Z domu wyszłam dziś przed świtem licząc na spektakularny wschód słońca.
Trochę się zawiodłam, bo prognozy zapowiadające bezchmurne niebo niestety się nie sprawdziły, jednak chmurki podświetlone na różowo i fioletowo wyglądały bardzo malowniczo.
Do tego przebijający się tu i ówdzie błękit.
Po sierpniowym koszeniu rośliny na zboczach zbiornika pięknie odrosły i większość ponownie zakwitła. Wśród nich na przykład mlecz polny (nie mylić z mniszkiem ;).
A także, niefotografowana dotychczas, wilżyna ciernista.
Wczorajsze plany upieczenia tarty z dynią, dopasowanej kolorystycznie do jesiennego kocyczka spełzły na niczym (udało się dziś na obiad), więc w pudełku wylądowała malinówka, śliwka, bułeczka i rogalik.
Wysłuchaj modlitwy mojej, o Panie,
nakłoń swe ucho ku moim westchnieniom. (Ps 39,13ab)
Na dębie pojawiły się pierwsze delikatnie żółknące liście.
Ostatnie wrześniowe pozdrowienia :)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Dziękuję za wizytę i za miłe słówko :)