wtorek, 26 listopada 2024

Z czystej wełny

W zeszłym roku pod choinkę dostałam elegancki szalik z czystej wełny. Po przeglądzie całej mojej kolekcji czapek stwierdziłam, że żadna tak do końca do niego nie pasuje. Dokonałam więc przeglądu zapasu włóczek i znalazłam kilka motków również czystej wełny, które są pamiątką po mojej E. Zaczęłam od mitenek z tego wzoru

Poszło szybko, więc przeszłam do czapki

Zrobiłam kilka rzędów i utknęłam. Robiło się coraz cieplej, więc odłożyłam robótkę na bliżej nieokreśloną przyszłość. W październiku dostałam w prezencie kolejny szal, do którego mitenki i tworząca się czapka świetnie dopasowały się kolorystycznie. 

Wróciłam do robótki i tym razem udało mi się skończyć. 

Sporo zrobiłam 11 listopada, kiedy to planując dobrą chwilę do Kalendarza usiadłam w fotelu przy zapalonej świecy i podjadając rogala z białym makiem oraz popijając go herbatką, spokojnie sobie szydełkowałam. 

Ostatecznie do Kalendarza trafiła inna chwila, ale czapka na tym zyskała.

Sesję fotograficzną postanowiłam zrobić w plenerze, wykorzystując pierwszy tej jesieni śnieg, który zasypał Wilcze Doły. Gdy pojawiłam się tam w ostatnią listopadową sobotę przed 8 rano, niebo było szczelnie zasnute ołowianymi chmurami.

Niezrażona szarością położyłam czapkę i mitenki na stoliczku pokrytym warstwą śniegu i w tym momencie przez chmury zaczęło przedzierać się słońce.

Z chwili na chwilę widać było więcej błękitu.

Wracałam może nie w pełnym słońcu, ale jak na listopad to przy pięknej pogodzie.

Poranek wcale tego nie zapowiadał. Jak w życiu. Szara codzienność od czasu do czasu zostaje rozświetlona niespodziewanymi rozbłyskami światła.

Jesienno-zimowe pozdrowienia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę i za miłe słówko :)