Jako ostatnią w kwiatowym alfabecie prezentuję szałwię. To drugi wpis przywołujący letnie, słoneczne dni i rozjaśniający grudniowe mroki.
Dwie sadzonki szałwii najpierw wstawiłam do skrzynki, żeby tworzyły tło fotografii, a potem wsadziłam do ziemi i podobnie jak werbeny, cieszyły oczy przez cale lato. Mam nadzieję, że przezimują i na wiosnę ponownie zakwitną.
W poezji znalazłam szałwię u mistrza Konstantego, w wierszu, którego fragmenty chyba każdy zna. Nie wiem, czy poetycka szałwia wyglądała jak ta wyhaftowana, pewnie nie, bo rosła w lesie, ale może przynajmniej motyle były podobne.
Konstanty
Ildefons Gałczyński
Spotkanie z matką
(…)
Lato w lesie. Ciemność
zielona w świerkach
Szałwia. Zajęczy szczaw.
Niebo obłoki zdejmuje. Ptak zerka.
Trzmiele brzęczą wśród traw.
Motyle żółte i białe, jak latające listy.
Cisza i światło
A tam dalej i dalej, za tym pagórkiem piaszczystym,
też jest lato.
Niebo to jest małe miasteczko w niedzielę,
gwiazdy gapią się na ziemię z okien,
a wiadomo, ze gwiazd jest wiele
i że wszystkie są niebieskookie.
I to już ostatnia kartka z Wielkiego Alfabetu Botanicznego. Planuję jeszcze pokazać wszystkie razem, a potem zacznę z nich korzystać i wysyłać miłym osobom.
Ostatnie kwiatowe pozdrowienia :)