Kwartet uroczych zajączków. To im nie mogłam się oprzeć i po raz pierwszy kupiłam "Annę". W kwietniowym numerze z 2001 roku mają jeszcze towarzyszy z taczkami wykonanymi misternie ze sklejki, których kółeczka mają prawdziwe gumowe opony.
Żeby wykonać takie taczki, potrzebne są, cytuję: "sklejka o wymiarach 18,5 x 30 cm o grubości 4 mm; 8 drewnianych kółek z gumowymi oponami o średnicy 33 mm; 8 drewnianych śrubek o wymiarach 2 x 25 mm; po 20 ml matowej farby akrylowej w kolorach złotożółtym, karminowoczerwonym, niebieskim w odc. gencjany, zielonym w odc. mchu oraz czarnym; klej do drewna; kalka; piła; wiertarka; papier ścierny; pędzel." Rozczula mnie taka dbałość o szczegóły :)
Nie mam duszy majsterkowicza, nie miałam zamiaru sklejać i malować taczek, planowałam wykorzystać do sesji fotograficznej niebieskie taczki z zestawu lego duplo, niestety gdzieś się zawieruszyły.
W wyobraźni widziałam mój uroczy kwartet w ogrodzie, na zielonej trawce pod malinówką, albo nawet w pobliskim parku, gdzie w tym roku posadzono całe rzędy szafirków i żonkili.
W głowie cały czas mi rozbrzmiewała "Gloria" Stachury w wykonaniu SDM (vide 3. minuta), liczyłam, że może uda się złapać w kadr jakąś biedronkę.
Niestety pogoda pokrzyżowała wszystkie ambitne plany. Zajączki musiały się zadowolić organdynową łączką z pisankami leżącą na maszynie do szycia. Kolorystycznie są prawie identyczne, jak te z Anny.
Pojawiła się też pani Zającowa, w jaśniejszej tonacji, ubrana w różową spódniczkę i trawiastą bluzeczkę, cała w kwietniowych barwach Art-Piaskownicy.
Aż się prosi, żeby na ostatnią chwilę zgłosić ją do kolorowego wzywania .
Zajączków było więcej. Dwa z nich Wielkanocny Szarak włożył do koszyczków. Tak się sprytnie ukryły, że ciężko było je wypatrzyć. Jeden otrzymał imię Marcin, drugi Waldek (okazało się, że jest on zapalonym kibicem drużyny piłkarskiej Brazylii) i wraz z kolegami oraz mamą Królikową wynajęły na Niedzielę Wielkanocną wygodnie urządzony domek dla lalek.
Jako, że były prezentami pasują do całorocznej zabawy u Reni.
Marcin i Waldek odjechali ze swoimi nowymi właścicielami, a te, które zostały na miejscu dostały po pisance do pilnowania i cierpliwie (w przeciwieństwie do mnie) czekają na wiosnę. Liczą, że jeszcze wybiorą się w teren i zostaną uwiecznione na prawdziwej łące w towarzystwie jakiejś biedronki lub innego stworzonka.
I właśnie, gdy miałam już napisane te słowa zdarzył się cud. Wbrew prognozom, po tygodniu nieustannych deszczów, a nawet śniegów wyszło słońce! Co prawda kapryśne, chowające się co rusz za chmury, ale za drugim podejściem pozwoliło zrealizować wymarzoną sesję w plenerze.
Szaraki zachwycone słońcem, kwiatkami i zielenią rozpierzchły się po ogrodzie i z radością pozowały do zdjęć.
Ale to nie koniec niespodzianek. Dziś w odwiedziny przyjechał Marcin ze swoim kolegą. Można było zrobić zdjęcie grupowe.
Wszystkie zajączki w komplecie pozdrawiają Was bardzo serdecznie :)
PS Gdyby ktoś chciał sobie zrobić małego zajączka, chętnie podzielę się wzorem.
W wyobraźni widziałam mój uroczy kwartet w ogrodzie, na zielonej trawce pod malinówką, albo nawet w pobliskim parku, gdzie w tym roku posadzono całe rzędy szafirków i żonkili.
W głowie cały czas mi rozbrzmiewała "Gloria" Stachury w wykonaniu SDM (vide 3. minuta), liczyłam, że może uda się złapać w kadr jakąś biedronkę.
Niestety pogoda pokrzyżowała wszystkie ambitne plany. Zajączki musiały się zadowolić organdynową łączką z pisankami leżącą na maszynie do szycia. Kolorystycznie są prawie identyczne, jak te z Anny.
Pojawiła się też pani Zającowa, w jaśniejszej tonacji, ubrana w różową spódniczkę i trawiastą bluzeczkę, cała w kwietniowych barwach Art-Piaskownicy.
Aż się prosi, żeby na ostatnią chwilę zgłosić ją do kolorowego wzywania .
Zajączków było więcej. Dwa z nich Wielkanocny Szarak włożył do koszyczków. Tak się sprytnie ukryły, że ciężko było je wypatrzyć. Jeden otrzymał imię Marcin, drugi Waldek (okazało się, że jest on zapalonym kibicem drużyny piłkarskiej Brazylii) i wraz z kolegami oraz mamą Królikową wynajęły na Niedzielę Wielkanocną wygodnie urządzony domek dla lalek.
Jako, że były prezentami pasują do całorocznej zabawy u Reni.
Marcin i Waldek odjechali ze swoimi nowymi właścicielami, a te, które zostały na miejscu dostały po pisance do pilnowania i cierpliwie (w przeciwieństwie do mnie) czekają na wiosnę. Liczą, że jeszcze wybiorą się w teren i zostaną uwiecznione na prawdziwej łące w towarzystwie jakiejś biedronki lub innego stworzonka.
I właśnie, gdy miałam już napisane te słowa zdarzył się cud. Wbrew prognozom, po tygodniu nieustannych deszczów, a nawet śniegów wyszło słońce! Co prawda kapryśne, chowające się co rusz za chmury, ale za drugim podejściem pozwoliło zrealizować wymarzoną sesję w plenerze.
Szaraki zachwycone słońcem, kwiatkami i zielenią rozpierzchły się po ogrodzie i z radością pozowały do zdjęć.
Ładnie mi w tych fioletach? |
Któż to chowa się wśród tulipanowych liści? |
Tajemniczy osobnik zdecydował się ujawnić |
Uroczy duet |
Nad głową widzę przepięknie kwitnącą jabłonkę. |
Udało się!!! Jestem wśród różowego kwiecia. |
Ale to nie koniec niespodzianek. Dziś w odwiedziny przyjechał Marcin ze swoim kolegą. Można było zrobić zdjęcie grupowe.
Wszystkie zajączki w komplecie pozdrawiają Was bardzo serdecznie :)
PS Gdyby ktoś chciał sobie zrobić małego zajączka, chętnie podzielę się wzorem.
Ale piękna gromada, super są i nawet jedno "brzydkie kaczątko" znaczy się piękne, ale tak mi się skojarzyło bo inne. A zdjęcia z plenerze rzeczywiście najfajniejsze. Pozdrawiam serdecznie i pięknej wiosny życzę :-)
OdpowiedzUsuńZdaje się, że wreszcie przyszła. Dziś w ogrodzie było przepięknie!
UsuńPrzecudne zające!
OdpowiedzUsuńPodziwiam ilość, bo sama nie znoszę robić kilku identycznych rzeczy:)
Zdjęcia na łonie natury zachwycają
dziękuję za kolejny miesiąc zabawy i pozdrawiam serdecznie
Prawdę powiedziawszy pod koniec zaczęło mi się już trochę nudzić, ale uparłam się że po wyjeździe Marcina i Waldka będzie kwartet. Do tego urzekające kolory Art-Piaskownicy i w końcu powstała Szczęśliwa Siódemka :)
Usuńale rozkoszne królisie - a ten w naszych barwach mrr :) pięknie się prezentuje - dziękuję za udział w moim kolorowym wyzwaniu na blogu Art Piaskownicy - Ki :)
OdpowiedzUsuńKrólisie machają łapkami :)
UsuńGenialne te zające. Ale i zdjęcia świetne.
OdpowiedzUsuńPodziwiam cierpliwość do pracy według wzorów :)
Przy pracy według wzoru czuję się bezpieczniej. Kreatywność u mnie na umiarkowanym poziomie :)
UsuńŚwietne króliczki i domek:) Dziękuję za udział w wyzwaniu Art Piaskownicy:)
OdpowiedzUsuńDomek jeszcze mój z dzieciństwa. Darzę go wielkim sentymentem :)
UsuńSliczne królisie. Dziękuję za udział w wyzwaniu Art-Piaskownicy. Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńKrólisie bardzo dziękują za komplementy :)
UsuńPiękne są:) dziękuję za udział w wyzwaniu Art-Piaskownicy:)
OdpowiedzUsuńPiękne pięknie dziękują :)
UsuńPiękna robota:) dziękuję za udział w wyzwaniu Art-Piaskownicy:)
OdpowiedzUsuńA to sie usmialam:) Gloria i zajaczki:) Sliczne sa, radosne, wiec pasuja do slow piosenki:)
OdpowiedzUsuńNo nie mogłam się uwolnić od tego skojarzenia, a potem od melodii :)
UsuńMiałam w swojej szydełkowej karierze kilka pluszaczków...ale chyba nigdy nie odważę się ich na światło dzienne wystawić :) Twoja zgraja jest cudna, a królisia bombowa :)
OdpowiedzUsuńA co Ci szkodzi, wystaw! :) Ja też nie mam wielkiego doświadczenia w zakresie zabawek. Z rzadka coś powstaje w tym temacie.
UsuńKiedyś dorosnę :) Jest taka Jolka...siedzi po mojej lewej...niekompletnie ubrana:) Może jak toples nie będzie :)
UsuńJolka mówisz, na razie topless? Brzmi bardzo intrygująco :)
UsuńTopless 😉
UsuńCo jej jakis sweterk wydziergam to od razu pretensje, ze nie ten kolor , nie ten fason:) ...taka lala😉