sobota, 27 sierpnia 2022

Z łąk i pól (3)

 

Dzisiejszy bukiet zdominowany przez komosy i bylice.

   

Do tego trochę tymotki (a może włośnicy) oraz chwastnicy.

   

Dla ożywienia kolorystyki kilka gałązek nawłoci i dwie lucerny.


Dziś pogoda sprzyjała, więc poranny spacer ze zbieraniem kwiatów był bardzo przyjemny.

Kwietne pozdrowienia :)






niedziela, 21 sierpnia 2022

Z łąk i pól (2)

 

Dzisiejszy bukiet skromniutki, a i tak ścięcie tych kilku gałązek nawłoci wymagało sporej determinacji. Co prawda największa ulewa rozszalała się, gdy już weszłam do domu, ale i tak buty i spodnie kompletnie przemokły, a kurtka trochę. Cóż, nie udało mi się wstrzelić w okno pogodowe. Większość weekendu upłynęła pod znakiem mniej lub bardziej intensywnych opadów. Może w przyszłym tygodniu będzie lepiej.

Kwietne i deszczowe pozdrowienia :)

poniedziałek, 15 sierpnia 2022

Z łąk i pól (1)

 

Zazwyczaj bukiecik na Matki Bożej Zielnej powstawał z kwiatów i ziół rosnących w ogrodzie. W zeszłym roku były dwa, jeden ogrodowy, drugi polny. Przyszedł mi wtedy do głowy pomysł, by taki polny pojawiał się co tydzień, z tego, co aktualnie można znaleźć na polach. Pomysł był, ale zabrakło determinacji, by go zrealizować. W tym roku wrócił i ze wszystkich sił będę się starała by nie pozostał w sferze marzeń.

Kwietne pozdrowienia :)

PS Obydwa tegoroczne bukieciki wyglądają tak:




poniedziałek, 1 sierpnia 2022

Wakacyjne upominki

 Wakacyjna podróż do Olsztyna, do dawno niewidzianej Znajomej zmobilizowała mnie do przygotowania małego upominku.  

Z T. poznałyśmy się ponad trzydzieści lat temu, gdy ja byłam nastolatką, a ona mamą przedszkolaka. Od tego czasu nasze kontakty były sporadyczne, ale zawsze bardzo sympatyczne i miło wspominane. Gdy podczas niedawnej rozmowy telefonicznej zaproponowała, bym w czasie wakacji przyjechała do Olsztyna, zastanawiałam się tylko chwilę. Ostatnie dwa lata przekonały mnie, że nie ma co odkładać różnych rzeczy na później, bo nigdy nie wiadomo, jak to "później" będzie wyglądało. Spakowałam walizkę, wsiadłam w pociąg (jest bezpośrednie połączenie z Gliwic do stolicy Warmii!) i po ośmiu godzinach podróży zostałam serdecznie powitana w Olsztynie. Spędziłyśmy z T. i jej rodziną przemiły czas, odkrywając się po latach na nowo i przekonując, że w kontaktach z niektórymi ludźmi upływający czas nic nie zmienia.

Wspomniany upominek składał się z dawno niepieczonych ciasteczek kawowych i herbatki owocowej, pod którą ukrył się biało-lawendowy stosik.


Po raz pierwszy od dość dawna sięgnęłam po szydełko i wykorzystując lniany sznurek pozostały po lawendowych aranżacjach przedsionkowych zrobiłam komplet podkładek pod kubeczki. Wzór wzięty stąd odrobinę zmodyfikowałam, dostosowując go do grubości sznurka.


Podkładeczki dopasowały się do pięknie zagospodarowanej przestrzeni wokół bloku, w którym mieszka T. Z jej balkonu widać łany fioletowej szałwii, perowskii a w dalszej odległości także lawendy.

Kochana T., jestem bardzo wdzięczna za wspólnie spędzony czas i pozostaję pod wrażeniem Twojej pogody ducha, wewnętrznej radości, spokoju i ogromnej życzliwości dla wszystkich wokół. Do następnego spotkania! Gliwice czekają i zapraszają.

Lawendowe pozdrowienia :)