sobota, 27 września 2025

Wrzesień na Wilczych Dołach (4)

Z domu wyszłam dziś przed świtem licząc na spektakularny wschód słońca.

Trochę się zawiodłam, bo prognozy zapowiadające bezchmurne niebo niestety się nie sprawdziły, jednak chmurki podświetlone na różowo i fioletowo wyglądały bardzo malowniczo.

Do tego przebijający się tu i ówdzie błękit.

Po sierpniowym koszeniu rośliny na zboczach zbiornika pięknie odrosły i większość ponownie zakwitła. Wśród nich na przykład mlecz polny (nie mylić z mniszkiem ;).

A także, niefotografowana dotychczas, wilżyna ciernista.

Wczorajsze plany upieczenia tarty z dynią, dopasowanej kolorystycznie do jesiennego kocyczka spełzły na niczym (udało się dziś na obiad), więc w pudełku wylądowała malinówka, śliwka, bułeczka i rogalik.

Wysłuchaj modlitwy mojej, o Panie, 

nakłoń swe ucho ku moim westchnieniom. (Ps 39,13ab)

Na dębie pojawiły się pierwsze delikatnie żółknące liście.

Ostatnie wrześniowe pozdrowienia :)

wtorek, 23 września 2025

Jesień do kompletu

Jesienny akcent podczas ostatniego letniego spaceru porannego to róg jesiennego kocyko-obrusika.

W całej okazałości prezentuje się tak:


Skoro był kocyko-obrusik zimowy, element zimowego zestawu spacerowego, potem wiosenna kocyko-torebka, wreszcie kocyczek letni, nie mogło zabraknąć do kompletu kocyka jesiennego. 

Jesienną szarość w dwóch odcieniach przełamują barwy jesiennych liści rzucone nieregularnie na tę szarość. Wzór identyczny jak w kocyku temperaturowym, tylko rozmiar znacznie mniejszy.

Całą czwórka otacza czerwieniejący się rozchodnik kaukaski i przypomina o cyklicznym powrocie kolejnych pór roku. 

Żegnamy lato, witamy jesień, którą w miniony weekend zaprosiłam do domu i ogrodu. Zasuszony bukiet, jeszcze z okazji urodzin, dostałam od koleżanki, która nie mogła być na imprezie głównej, umówiłyśmy się jednak na spóźnioną kawę w ostatni piątek lata.

W przedsionku oprócz dyni hokkaido, dynia świecąca.

Przed domem wrzosy.

Na altance wrzosy.

A w altance jesienne śliwki, gruszka i winogrona.

Trzy odmiany hebe zasadzone w jednej donicy dostały nową osłonkę i zastąpiły szykujące się już do zimowego spoczynku pelargonie.

Na maszynie do szycia na razie dwie dynie ozdobne oraz świeca czekają na dalsze elementy jakiejś jesiennej kompozycji. Wazonik z zasuszonymi fragmentami jakiegoś bukietu może być jej początkiem.

Jesienne pozdrowienia :)

sobota, 20 września 2025

Wrzesień na Wilczych Dołach (3)

Lato postanowiło się z nami pożegnać w najpiękniejszy możliwy sposób - słońcem, ciepłem i kolorami. Już po drodze na Wilcze Doły obserwowałam słońce wyłaniające się spomiędzy bloków Sikornika.

Na miejscu żółta poświata powoli zmieniała się w ostre promienie, pięknie podświetlające drzewa, trawy i ścieżki.

Dąb w blasku ciepłego, już prawie jesiennego światła wyglądał zjawiskowo.

Słoneczniki rosnące tuż nad Wójtowianką, przy wejściu na Wilcze Doły, mimo, że jeszcze w cieniu, pięknie się żółciły.

W pudełku winogrona, śliwki i trzy rodzaje pieczywa. Bystre oko dostrzeże już jesienny akcent (prezentacja wkrótce;)

Nie opuszczaj mnie tedy nigdy, Panie mój i Boże. (Ps 38,22a)

Wracałam miedzą sąsiadującą z rzepakową, wzdłuż której ciągnęło się pole zasiane liliową facelią.

I tak minęła kolejna, trzecia już pora roku z cotygodniowymi porannymi spacerami.

Ostatnie letnie pozdrowienia :)

niedziela, 14 września 2025

Półwiecze

Dzisiaj powinien się pojawić wpis pokazujący postępy w haftowaniu książęcej róży. Niestety postępów brak - przybyło tak niewiele, że różnica jest prawie niewidoczna. Zielona robótka została co prawda skończona, ale najpierw okazja, na którą szydełkowałam te zieloności pochłaniała całą moją energię i większość czasu, a potem wciągnął mnie wir początku roku szkolnego. W związku z tym pokażę rzeczone zieloności, a diuka Wellingtona zostawię sobie na drugą niedzielę października.

Chusta wyszydełkowana z kokonka w czterech odcieniach zieleni, ściegiem o nazwie "Nie-mech od boku" (wzór autorstwa Aleksandry Gryzik stąd) była dodatkiem do sukienki, którą założyłam na imprezę z okazji moich jubileuszowych urodzin. 

Inspiracją do sięgnięcia po zieloności była torebka, którą kiedyś kupiłam, bo bardzo mi się podobała (rzadko poddaję się takim impulsom, zazwyczaj kupuję dodatki uniwersalne pasujące do wszystkiego). 

Wspominałam kiedyś, że urodziłam się w Roku Jubileuszowym. Kiedy 25 lat temu byłam w Rzymie na Jubileuszu Młodych, obiecywałam sobie, że w kolejnym Roku Świętym wrócę do Wiecznego Miasta. Miałam nawet szalony plan spędzić tam cały Wielki Post. Niestety sytuacja domowa nie pozwala aktualnie na żadne dłuższe wyjazdy, w związku z czym stwierdziłam, że w inny sposób zaakcentuję przeżyte pół wieku. Kiedy na początku tego roku wspomniałam jednej z moich znajomych, która jest mniej więcej w wieku mojej mamy, że w tym roku kończę 50 lat, zareagowała entuzjastycznie mówiąc, że pięćdziesiątka to taki piękny wiek, bo człowiek jest już siebie świadomy, dojrzały, wie co w życiu ważne, ale jednocześnie jeszcze tyle może i tyle jeszcze przed nim. Bardzo to do mnie trafiło, zaczęłam się zastanawiać, co mogłabym wymienić jako to ważne w życiu i doszłam do wniosku, że jednym z najistotniejszych elementów życia są ludzie, których spotykamy na swojej drodze i że ja mam szczęście do spotykania dobrych ludzi. Postanowiłam zaprosić te wszystkie osoby, które są dla mnie ważne, które cenię, których obecność mnie ubogaca i których życzliwość czuję na codzień najpierw na mszę, a potem na obiad i tort urodzinowy. To właśnie przygotowania do tej uroczystości tak mnie pochłonęły, że wiele innych aktywności zostało odłożonych na bok.

Oprócz szydełkowania chusty, zajmowałam się przygotowaniem wizytówek na stoły i pamiątek dla gości. Wykorzystałam do tego zdjęcia roślinek i kolaże, które robię co tydzień na Wilczych Dołach.

Powstała także prezentacja wypełniona zdjęciami zaproszonych gości, przywołująca wspomnienia chwil, kiedy poszczególne osoby pojawiały się w moim życiu. 

Wśród licznych upominków, które otrzymałam znalazły się także takie niematerialne, jak prezentacja ukazująca pięćdziesiąt lat mojego życia przygotowana przez mojego kochanego brata i bratową czy oprawa muzyczna mszy w wykonaniu zespołu wokalnego, w którym kiedyś śpiewałam.

Wszystko się pięknie udało, atmosfera była wyjątkowa, a wszystkie ciepłe słowa i życzenia, które usłyszałam będą mi jeszcze długo dodawały sił w codziennych zmaganiach z rzeczywistością.

Jubileuszowe pozdrowienia :)