo "coś, to nieskończenie więcej niż nic". Jest jeden, bardzo ważny dla mnie cytat.
Jest pięćdziesiąt zdjęć bukietów i bukiecików z łąk i pól (w tym dwóch gałązek sprzed domu, gdy wirusy nie pozwalały pójść gdzieś dalej).
Pozostałe 46 zdjęć można znaleźć pod etykietą "Z łąk i pól" |
Jest miejsce na kilka słów do osób, którym ten kalendarz chcę sprezentować.
Jest wreszcie silne postanowienie i motywacja, by przez cały rok każdego dnia zapisywać jakąś dobrą chwilę i wracać do tych zapisków, gdy będzie trudniej.
We wczorajszym zapisie (gdybym zaczęła notatki jeszcze w tym roku) znalazłoby się otrzymanie przesyłki od Ulubionej Autorki z uroczymi ptaszkami na choinkę. Wkomponowały się idealnie pomiędzy pierniczki, gwiazdki i rożki obfitości. Kręcąc się leciutko na nitkach cieszą moje oczy.
Kalendarz fotografowałam na tle tegorocznych świątecznych dekoracji witających wchodzących do domu.
***
Okazuje się, że właśnie redaguję 500. wpis na tym blogu. W styczniu minie 9 lat od momentu, gdy Błękitny Zamek otworzył podwoje w wirtualnej przestrzeni. Nie chcę robić jakichś wielkich podsumowań. Wiem jedno. Jestem bardzo wdzięczna tym kilku osobom, które tu zaglądają, komentują, mimo mojego czasami dłuższego milczenia. Dziękuję za Wasze ciepłe myśli i życzliwość:)
Wpisując się w tradycję blogowych rozdawajek chciałabym komuś z Was podarować jeden egzemplarz Kalendarza Dobrych Chwil. Dajcie do Sylwestra znać w komentarzach, czy chcielibyście zapisywać swoje dobre chwile w kalendarzu ze zdjęciami polnych i łąkowych bukietów. W Nowy Rok wylosuję jedną osobę, do której kalendarz wyślę.
Pozdrowienia u schyłku roku :)
PS Na jednym z blogów, na które regularnie zaglądam pojawił się wpis na ten sam temat. Rut pięknie pisze o docenianiu małych dobrych chwil i również proponuje ich zapisywanie. W pełni się z tym zgadzam i zachęcam do przeczytania tekstu Rut. To naprawdę działa :)
Ależ piękny pomysł z takim kalendarzem. I jaka mobilizacja do szukania i dostrzegania piękna.
OdpowiedzUsuńGratuluję pięćsetki. To kawał roboty i tyle dobra, którym się dzielisz (i za które dziękuję).
Uczciwie zastanawiam się czy mogę dołączyć do losowania. Bo to deklaracja, ze nie zmarnuję... Ale chyba tak, proszę dopisz mnie.
I mnie się podoba pomysł z tym nietypowym kalendarzu. Niech skrywa tylko piękne chwile. A choinka świąteczna oczarowała mnie swoją skromnością i prostotą, a zarazem - pięknem. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńGratuluję wspaniałej rocznicy i życzę kolejnych udanych lat w blogosferze oraz dużo weny. Znakomity pomysł z kalendarzem. Pozdrawiam milutko.
OdpowiedzUsuń