Coś drgnęło. Co prawda o milimetr, ale zawsze to coś. Tak było w marcu i wcześniej w lutym:
Tak jest dzisiaj:
Bystre oko dostrzeże nie tylko troszeczkę inną perspektywę ujęcia i inne ułożenie drutów, ale także maleńki postęp w chabrowym bolerku. Sprułam do końca bordiurę na dole i zmieniłam potrójne słupki na podwójne oraz zmniejszyłam ilość oczek łańcuszka. Może teraz będzie się lepiej układać.
Myślałam nawet, że uda się skończyć, bo naprawdę zostało niewiele, ale plany sobie, a życie sobie.
Nic to, będzie lepiej, no nie?
Pozdrawiam w ostatnim dniu kwietnia :)
Oleńko, na pewno będzie lepiej... 3maj się
OdpowiedzUsuńTak jest, tego się 3mam :)
UsuńMusi być lepiej.
OdpowiedzUsuńA każdy krok do przodu cieszy, prawda?
Moc serdeczności!
Bardzo, nawet ten najmniejszy (bolerko skończone, muszę tylko sfotografować :)
UsuńNawet malutkie kroczki prowadzą do celu. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńBeautiful
OdpowiedzUsuńOd miesiąca szydełka w ręku nie miałam...U mnie brak szans nawet na najmniejsze do przodu kroczki:)
OdpowiedzUsuńMój czas bez szydełka i igły w ręku też trwał mniej więcej miesiąc. Wróci szansa na małe, a potem coraz większe kroczki do przodu. Mocno w to wierzę. Ściskam :)
Usuń