Mam nadzieję, że znajdzie się go trochę w pewnym zakątku Europy, do którego wybieramy się ze Znajomymi na narty. Na szybko powstała czapka z włóczki Himalaya Combo, która czekała na swoją kolej od początku grudnia. 
Z jednego motka zrobiłam czapkę dla Bratanka, a drugi był przeznaczony na nakrycie głowy dla mnie. Problem z tą włóczką polegał na tym, że przesadziłam trochę z grubością. Na szczęście Combo splecione jest z trzech nitek i wpadłam na pomysł, żeby je rozdzielić. Trochę się namęczyłam, ale opłaciło się. Czapka jest miękka, lekka i ciepła (już przetestowałam). Przy okazji odkryłam słupki patentowe, z których zrobiłam ściągacz. Wzorowałam się na czapce dziecięcej stąd. Trochę zmodyfikowałam ilość oczek i leży jak ulał.
Po zrobieniu obydwu czapek zostały resztki włóczki, w szufladzie poniewierały się jeszcze jakieś kawałki stare jak świat - w sam raz, żeby przerobić je na "zamotkę". Szydełko numer 7 w dłoń, słupków szybko przybywa i jest .
  | 
| Zamotka niezamotana | 
 
  | 
| Zamotka lekko zamotana | 
 
  | 
| Zamotka zamotana na całego w towarzystwie czapki | 
Tak więc jadę szusować. Trzymajcie kciuki, żeby pogoda dopisała. 
Narciarskie pozdrowienia :)
 
Na szczytach gór!
OdpowiedzUsuńMiłego i szczęśliwego szusowania - baw się dobrze - bezpiecznego powrotu :)
Rzeczywiście był na szczytach gór :) Dobrze się szusowało :)
Usuń