Maestro Hippodini miał uświetnić swoim występem uroczystość zakończenia "Roku z amigurumi". Niestety nie dotarł na czas. Udało mu się zdążyć na trzecią odsłonę "Błękitu w Błękitnym Zamku". Pogoda dopisała, więc występ sławnego iluzjonisty mógł się odbyć na świeżym powietrzu. Wszyscy gotowi? Możemy zaczynać? Zapraszam zatem.
Najpierw trzy machnięcia magiczną pałeczką i oto z niepozornej gałązki forsycji wyrasta cały bukiet.
Kolejne dwa machnięcia, w cylindrze zaczyna się coś ruszać. Cóż to takiego? Ani chybi gołąbek.
Nie, to nie ptaszek (nie zdążył wrócić z ważnej misji przekazania informacji bocianom, że czas powracać do Polski). Z kapelusza wychyla się dwoje długich uszu, a za nimi...
... bialutki królik Filipek.
- No bracie, wyskoczyłeś, jak prawdziwy filip z konopi* - chwali go Hippodini i po całej serii ukłonów, zadowolony wkłada cylinder z powrotem na głowę.
- Brawo Hippodini! Brawo Filip! - krzyczy rozentuzjazmowana publiczność, a mały króliczek aż podskakuje z radości. Takiego sukcesu się nie spodziewał.
* Jak pisze Renia w marcowej odsłonie zabawy Polszczyzna i rękodzieło "filipem nazywano zające, te zaś chowały się przed psami myśliwskimi właśnie w konopnych zaroślach" i spłoszone wyskakiwały z nich uciekając co tchu w pole lub w las. Dla małego króliczka pokonanie własnego strachu i wyskoczenie z cylindra było nie lada wyczynem. Hippodini porównał go do dużego zająca mającego odwagę uciekać przed psami. Był to niewątpliwie duży komplement.
Mam nadzieję, że takie pokrętne rozumowanie uzasadnia obecność Hippodiniego i Filipka w marcowym odcinku Reninej zabawy ;)
Wraz z hipopotamem i króliczkiem serdecznie pozdrawiam :)
Wspaniała historia z filipem-zającem!!! Ja nie byłam tak pomysłowa:(
OdpowiedzUsuńPięknie uszydełkowałaś i hipcia i zajączka! Podziwiam i pozdrawiam:))
Dziękuję bardzo! Tak naprawdę to pomysł Hippodiniego... ;)
UsuńUrocze. A Pan H. ma taką zadzierżystą minę na pierwszym zdjęciu :).
OdpowiedzUsuńW piątek musieliśmy wybrać się w podróż i widziałam bociana na gnieździe. Niestey nie zabrałam aparatu. Żałuję tym bardziej, ze były też stada sarenek i stado przelotnych gęsi... Serdeczności!!
Chce się pokazać z jak najlepszej strony :) Wiosna, wiosna na całego!
UsuńOj czarujecie oboje;)
OdpowiedzUsuńHipcio jest cudowny, a zajączek z tymi wyłupiastymi oczkami wygląda jakby nie tylko siedział w konopiach;D
Piękna praca!
pozdrawiam serdecznie i dziękuje za udział w zabawie
Przyczyna wyłupiastości jest prozaiczna - mam tylko jeden rozmiar koralików na oczka, a nie chcę nic dokupować ;)
UsuńBrawo, Oleńko! Wyczarowałaś urocze zwierzaczki.
OdpowiedzUsuńSerdeczności.
Zwierzaczki odwzajemniają serdeczności, a ja się do nich dołączam :)
UsuńUśmiałam się do łez z inscenizacji. Świetny pomysł i wykonanie :)
OdpowiedzUsuńSwietne
OdpowiedzUsuńHippodini zawsze do usług, jeśli chodzi o rozśmieszenie publiczności 😆
OdpowiedzUsuńŚliczna historia i urokliwe postacie. :) Dziękuję za przypomnienie genezy "filipa z konopi". :) Pozdrawiam serdecznie w wiosenne przedpołudnie :)
OdpowiedzUsuńPodziękowania należą się Reni. Odwzajemniam pozdrowienia wieczorową porą ☺
UsuńWow!!! Świetny, uroczy!! No koparka w dół mi opadła!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
UsuńNo, Hippodini uwielbia robić wrażenie 😆
UsuńAle czad! Piękna parka z Hipcia i Króliczka-filipka :)
OdpowiedzUsuń