Nie moje te pomysły, stąd cudzysłów w tytule, ale poczułam się nimi bardzo zainspirowana. Anetta z bloga "Jamiołowo" zaproponowała, by skorzystać z jej jesiennej listy i zrobić którąś z zaproponowanych czynności. Wpis ten pojawił się dokładnie w pierwszy dzień kalendarzowej jesieni. W minioną niedzielę, jesień osiągnęła półmetek, pokusiłam się więc o małe podsumowanie. Żeby być uczciwą, pomysł, by dokumentować jesienną działalność przyszedł mi do głowy w połowie października, tak więc nie jest to pełny obraz, ale trochę tych jesiennych czynności się nabierało.
Jedźmy po kolei:
1. Spacer do lasu lub parku, zbieranie kasztanów, żołędzi, liści i innych darów natury.
Po okolicznych polach, łąkach, parku chodziłam dość często (choć w październiku ze spacerami wygrywały prace ogrodowe). Do lasu udało mi się pojechać raz, w ostatni dzień października. Pogoda była przepiękna, ale miałam wrażenie, że przepych jesiennych barw las ma już za sobą. Poprzednio byłam w tym miejscu pół roku temu i obiecywałam sobie przyjeżdżać regularnie. Nie wyszło, ale przyszłość przed nami ;) Zebrałam trochę liści, zrobiłam kilka zdjęć, jednak bez większego przekonania.
2. Dekoracje do domu własnoręcznie wykonane z naturalnych materiałów.
Myślę, że można tu zaliczyć niektóre bukiety "z łąk i pól" lub... sprzed garażu ;)
Liście zebrane w lesie zasuszyłam i nawet przykleiłam na kartkę, ale podobnie jak do zdjęć ze spaceru, nie mam do tej dekoracji większego przekonania.
3. Gotowanie zupy dyniowej, najlepiej z dyni Hokkaido.
Było kilka zup, z różnych odmian dyni, sfotografowałam akurat tę z dyni piżmowej. Najczęściej sięgam
przepis z bloga White Plate. Tu akurat dodałam marchewkę, bo czas był najwyższy ją zużyć i niestety nie miałam świeżej szałwii, ale suszona też daje radę. Do zdjęcia nie załapał się czosnek, do zupy jednak trafił.
Oprócz zup były też tarty dyniowe.
Wszystkie składniki przygotowane.
Spód podpieczony.
Łączymy wszystko razem i do piekarnika.
Gotowe!
4. Wykonanie na drutach lub szydełku jakiegoś jesiennego dodatku typu szal, rękawiczki lub skarpetki.
Jest czapeczka z włóczki skarpetkowej, która poniewierała się w szufladzie. Kolory dość jesienne. W tle coś, o czym jeszcze napiszę, ale to wtedy, gdy zużyję drugi motek włóczki, z której powstałą czapeczka.
5. Przygotowanie ogrodu, działki lub balkonu do zimy.
Drugi tydzień października wykorzystałam w tym zakresie maksymalnie. Codziennie udawało mi się spędzić około godziny na grabieniu, przycinaniu, nawet plewieniu. Pozostałe tygodnie też były owocne. Mam tylko jedno zdjęcie sprzed porządków.
Teraz to miejsce wygląda tak:
Krzaki róż przycięte, okopane, liście były wyzbierane, ale wciąż przylatują nowe. Wszak to listopad.
Kwitnące cały czas begonie zostaną pewnie do pierwszych przymrozków.
Na "zapakowanie" czeka jeszcze altanka.
Te ogrodowe porządki to oczywiście nie tylko moja zasługa. Tylko praca na cztery ręce może dać takie efekty.
6. Znalezienie nowego hobby na długie jesienne i zimowe wieczory.
Nie szukałam żadnego nowego hobby. Mam ich wystarczająco. Skupiłam się na haftowaniu róż.
7. Przeczytanie inspirującej lub relaksującej książki obowiązkowo z ciepłą herbatą w kubku i pod mięciutkim kocykiem.
Książek przeczytałam kilka (jesienne są te od numeru 60 w zakładce Książki 2022), ale jakoś nie udało się jeszcze celebrować lektury z herbatą i kocykiem. Zostawiam to sobie na drugą część jesieni.
8. Zrobienie jesiennej kartki, czekoladownika lub albumu.
Jest jesienna kartka z haftowanym jesiennym listkiem. Minimalizm, jak zwykle.
Zaczęła się druga połowa jesieni, ta trudniejsza, bo bardziej szara i mokra. Co jeszcze uda się zrobić?
Jesienne pozdrowienia :)
PS Takie podsumowanie jest mobilizujące i pokazuje, że mimo codziennej gonitwy, zmęczenia i poczucia, że czas zdecydowanie zbyt szybko ucieka, udało się chociaż troszeczkę tę jesień pocelebrować. Dalekie to jest od spokoju, ale jest i to się liczy. W każdym razie na zdjęciach wygląda ładnie :)