Miał nie powstawać. Poprzedni został wypełniony tylko w połowie, ale gdy pod koniec pierwszego tygodnia nowego roku został odstawiony na szafę, na biurku zrobiło się jakoś pusto. W piwnicy znalazł się jeszcze jeden w takim samym kształcie jak poprzednie i to przesądziło sprawę. Zaczęłam wertować Anny w poszukiwaniu wzoru na słoiczek 2022.
Tym razem mój wybór padł na słonecznikopodobne kwiaty w odcieniach żółci i pomarańczu. Zdecydowałam się na taką paletę barw intuicyjnie, a niedługo potem, na Ulubionej Stronie pojawiły się przepiękne zdjęcia wiosennych kwiatów jako jedno z remediów na "szary, zimny i nieprzychylny świat". Ulubiona Autorka dobrała fotografie w podobnych jak ja barwach wiedząc, że "kolory pomarańczowy i żółty znakomicie zwalczają zimową depresję, wynikającą z braku światła słonecznego." Tak więc mój słoiczek będzie pełnił również funkcję terapeutyczną (poza podstawową - zbierania resztek robótkowych).
Haftowanie posuwało się powolutku, ale regularnie do przodu (w myśl zasady, której postanowiłam być wierna w tym roku: "Coś to nieskończenie więcej niż nic") i myślałam, że opóźnienie w prezentacji nie będzie zbyt duże. Niestety różne zawirowania izolacyjno-kwarantannowe wytrąciły mnie z rytmu i przedłużyły czas powstawania słoiczka. Na szczęście wszystko wróciło do normy, słoiczek jest gotowy, pojawiła się nawet nowa poduszeczka do igieł w stosownych barwach.
Lutowe słoneczko pozwoliło na sesję fotograficzną w ogrodzie.
W tle całkiem już śmiałe łodyżki żonkilków. Zupełnie zapomniałam, że wsadziłam je do ziemi w tym miejscu. Uwielbiam takie niespodzianki ogrodowe. A tu maluchy na pierwszym planie.
Teraz pozostaje mieć nadzieję, że słoiczek będzie się regularnie wypełniał.
Lutowe pozdrowienia :)