Marzec nie był dobrym miesiącem dla robótek, a co za tym idzie dla bloga. Nałożyło się kilka rzeczy i czas galopował jak szalony.
Postanowiłam dołączyć się do wspólnej nauki frywolitki u Klimju i Reni i już na początku miesiąca zaczęłam supłać koszulkę na jajko według tego wzoru. Szło mi dość powoli, bo w dalszym ciągu jestem początkująca w tej dziedzinie. Jednocześnie miałam pozaczynane kilka innych robótek i może to sprawiło, że przez ostatnie dwa tygodnie przed świętami wszystkie leżały nietknięte. Za dużo naraz (i na dodatek przygotowania świąteczne).
Dopiero w Poniedziałek Wielkanocny wróciłam do szydełkowania, frywolitkowania, a nawet przemyśliwam nad jakimś haftem.
Koszulka na pisankę wyszła zdecydowanie za duża na kurze jajko (nie wiem, gdzie popełniłam błąd, ale fakt pozostaje faktem). Trzeba było poradzić sobie inaczej. W szufladzie znalazło się spore jajo styropianowe. Wystarczyło pomalować je kilkoma warstwami farby akrylowej, a potem pomyśleć, jak zmodyfikować dolną część wzoru. Nie wyszło to najlepiej, więc nie pokażę, ale z daleka jajo prezentuje się chyba nieźle. Drobne motywy zostały po prostu naklejone. Tą spóźnioną, poświąteczną pisanką, w ostatniej chwili dołączam się do wspólnego oswajania frywolitki.
Zając wyglądający zza wazonika przybył do mnie w Niedzielę Wielkanocną, w koszyku wręczonym mi przez Moją Bratanicę. Czyż nie jest uroczy? Uśmiecham się, ile razy na niego spojrzę :)
Jedna pozycja na liście robótek do wykończenia odhaczona, czas na resztę. Jak głosi tytuł mam ambitne plany dokończyć w kwietniu rozgrzebane projekty. Trzymajcie kciuki, żeby się udało.
Pozdrawiam bardzo serdecznie i dziękuję pięknie za wszystkie miłe słowa, które tu zostawiacie. Są dla mnie bardzo cenne :)