niedziela, 9 listopada 2025

Dyniowy zawrót głowy, czyli półmetek jesieni

Umawiając się w czerwcu na jesienne spotkanie nie sprawdziłyśmy dokładnie swoich kalendarzy. Gdy pod koniec sierpnia próbowałyśmy ustalić konkretną datę powitania jesieni, okazało się, że bardzo trudno znaleźć odpowiadający wszystkim termin. Kilka razy już się wydawało, że go mamy, ale nagle wyskakiwały zapomniane lub pojawiające się na bieżąco zobowiązania. Pierwszym pasującym wszystkim dniem okazał się 9 listopada. Na witanie jesieni było zdecydowanie za późno, ale na świętowanie jej półmetka w sam raz. Tym razem kolorystyka narzuciła się sama wraz z królową jesiennych potraw czyli dynią.

Pomarańczowe kubeczki, talerzyki i serwetki z darami jesieni zakupiłam jeszcze pod koniec wakacji planując kolejny piknik na Wilczych Dołach. W listopadzie jest już trochę za chłodno na biesiadowanie pod chmurką, tak więc ograniczyłyśmy się do spaceru i toastu za jesień, który wzniosłyśmy kompotem dyniowym, po czym wróciłyśmy na obiad do domu.

Co znalazło się na jesiennym stole? 

Grzanki z pastą z dyni i wędzonym twarogiem na przystawkę popijane domowym rosołkiem (miała być zupa dyniowa, ale tą z nas, która miała ją przygotować dopadł jakiś wirus i w ostatniej chwili musiała zrezygnować z uczestnictwa w imprezie). 

Tarta z dynią wg mojego wypróbowanego przepisu.

Do tego pulpeciki z indyka, dodałam do nich trochę dyniowego puree.

I sałata z... nie, nie z dynią, tylko z pomarańczą, by pozostać w dominującej kolorystyce.

Na deser babeczki dyniowe.

Oraz ciasteczka owsiane z dynią.


Były też inne słodkości, gdyż jedna z nas za dwa dni świętuje urodziny. Obdarowałyśmy ją zestawem "Jesienny wieczór".

Nie mogło się obyć bez małych pamiątek jesiennego spotkania. Tym razem była to mini-książeczka z przepisami na dania dyniowe i zakładkami z zabutelkowanym latem (kwiatki zebrane podczas letnich spacerów, zasuszone i włożone do "buteleczek" i "słoiczków" z folii samoprzylepnej).

Zimowe spotkanie zostało ustalone na 11 stycznia. Mam nadzieję, że nic nikomu nie wyskoczy, a pogoda pozwoli na zimowy spacer.

Jesienne pozdrowienia :)

PS Dziś powinnam zaprezentować postępy w haftowaniu książęcej róży (przybyło nawet całkiem sporo, jak na moje aktualne tempo robótkowania), książę musiał jednak ustąpić jesiennemu przyjątku. Pokażę różane krzyżyki w połowie tygodnia.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę i za miłe słówko :)