"Małymi kroczkami do przodu" i "Lepiej troszkę niż nic" - tak sobie powtarzam codziennie i to nie tylko w odniesieniu do robótek. Miesiąc temu było tak:
sobota, 31 października 2020
Remanent październikowy
piątek, 23 października 2020
Kolekcja na lata 20-te (10)
niedziela, 18 października 2020
Étude à la rose (3)
Róż przybywa, pojawił się zaczątek drugiej, jest trochę listków, jeden szkic w całości, drugiego część, jednym słowem, pierwsza strona wzoru za mną, na razie bez konturów i napisów.
I znowu dwie wersje zdjęcia, z filtrem i bez, a właściwe bez i z ;)
Długo jeszcze, długo światu
Szumieć będą śnieżne burze:
Sadźmy je przyszłemu latu!
My, wygnańcy stron rodzinnych,
Może już nie ujrzym kwiatu –
A więc sadźmy je dla innych,
Szczęśliwszemu sadźmy światu!
Jakże los nasz piękny, wzniosły!
Gdzie idziemy – same głogi,
Gdzieśmy przeszli – róże wzrosły;
Więc nie schodźmy z naszej drogi!
Idźmy, szczepmy! Gdy to znuży,
Świat wiecznego wypocznienia
Da nam milszy kwiat od róży:
Łzy wdzięczności i wspomnienia.
1831
środa, 14 października 2020
Jesienne czytanie
Podczas wakacji w Zielonym Zaciszu w Wielkopolsce poranki spędzałam nad oczkiem wodnym, ciesząc się słońcem, czasami wiatrem i lekturą. To właśnie wtedy skrystalizował się pomysł, jak wykorzystać afrykańskie kwiaty szydełkowane z resztek włóczek z kocyka temperaturowego. Gotowy projekt pojawił się już w ostatnich remanentach, ale ciągle nie doczekał się jeszcze osobnego wpisu. Dopiero ostatnia, w miarę pogodna niedziela i prognozy na najbliższy tydzień zapowiadające długotrwałe deszcze zmobilizowały mnie do jesiennego spaceru z aparatem po parku. Oto efekty.
Jest bardzo poręczna, zajmuje niewiele miejsca, a gdy ją rozłożyć (tak, tak, nie: otworzyć) powstaje mini-kocyk.
Jest bardzo przydatny, gdy chcemy przysiąść gdzieś w plenerze, czy to na trawie, czy to na przydrożnym kamieniu, czy nawet na parkowej ławce.
Jak już znajdziemy uroczy zakątek, koniecznie z pięknym widokiem, można wyciągnąć z plecaka jakąś przekąskę, a gdy posilimy ciało, również strawę duchową (na jesienne dni proponuję trochę poezji) i czytać, czytać, czytać...
Po skończonej lekturze składamy mini-kocyczek wzdłuż na trzy części,
przewlekamy przez specjalne otworki sznureczki zakończone koralikami,
zawiązujemy i wymachując z lekka tą niby-torebeczką, wzdychamy, że do lata, kiedy to nasz kocyk będzie regularnie używany, zostało jeszcze tyle miesięcy...
Jesiennie, z lekka melancholijnie pozdrawiam :)
PS. Nie, nie czytałam w parku (było jednak za chłodno), nie miałam też żadnej przekąski w plecaku. Tak naprawdę wzdychałam tylko do lata, wyobrażając sobie lekturę na łonie przyrody:)