sobota, 6 grudnia 2025

Grudzień na Wilczych Dołach (1)

Wychodząc parę minut po siódmej z domu nie nastawiałam się na żadne atrakcje widokowe. Jednolita warstwa chmur, podobna do tej sprzed tygodnia nie napawała optymizmem. W prognozach były nawet przelotne opady. Jakież było moje zdziwienie, gdy około wpół do ósmej, zbliżając się do Wilczych Dołów zauważyłam na niebie pierwsze różowe przebłyski.

Było ich coraz więcej, a zabudowania Sikornika, przesłonięte przez mgłę wyglądały jak nierzeczywiste.

Dąb sfotografowany dziś najpierw z przeciwnej strony niż zwykle.

A tu już tradycyjne ujęcie.

Podążając w stronę wiaty próbowałam zrobić zdjęcia różnym owockom, które pozostały jeszcze na krzakach. Głogowych kulek dość sporo.

Czarne kulki ligustru.

I śliwa tarnina do złudzenia przypominająca borówkę amerykańską.

Ostatnie zielonkawe listki jakichś drzewek owocowych (nawet aplikacja się waha, jak je zaklasyfikować).

Dotarłam do wiaty, zaczęłam wyciągać prowiant i dobrze, że podniosłam głowę, bo właśnie w tym momencie słońce postanowiło wyściubić nos zza chmur. Tym razem aparat, który zwykle dodaje kolorów, nie radził sobie z mgłą i przytłumił słoneczne światło.

W pudełku dziś bułka bawarska, kilka daktyli i mały pasażer na gapę ;) Portret Potępionych z tego samego Graduału, co tydzień temu.

A moją duszę Bóg wykupi z grobu i raczy mnie przyjąć do siebie. (Ps 49,16)

I jeszcze zabłąkana campanulla.

I kilka różowych kuleczek śnieguliczki koralowej

Mikołajowe pozdrowienia :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Dziękuję za wizytę i za miłe słówko :)